O gejach, którzy są i o płci, której nie ma

O gejach, którzy są i o płci, której nie ma

  • Aleksandra Tersa
  • środa, 28 listopad 2012
W przeciągu ostatnich kilku tygodni udało mi się wybrać do poznańskiego kina studyjnego na dwa filmy, których nie wypada pozostawić bez komentarza. To nie tylko obrazy przepiękne estetycznie, co bez wątpienia pozostaje ich największym atutem. To fabuły mocne, błyskotliwe i podchodzące do tematyki LGBTQ nowatorsko i niestandardowo – w jednym przypadku („Zostań ze mną”, polska premiera 26.10.12.) ukazujące losy bohaterów w sposób uniwersalny, w drugim („Na zawsze Laurence” polska premiera 09.11.12.) stwarzając postmodernistyczną hiperbolę, która przy jednoczesnym nawiązaniu do konwencji kina queer, autor je analizuje, stawiając mu wyzwania pod względem treści.

„Zostań ze mną”, czyli o gejach, którzy są i...

Kino LG to żadna nowość. Jak i fakt, że ilość powstających filmów tego gatunku rok rocznie rośnie. Potęgujące się w świecie Zachodu coraz większe otwarcie na kulturę gejowską i lesbijską, jak i szczęśliwe rosnąca otwartość na tematy związane z tak zwaną „odmiennością seksualną”, przyczyniły się do wzrostu popularności sztuki nurtu LGBTQ, w tym filmów LG. Jednym z ostatnich filmów gatunku jest „Zostań ze mną”- amerykański dramat obyczajowy z 2012 roku w reżyserii Iry Sachsa, znanego i cenionego twórcy amerykańskiego kina niezależnego. W rolach głównych bardzo  przekonywający Thure Lindhardt (Erik) i Zachary Booth (Paul). Autorem rewelacyjnych, zmysłowych i bardzo intymnych zdjęć jest Grek, Thimios Bakatakis, operator  filmów „Kieł” i „Attenberg”, bardzo dobrze przyjętych przez krytykę na całym świecie.

„Zostań...” to historia dwojga młodych i ambitnych ludzi, którzy po telefonicznym umówieniu się na przygodne spotkanie, zakochują się w sobie. Ich z początku bardzo ułożony i obiecujący związek trwa prawie 10 lat. To dekada wzlotów i miażdżących upadków, w ciągu których młodzi mężczyźni zawzięcie walczą o swą unikatową miłość jak i przede wszystkim o zachowanie swojej godności.

W przeciwieństwie do całej gamy filmów gejowskich, zdaje się, iż twórcom głównie zależało na uniwersalizacji problemu jakim jest toksyczność niektórych relacji partnerskich bez względu na orientację seksualną. Opowieść o silnym uczuciu oraz rozpadającym się związku głównych bohaterów ukonstytuowana jest w otaczającym ich świecie przy jednoczesnym doprowadzeniu do dekonstrukcji heteronormatywnego myślenia o nim. Widza przestają tu obchodzić wątki stricte gejowskie, dyskryminacja społeczna czy nietolerancja. Stajemy się świadkami dramatycznej historii, która może dotyczyć każdego, bez względu na płeć czy bycie osobą hetero czy nie heteroseksualną. Być może to zasługa aury Nowego Jorku, choć przecież nie jest to film skoncentrowany na miejskości czy społecznej analizie lokalnego przyzwolenia. To samo dotyczy wielu wątków artystycznych (Erik jest artystą, para uwielbia chodzić na wernisaże, obydwoje obracają się w środowisku artystycznej bohemy etc) to nie jest to sztuka skoncentrowana na LGBTQ.

„Zostań ze mną” to film trudny, momentami męczący, ale przede wszystkim godny obejrzenia. To produkcja dla wszystkich, którzy pragną zobaczyć najróżniejsze oblicza miłości, również te najmroczniejsze i doprowadzające do upadku tych, którzy potrafią bezgranicznie kochać. Choć nie koniecznie upadku ostatecznego...To przede wszystkim jednak kino wybitne, które w inteligentny sposób potrafiło wyjść poza ramy kina LG, dając do zrozumienia, że tożsamość i preferencje seksualne absolutnie nie mają wpływu na  egzystencjalne problemy, które dotyczą nas wszystkich, tym bardziej te, które związane są z ważną dla większości ludzi miłością.  Dyskryminacja osób nieheteroseksualnych po raz kolejny pozostaje bezpodstawna...

„Na zawsze Laurence”, czyli o płci, której tak do końca nie ma...

Młody reżyser Xavier Dolan to zdecydowanie odkrycie. Od kilku lat wprowadza on świeżość we współczesnej kinematografii, niezłomnie tworząc artystyczne filmy zakorzenione w tradycji new queer cinema przy jednoczesnej reinterpretacji tego gatunku. Kiedy w 2009 roku w kinach na całym świecie pojawił się jego odważny debiut „Zabiłem swoją matkę”, wielu zrozumiało, że w kinie LGBTQ jest jeszcze mnóstwo do opowiedzenia, dodania i wyciągnięcia zupełnie nowych wniosków. Już dziś można śmiało powiedzieć, że twórczość Kanadyjczyka jest swoistym symbolem naszych czasów, o czym świadczyć może jego ostatni film.

