Clarence Darrow - adwokat biednej Ameryki

Clarence Darrow - adwokat biednej Ameryki

  • piątek, 17 kwiecień 2009
Clarence Seward Darrow urodził się 18 kwietnia 1857 r. W małym miasteczku stanu Ohio, Framdale. W 1844 r. jego rodzina przeniosła się do Kinsman, które od tej pory Clarence nazywał swoim miastem rodzinnym. Darrowowie uchodzili w miasteczku za agnostyków i wolnomyślicieli.Ojciec Clarenca Amirus zarabiał na życie jako stolarz, jednak nie wiele czasu poświęcał swojej profesji bardziej interesowało go zgłębianie ksiąg z zakresu prawa, historii, filozofii, metafizyki i literatury, co sprawiało, że rodzina żyła na granicy ubóstwa. Matka Emily nigdy jednak nie robiła mu z tego powodu wyrzutów, gdyż sama kochała książki. Była aktywistką ruchu sufrażystek, udzielała się również w różnego typu ruchach liberalnych. Clarence był więc wychowywany w duchu wolnomyślicielskim i humanistycznym.  

Z powodu kryzysu gospodarczego, który ogarnął Amerykę w 1873 r. Clarence nie był w stanie ukończyć studiów. Po kilku miesiącach pracy w warsztacie ojca otrzymał propozycje nauczania w szkole w Vernon. Zaraz po objęciu tej posady zaczął rewolucjonizować sposób nauczania; zniósł kary cielesne i zerwał z programem opartym na nakazach moralnych, czym zjednał sobie sympatię uczniów i niechęć konserwatywnych rodziców. Trzy lata później praca nie przynosiła mu już jednak takiej satysfakcji, coraz bardziej zaczyna pociągać go prawo. Metody nauczania uniwersyteckich profesorów nie odpowiadały jednak jego wyobrażeniom o tej dziedzinie. Został więc samoukiem, a w wieku 21 lat udało mu się zdać egzamin przed komisją adwokacką.

Następne 9 lat to w jego życiu okres stabilizacji; ożenił się, został ojcem, założył niewielką kancelarię. Jednak znudzony prowincjonalnymi przyjemnościami postanowił przenieść się do Chicago. Tam poznał Johna Altgelda późniejszego gubernatora Illinois i jego wieloletniego przyjaciela (wsławił się on min. ułaskawieniem pozostawionych przy życiu anarchistów skazanych w tzw. "Procesie Haymarket"). Błyskotliwy umysł Clarenca zapewnia mu bardzo szybko miejsce wśród elity intelektualnej miasta. Nie szło to jednak w parze z sukcesem zawodowym. W wieku 36 lat kiedy dał się poznać jako ceniony radca prawny Urzędu Miejskiego, wpłynęła do niego oferta pracy od Kolei Chicagowskich. Praca dla wielkiej korporacji nie bardzo odpowiadała jego przekonaniom, jednak po namowach przyjaciół postanowił ją przyjąć. Nie porzucił jednakże swoich dawnych ideałów, często pomagał poszkodowanym robotnikom i pasażerom wbrew interesowi firmy. W 1894 r. nastąpił radykalny zwrot w jego karierze, w tym właśnie roku zastrajkowali pracownicy firmy produkującej wagony sypialne Pullmana. Amerykański Związek Kolejarzy ogłosił strajk solidarnościowy. 4 lipca bez żadnych podstaw prawnych do Chicago wkroczyło wojsko wezwane przez kierownictwo kolei. Darrow zdając sobie sprawę, że zarząd chce doprowadzić do wybuchu zamieszek i obarczyć za nie odpowiedzialnością związek oraz, że kwestią czasu jest wtrącenie do więzienia jego przywódców, złożył wymówienie i postanowił włączyć się do obrony związkowców. 8 lipca wojsko otwarło ogień do strajkujących, zabijając 3 robotników. Wieczorem pod zarzutem spisku i pogwałcenia ustaw federalnych, aresztowany zostaje przewodniczący związku kolejarzy Eugene Debs. Później zatrzymano jeszcze 7 związkowców, którym zarzucano wszelkie możliwe przestępstwa. W trakcie procesu Darrow zmiażdżył argumenty oskarżenia i sam przeszedł do kontrataku oskarżając Stowarzyszenie Dyrektorów Generalnych o łamanie konstytucji i przestępczy spisek.

