Któż z nas nie słyszał tyrad modnych dzisiaj intelektualistów o zgubnym wpływie ideologii na dzieje ludzkości. Wojenne pożogi, obozy koncentracyjne, gułagi i pogromy mają obciążać rachunek twórców i wyznawców utopijnych ideologii. A jeśli było dokładnie na odwrót? Społeczeństwo pozbawione ludzi motywowanych ideologią byłoby jeszcze bardziej chore i niebezpieczne?Cóż za krzepiący obraz społeczeństwa podzielonego na mniejszość szalonych ideologów i większość poczciwych obywateli, którzy swoim umiłowaniem świętego spokoju i dostatku nie szkodzą nikomu. Każdą polityczną patologię zdołamy w ten sposób wytłumaczyć zachwianiem przedstawionych wyżej proporcji. Świadomie pomijam ekonomiczną i klasową genezę powstawania różnych dyktatur. Chciałbym raczej skupić uwagę na idealnym typie obywatela, który był i jest siłą napędową totalitarnych i szerzej autorytarnych systemów politycznych. Twierdzę, że nie był nim wcale człowiek uwiedziony przez tę lub inną ideologię, a tym bardziej szowinista pałający nienawiścią do Żydów czy zazdrośnik nienawidzący burżujów i lepiej od niego wykształconych okularników. Kto w takim razie sprawił, że zbrodnie przeciw ludzkości stały się jej zmorą na długi czas panowania Hitlera i Stalina? Czy rzeczywiście miliony ludzi poddało się urokowi faszyzmu i stalinowskiego komunizmu?