Poznański Urząd Miasta nie radzi sobie z transportem publicznym i realizacją potrzeb społecznych. Odrzucenie obywatelskiego wniosku zamrożenia cen biletów komunikacji miejskiej potwierdza to, że władze zwalczają wszystkie przejawy solidarności społecznej, które zmierzają do poprawy życia mieszkańców Poznania, a nie do wzrostu zysków zagarnianych przez biurokrację. Obecnie wmawia nam się, że kasa miasta świeci pustkami. Problemem nie jest jednak brak pieniędzy, lecz ich niesprawiedliwy podział.
Władze przez lata lekką ręką wydawały setki milionów, które nigdy się nie zwrócą. Wydatki związane z Euro 2012 pochłonęły ponad jeden miliard zł., co doprowadziło do tego, że miasto stoi na skraju bankructwa. Kosztami tej kilkudniowej zabawy władze, chcą obarczyć tych, którzy są zmuszeni do korzystania z komunikacji miejskiej - podwyższając ceny biletów, władze chcą zatkać dziurę budżetową miasta. Oznacza to tylko, że dziury w budżetach domowych po raz kolejny ulegną powiększeniu. Za obecny kryzys miasta odpowiedzialne są jego nieudolne władze, a nie zwykli mieszkańcy, którzy już znaczącą cześć swoich płac przekazują na każdym kroku miejskiej biurokracji, w formie niezliczonych opłat.
Różnice pomiędzy bogatymi a biednymi wciąż wzrastają. Wysokie czynsze w centrum i niskie płace prowadzą do rugowania wielu mieszkańców na odległe peryferie. To oznacza, że są oni zmuszeni do korzystania z komunikacji zbiorowej. Osoby o niskich zarobkach, a zwłaszcza rodziny z dziećmi, coraz większą część swoich budżetów domowych przeznaczają na bilety MPK (ZTM). Podwyżka cen biletów oznacza pogorszenie warunków życia w mieście. Oznacza też, że prawo każdego człowieka do swobodnego przemieszczania się jest dzisiaj fikcją, bo uzależniono je od grubości portfela, a on musi być coraz grubszy.
Szesnaście lat temu mieszkańcy belgijskiego Hasselt zdecydowali, że nie chcą płacić za bilety komunikacji miejskiej. Poparła ich rada miasta. 1 lipca 1997 r. wprowadzono reformę transportu publicznego pod nazwą „Taryfa zero”. Od tamtego czasu liczba autobusów wzrosła pięciokrotnie, a liczba pasażerów ponad trzynastokrotnie. Jednym z powodów przyjęcia tego programu był niedobór funduszy – gmina nie miała wystarczającej ilości pieniędzy, aby budować nowe drogi potrzebne dla stale rosnącej liczby samochodów. Po wyliczeniach okazało się, że darmowy transport będzie tańszy niż nowa obwodnica. Nową politykę transportową wprowadzono pod hasłem: „Miasto gwarantuje wszystkim prawo do przemieszczania się”. Projekt odniósł natychmiastowy sukces. Hasselt to nie jedyny przykład rozwiązania kwestii transportu publicznego. Głośno ostatnio o Tallinie – pierwszej europejskiej stolicy, która 1 stycznia 2013 roku wprowadziła darmową komunikację miejską.
Rządzący chcą przerzucać koszty usług publicznych z instytucji na obywateli. W kwestii transportu publicznego musimy pokazać władzy znak STOP! Stop podwyżkom! Transport publiczny musi być bezpłatny!
Fotorelacja
{phocagallery view=category|categoryid=261|limitstart=0|limitcount=0|detail=5|displayname=0|displaydetail=0| imageshadow=shadow1||bgcolor=#ffffff|bgcolorhover=#ffffff|imagebgcolor=#ffffff| bordercolor=#ffffff|bordercolorhover=#666666|displaydownload=0|displaybuttons=1}