Prokurator wiedząc, że nie ma szans na zwycięstwo przed ławą przysięgłych, i że dalsze przeciąganie sprawy ujawni tylko zbrodnicze działania dyrekcji, "przekonał" jednego z przysięgłych, aby poszedł na zwolnienie lekarskie. Sprawa została odroczona i bez żadnego uzasadnienia nigdy jej nie wznowiono. Wymiar sprawiedliwości, będący na usługach kapitalistów nie mógł pozwolić, aby związkowcy wyszli na wolność. Zostali zatem ponownie oskarżeni, tym razem o łamanie nakazów sądowych i skazani przed sądem federalnym na 6 miesięcy, co było niczym wobec kary śmierci, która im groziła w poprzednim procesie. Darrow po tej sprawie założył własną kancelarię, występował w sprawach o odszkodowania dla robotników, którzy w wypadkach stracili zdrowie, bezrobotnych, których chciano wyrzucić z mieszkań itp. Brał wszystkie sprawy, z którymi się do niego zgłaszano bez pytania, czy klient ma z czego zapłacić, wprawiając tym w przerażenie swoich kolegów adwokatów. Jego prawdziwą pasją stało się wówczas uczestniczenie w różnego rodzaju dyskusjach, był osobą bardzo lubianą w środowiskach robotniczych. Często przemawiał w imieniu anarchistów i socjalistów podkreślając zawsze, że z żadną ż tych idei do końca się nie zgadza. Najbliższym jego postawie moralnej był filozoficzno-chrześcijański anarchizm Lwa Tołstoja, jednak nie miał nic przeciwko wchodzeniu do struktur władzy, aby walczyć o sprawy, które były dla niego ważne. W 1897 r. założył spółkę wraz z kilkoma innymi prawnikami, co pozwoliło zajmować się większymi sprawami. Reprezentował związki zawodowe przed pracodawcami, którzy chcieli zakazać strajków czy pikiet. Były to procesy długotrwałe i nie przynoszące większych zysków, nadal nie odmawiał jednak obrony biedaków bez grosza przy duszy. Zyski dla firmy przynosiły procesy cywilne. W międzyczasie podjął się obrony 7 działaczy Związku Robotników Przemysłu Drzewnego, którzy za organizowanie strajku w zakładach stolarskich w Oshhosh, oskarżeni zostali o spisek. Tym razem Darrowowi udało się uzyskać całkowite uniewinnienie. Był to duży krok w walce z prawem "antyspiskowym" godzącym w związki zawodowe i stowarzyszenia robotnicze, z którym to jeszcze nie raz przyszło mu walczyć.

W 1902 r. umarł jego przyjaciel John Altgeld co stało się dla Darrowa impulsem do większego zaangażowania się w politykę. Dostał się do parlamentu z listy niezależnej, swoją poselską funkcje traktując bardzo instrumentalnie, a z obrzydzeniem odnosząc się do zakulisowych gierek zawodowych polityków. W tym samym czasie Związek Zjednoczonych Robotników Kopalń zwrócił się do niego z prośbą o prowadzenie jego spraw w czasie proklamowanego właśnie strajku. Po wielomiesięcznym procesie udało mu się uzyskać podwyżki płac, skrócić czas pracy, wolne niedziele i nakaz podwyżki płac wraz ze wzrostem cen węgla. Tak wielki sukces i uznanie bezprawnego postępowania pracodawców zdobyło Darrowowi uznanie w kręgach dotychczas mu nieprzychylnych. Otworzona niedługo potem przy współudziale Darrowa nowa kancelaria należała do najlepiej prosperujących w Chicago, dzięki czemu mógł on poświęcać większość czasu na wyjazdy z odczytami i dyskusjami. Napisał wtedy książkę "Oko za oko". Była to jedna z pierwszych powieści w literaturze amerykańskiej opisującej życie nędzarzy i wpływ biedy na ich odczłowieczenie.