Najnowsza produkcja „Na zawsze Laurence” to poruszający melodramat przedstawiający losy pary – kobiety Fred (Suzanne Clement) i mężczyzny Laurence (Melvil Poupaud). Mężczyzny, który pewnego dnia, a dokładnie w swoje 30 urodziny, wyznaje, że zawsze pragnął być kobietą. Czy jednak na pewno? Wydaje się, że tak naprawdę nie chodzi tu o zdecydowaną i jednoznaczną metamorfozę. Tytułowy bohater w wielu momentach trwania filmu mimo wszystko, na pewnym poziomie, zachowuje męski gender. Owszem, ubiera się w damską odzież, nakłada ostry makijaż, chodzi w szpilkach etc., trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż jest to pewnego rodzaju kreacja. Laurence nadal pragnie Fred, nie jako kobieta-lesbijka, ale jako mężczyzna, a może kobieta i mężczyzna jednocześnie? Co ciekawe wiele kobiet go pożąda i uważa za atrakcyjną/ego. Wątki seksualne, których w obrazie filmowym jest sporo, dowodzą, iż Laurence nie jest do końca zdecydowany, w której płci tak do końca czuje się najlepiej. I właśnie dlatego ostatni film Dolana jest to tak złożony i intrygujący. Choć wiele w nim cech i wątków znanych z kina oscylującego wokół tematów transgenderowych, to dość szybko orientujemy się, że dryfujemy po obszarach zupełnie nowej rzeczywistości. To wizja życia, świata i relacji partnerskich, w których już nie trzeba decydować jaką płeć należy wybrać. Gender przecież od zawsze narzucała nam kultura.  To co biologiczne ustępuje nowym, enkulturacyjnym procesom adaptacji.

W jednej ze scen główny bohater, po tym jak zostaje zwolniony z pracy w szkole za swoje „dziwactwa”, pisze na tablicy ważne dla zrozumienia całej fabuły słowa: „Ecce homo” („Oto człowiek”). W pierwszej kolejności jesteśmy ludźmi, dopiero potem dzielimy się na płcie, które, jak nie raz pokazała historia, potrafią często zniewalać, głównie poprzez narzucenie społecznych ról. Laurence to współczesny buntownik i męczennik, który w imię swej przemiany traci bardzo bardzo wiele, by być i żyć poza granicami więzienia skonwencjonalizowanego świata. Traci, ale jest zdecydowanie wolnym i pięknym człowiekiem, śmiało kroczącym w nieznaną przyszłość.

A Fred? Początkowo wydaje się być otwartą młodą kobietą, której niestraszne życiowe zmiany i eksperymenty. Jest przecież zakochana, a miłość ma za zadanie zwyciężyć wszystko i wszystkich. Tak się jednak nie dzieje. Wchodzi w rolę matki i żony. Ostatecznie wybiera „konwencjonalny” tryb życia, w którym nie będzie nigdy szczęśliwa, no ale przecież „inaczej być nie mogło”, tak nakazują normy. Relację Fred – Laurence można odczytywać w sposób metaforyczny, jako spotkanie i starcie standardowego, heteronormatywnego myślenia o płci i orientacji seksualnej z nowatorskim, rewolucyjnym queerowym postrzeganiem świata, w którym płeć to jedynie kreacja, ubiór (tu odniosę widza do przepięknej i znaczącej sceny ze spadającymi z nieba ubraniami). Można ją zmieniać w zależności od bieżących potrzeb. Dziś już nie musimy wybierać jeśli tego nie chcemy. Genderowy terror rozmywa się niczym odchodząca we mgłę postać Laurence'a - motyw widoczny w jednym z poetyckich kadrów kanadyjskiego melodramatu.

Z dedykacją dla Pawła, za wspólne seanse

„Zostań ze mną”, reżyseria Ira Sachs, scenariusz Ira Sachs i Muricio Zacharis, zdjęcia Thimios Bakatakis,101 min., USA 2012 ( Tongaririo Releasing).

„Na zawsze Laurence”, scenariusz i reżyseria Xavier Dolan, zdjęcia Yves Belanger, 159 min., Francja/Kanada 2012 (Spectator)

Zwiastuny: Zostań ze mną i Na zawsze Laurence

Ludzie czytają....

Iran: strajki, demonstracje i wojna

24-07-2024 / Polityka

Rząd w Teheranie nie jest gotów iść na wojnę i bronić swoich braci muzułmanów, Palestyńczyków, bo obawia się reakcji własnego...

Kilka refleksji o Katarzynie Blum

09-08-2024 / Książki

W ramach cyklu spotkań – 30 książek na 30 lecie Rozbratu – omówiliśmy niedawno książkę Heinricha Bölla „Utracona cześć Katarzyny...