W czwartek 11 listopada odbyła się debata prezydencka w telewizji WTK. Brali w niej udział wszyscy kandydaci na prezydenta wraz z komitetami wyborczymi. Na spotkanie zaproszono również dziennikarzy, profesorów, działaczy społecznych. Nadzieja uczestnictwa w czymś ważnym była płonna. Debata okazała się kolejną pyszną kreacją kandydatów, jak i elit Poznania. Na własne życzenie zamiast siedzieć wśród szarych obywateli i ich problemów, siedzieliśmy wśród natapirowanych bab i sapiących chłopów (gdyby miał użyć metafory dla opisania intelektualnej atmosfery), którzy jedyne co potrafią to gęgać o kulturze i psich kupach. Znaleźliśmy się w debacie elit wyabstrahowanych od rzeczywistości. Byłem, żeby nie nazwali mnie abnegatem. I naprawdę chciałbym tego nie krytykować, gdyż mam szacunek za podjętą inicjatywę redakcji WTK. Inicjatywę jakby nie patrzeć potrzebną i choć odrobinę otwierającą demokrację w tym mieście, oczywiście wykorzystując narzędzia i możliwości tego typu medium.