30 grudnia 1905 r. w miasteczku Boise w wyniku wybuchu bomby zginął gubernator Frank Steunenberg, kilka dni później policja aresztowała Harrego Orcmarda. W jego pokoju znaleziono składniki potrzebne do zrobienia bomby. Do dziś nie wiadomo czy faktycznie dokonał on zamchu, a jeżeli tak to dlaczego? Zabójstwo stało się jednak wspaniałym pretekstem dla władz i Stowarzyszenia Właścicieli Kopalń, aby zniszczyć Zachodnią Federację Górników. Śledztwo powierzono pracownikowi agencji Pinkertona Jemsowi McParlandowi. Przekonał on Orcmarda, że jeżeli zezna, że to Federacja rozkazała mu zabić Steunenberga to zostanie oczyszczony z tej jak i innych zbrodni, do których przyznał się podczas śledztwa (min. zabójstwo, oszustwa, kradzieże). Nie dbając nawet o pozory praworządności, w nocy 17 lutego 1906 uprowadzono i przetransportowano do więzienia w Idaho Charelesa H. Moyera przewodniczącego Federacji Górników, George'a Pettibone'a niegdyś czynnego członka związku oraz Williama "Wielkiego Billa" Haywooda skarbnika związku oraz przewodniczącego Przemysłowych Robotników Świata (IWW), która przysparzała władzom wiele kłopotów. Darrow który podjął się ich obrony stał się najbardziej znienawidzoną osobą w mieście. Dwadzieścia cztery godziny na dobę był obserwowany przez agentów Pinkertona, śledzono jego żonę, założono podsłuch, przeglądano pocztę, wykradano notatki. Na potrzeby procesu wyczerpano prawie cały skarbiec miejski. Jednak i tym razem nie udało się burżuazji zniszczyć ruchu związkowego. Po 11 godzinnym (!) przemówieniu Darrowa, przysięgli wydali jednogłośny werdykt "nie winni". Całe robotnicze Boise wyległo na ulicę aby świętować zwycięstwo.

Nie była to jednak jeszcze ostatnia odsłona procesu. Prokuratura postawiła w stan oskarżenia Steve'a Adams'a, świadka koronnego oskarżenia w procesie Federacji, który wycofał swoje zeznania przed rozprawą. Postawienie go przed sądem za niewyjaśnione morderstwo sprzed kilku lat miało go "przekonać", aby zeznawał przeciwko Pettiboneowi, co pozwoliło by wznowić proces. Darrow, który w międzyczasie ciężko zachorował bronił swojego klienta na wózku inwalidzkim. Ten proces także udało mu się wygrać. O wyroku dowiedział się w szpitalnym łóżku, które niewiele brakowało, aby zmieniło się w łoże śmierci. Lokalne gazety wysłały nawet reporterów żeby wydobyli od niego ostatnie oświadczenie. Nie mogąc upilnować swoich interesów podczas choroby stracił prawie cały majątek. Następne kilka lat to dla niego czas odpoczynku, który poświęcił na pisanie. Jeden z esejów "Otwarty zakład pracy" został rozpowszechniony przez związki zawodowe wśród robotników Los Angeles w nakładzie 20 tys. egzemplarzy. Wystąpił w nim przeciwko kreowanej przez pracodawców praktyce "otwartego zakładu pracy", dzięki której mogli oni zwalniać nieposłusznych pracowników i wciągać ich na czarne listy. Pracodawcy, którzy nie chcieli się podporządkować byli bojkotowani, co prowadziło do szybkiej plajty. O tą sprawę toczyła się między kapitalistami i związkowcami regularna wojna. Tak właśnie rozpoczął się okres, który dla Darrowa był najtrudniejszym i najtragiczniejszym w jego życiu.

