„Ekonomia uczestnicząca” Michaela Alberta spoczywa na mojej półce od dwóch lat, ale jak to czasem bywa, do rąk wpadła mi dopiero niedawno. Z jednej strony żałowałem, że nie pochłonąłem jej wcześniej, gdyż byłbym uzbrojony w arsenał argumentów przeciwko ślepym wyznawcom neoliberalnego TINA. Z drugiej jednak, w obliczu kryzysu książka nabiera szczególnego znaczenia i może być odczytywana w nowych kontekstach. Mowa o kapitalistycznym załamaniu gospodarczym, które wbrew życzeniowym proroctwom demagogów wolnego rynku, trwa już pół dekady, a w ostatnim roku wydało na świat dwie niespodziewane rewolucje: arabską „wiosnę ludów” i ruch Oburzonych. Żyjemy więc w czasach, gdy zapotrzebowanie na alternatywne teorie społeczno-ekonomiczne jest szczególnie pilne.