W październiku 1910 r. pod budynkiem redakcji "Timesa" podłożono nieduży ładunek wybuchowy, miał on wyrządzić niewielkie szkody i nastraszyć właściciela Harrisona Graya Otisa głównego propagatora praktyki otwartego zakładu pracy. Jego nienawiść do związków zawodowych i wszelkich ruchów postępowych była tak duża, że doprowadziła go ona niemalże do obłędu. Ta niewielka eksplozja spowodowała jednakże zapalenie się ulatniającego się gazu (skutek oszczędności Otisa). W pożarze zginęło 20 osób. W kwietniu 1911 r. aresztowano dwóch członków Amerykańskiej Federacji Pracy Jemea B McNamre i Ortie McManigaCa. Po kilku dniach McManigal przyznał się do spowodowania kilkudziesięciu eksplozji wraz z Jamesem McNamarą i jego bratem Johnem sekretarzem Międzynarodowego Związku Monterów Mostów i Konstrukcji Żelaznych. Clarence Darrow uległ namowom związkowców, aby podjąć się ich obrony, choć po procesie w Boise zarzekał się, że już nigdy nie wystąpi w procesie robotniczym.

Oskarżenie jak zwykle nie przebierało w środkach: zorganizowano natychmiast siatkę szpiegowską, która miała informować o posunięciach obrony. Doszło nawet do tego, że uprowadzono z motelu świadka obrony, którego Darrow musiał uwalniać wykonując podkop pod stodołą, w której był więziony. Raporty od detektywów zatrudnionych przez Darrowa nie były zbyt obiecujące i już po kilku tygodniach wyszło na jaw, że bracia McNamarą są najprawdopodobniej winni spowodowania ok. 200 eksplozji. Było to dla wyznającego radykalnie pacyfistyczne poglądy Darrowa prawdziwy cios. Wiedział on jednak, że nie może teraz opuścić swoich klientów i musi uratować ich od niechybnej egzekucji. Na skutek ugody zawartej z prokuratorem James został skazany na karę dożywotniego więzienia, a John na 15 lat. Przyznanie się do winy McNamarów pogrzebało kampanię wyborczą socjalistów, a Darrow okrzyknięty został zdrajcą.

To zwycięstwo nie wystarczyło jednak kapitalistom, już w czasie procesu, wokół Darrowa zacieśniał się spisek, który miał go zniszczyć. Jeden z detektywów zatrudnionych na potrzeby obrony, przekupił możliwych przysięgłych, aby w razie gdy zostaliby wybrani, głosowali za uniewinnieniem. Zaraz po aresztowaniu zaprzeczył, zgodnie z prawdą, jakoby Clarence Darrow miał z próbą przekupstwa coś wspólnego, niedługo potem zmienił zeznania obciążając go pełną odpowiedzialnością.

Pierwszy proces Darrowa trwał 93 dni i był jednym z najbardziej burzliwych w historii Kalifornii. Na sali sądowej dochodziło nawet do rękoczynów. Wyroku uniewinniającego wysłuchało 2 tys. osób stłoczonych na sali. To zwycięstwo było jednakże tylko początkiem i jeszcze przez ponad półtora roku Darrow musiał oczyszczać się z zarzutów, wydając na obronę całe swoje oszczędności. Przez następne lata powoli odzyskiwał dobre imię zszargane przez proces jak i sympatie przychylnych mu dawniej ludzi, prowadząc błyskotliwie większe lub mniejsze sprawy z zakresu prawa karnego, które przy okazji przynosiły mu całkiem niezły dochód. W 1917 wielokrotnie bronił ludzi odmawiających służby w wojsku, sam pod wpływem propagandy antyniemieckiej odszedł od swych pacyfistycznych ideałów, by znów do nich powrócić po tym jak naocznie przekonał się, że to co głoszą oficjalne komunikaty niekoniecznie odpowiada prawdzie. Po wojnie do Darrowa z prośbą o pomoc zwróciło się 11 włoskich anarchistów, którzy zostali skazani na 25 lat pozbawienia wolności i przebywali w wiezieniu w Milwaukee. Sprawa wyglądała następująco: W lecie 1917 r. członkowie Kościoła Metodystów zorganizowali we włoskiej dzielnicy Milwaukee wiec, na którym namawiali Włochów do wstępowania do armii amerykańskiej. Na nieszczęście dla nich, za rogiem mieścił się lokal klubowy anarchistów. Kilkunastu z nich przerwało przemówienia wykrzykując: "Amerykański sztandar jest szmatą, a ten kraj więzieniem", "Nie mamy zaufania do tej wojny"," Wilson [ówczesny prezydent USA] jest świnią" itp. W następnym tygodniu sytuacja się powtórzyła. Za trzecim razem Metodyści przybyli pod obstawą policji. Kiedy anarchiści próbowali po raz kolejny rozbić wiec doszło między nimi a policją do strzelaniny w wyniku, której raniono 2 detektywów, zabito 2 anarchistów a 11 aresztowano. W listopadzie w komendzie głównej policji wybuchła bomba, która zabiła 10 policjantów, (2 z nich brało udział w zajściach we włoskiej dzielnicy). Anarchistom przebywającym w areszcie zmieniono zarzut i skazano, na podstawie precedensu z "Procesu Haymarket", czyli nie za to, że podłożyli bombę w komisariacie (czego nie mogli zrobić) ale za to, że są anarchistami więc są tak samo winni jak ci, którzy to zrobili. Darrow bez trudu wygrał kasacje wniesioną do sądu najwyższego i 9 anarchistów zostało zwolnionych. Dwóch pozostałych, przy których podczas aresztowania znaleziono broń zostało skazanych za postrzelenie policjantów, jednak dzięki interwencji Darrowa gubernator ich ułaskawił.

Okres powojenny to w USA czas tzw. "Red Scare". Na podstawie ustaw o szpiegostwie z 1917 r. i działalności wywrotowej z 1918 r. aresztowano tysiące osób. Etykietkę wywrotowca otrzymać było nietrudno i wystarczyło, że ktoś odważył skrytykować się poczynania rządu, żeby trafił do więzienia lub, jeżeli był cudzoziemcem, na statek, którym był natychmiast wywożony po za granicę. Darrow poświęcał wtedy większość czasu na wyciąganie z aresztów kompletnie zdezorientowanych ludzi. Stawał również w obronie "radykałów", których procesy mnożyły się w całym kraju. W 1924 r. proces dwóch chłopców z bogatych rodzin, którzy zabili swojego kolegę, pozwolił mu na szersze przedstawienie argumentów przeciwko karze śmierci i większe zaangażowanie się w ruch na rzecz jej zniesienia. Już 2 lata później znów znalazł się na pierwszych stronach gazet a to za sprawą procesu jaki wytoczono Johnowi Scopesowi. W akcie obywatelskiego nieposłuszeństwa złamał on uchwalone przez katolickich fundamentalistów w stanie Tennesee prawo, które zabraniało nauczać w szkołach teorii ewolucji. Do miasteczka Dayton, gdzie miała się odbyć ta ogólnokrajowa batalia między bigoterią a racjonalnym myśleniem, zjechały setki ludzi z dwóch stron barykady. W imieniu obrony razem z Darrowem występował inny liberalny adwokat Arthur G.Hays, który kilka lat później występował w procesie dwóch włoskich anarchistów Sacco i Vanzettiego. W czasie procesu umarł główny rzecznik fundamentalistów William Bryan. Darrow już na początku stwierdził, że zwycięstwo w tym prowincjonalnym i zacofanym miasteczku, gdzie przysięgli i sędzia modlili się przed każdą rozprawą jest niemożliwe, toteż w końcowym przemówieniu poprosił o uznanie jego klienta winnym, co dało mu możliwość odwołania się do Sądu Najwyższego. Scopes skazany został na 100 dolarów grzywny. Sąd Najwyższy zrzucił z siebie odpowiedzialność uznania ustawy za bezprawną i anulował karę ze względu na uchybienia formalne. Sam proces jednak pogrążył fundamentalistów, większość gazet pełna była komentarzy na temat ich irracjonalnych poglądów.

Kolejna rozprawa, w której Darrow wystąpił w roli obrońcy również budziła spory rezonans w społeczeństwie. W czerwcu 1925 r. Dr. Ossian Sweet kupił w jednej z detroiskich dzielnic dom. Problem jednak w tym że Sweet miał czarną skórę, a dzielnica zamieszkana był wyłącznie przez białych. Kilka dni po przeprowadzce na zewnątrz zebrał się tłum, aby "nauczyć czarnucha obowiązujących ograniczeń własności", w kierunku budynku rzucano kamieniami. W chwili kiedy rasiści chcieli przeprowadzić szturm na dom, Dr Sweet oddał kilka strzałów z pistoletu, zabijając jedną osobę. Policja, która do tej pory biernie się przyglądała wydarzeniom, natychmiast wkroczyła do środka i aresztowała wszystkich przebywających tam ludzi. Pierwsza rozprawa przeciwko nim zakończyła się bez rozstrzygnięcia, gdyż sędziowie przysięgli nie mogli dojść do porozumienia. Za drugim podejściem udało się Darrowowi przekonać ich, że Dr. Sweet miał prawo bronić swoją rodzinę przed rozjuszonym tłumem, i uzyskać wyrok uniewinniający. Dzięki temu zyskał sobie przydomek "obrońcy murzynów". Po tej sprawie Darrow postanowił ostatecznie wycofać się z prawniczego życia i przejść na zasłużoną emeryturę. Wolny czas poświęcał na pisanie artykułów, wygłaszanie odczytów i wyjazdy. W 1934 r. stanął na czele komisji podlegającej prezydentowi, która miała zbadać skargi drobnych przemysłowców na ustawę o odbudowie przemysłu narodowego. Raport komisji niezbyt spodobał się jej twórcom i spowodował odwołanie ze stanowisk głównych jej propagatorów. Po wystąpieniu przed komisją senatu Darrow zachorował. Umarł 13 marca 1938 r. w wieku 81 lat. W pogrzebie uczestniczyło tysiące ludzi. Robotnicy, sprzątaczki, murzyni, związkowcy i radykałowie nie zapomnieli o nim.

Bibliografia:
- Irving Stone "Wimieniu obrony" Warszawa 1979
- Sacco i Vanzetti Poznań/Mielec 1998
- Carl Sifakis "Księga zamachów" Warszawa/Kraków 1994
- John Dos Passos "USA"

Artykuł ukazał się w piśmie Czarny Pomidor nr 2/2001 r.

 

Ludzie czytają....

Lokatorzy to nie towar - relacja z pikiety mieszkańców…

17-10-2024 / Poznań

W miniony wtorek wspieraliśmy mieszkańców Osiedla Maltańskiego w ich proteście na Placu Kolegiackim. Osiedle Maltańskie nie pozwala o sobie zapomnieć...

Armia dezerterów. Coraz więcej osób w Ukrainie uchyla się…

05-11-2024 / Analizy

Minął blisko rok od mojego poprzedniego artykułu na temat narastającej fali dezercji z wojska ukraińskiego. Od tego czasu liczba odmawiających...

W pierwszym tygodniu listopada WSL podejmowało trzy interwencje w…

14-11-2024 / Poznań

W dniu 4 listopada na ulicy Młyńskiej w Poznaniu przedstawiciel spółki wynajmującej lokal od ZKZL wymienił zamki uniemożliwiając wejście lokatorom...

Nowy wyścig zbrojeń

18-11-2024 / Polityka

Dla nikogo nie jest już zaskoczeniem stwierdzenie, że na świecie rozpoczął się nowy wyścig zbrojeń. O wzroście wydatków na armie...