Podczas sesji budżetowej w grudniu 2009 liczne i bardzo różne organizacje społeczne demonstrowały pod salą sesyjną domagając się odesłania budżetu do poprawek. Bo jest jednostronny, preferuje wielkie imprezy i inwestycje "rozrywkowe" na kwotę blisko miliarda złotych, generując gigantyczny dług, a podstawowe potrzeby szerokich rzesz mieszkańców ignoruje. I tak domagając się na inwestycję w stadion kolejnych pieniędzy od rady powyżej 613 mln już przyznanych, miasto ma wydać ledwie 4,4 mln na budownictwo komunalne, a na całą gospodarkę mieszkaniową niecałe 20 mln. Zmniejszone zostały z 6,5 do 3,5 mln środki na pomoc społeczną. Ścieżki rowerowe zjechały z 4 mln kilka lat temu i 3 mln poprzednio - do 500 tys... (w drodze łaski pańskiej podniesione do 1,5 mln zł). Cięcia nastąpiły w wydatkach na kulturę, bezrobotnych, bo bezrobocie rośnie itd. 1600 rodzin czeka z wyrokiem eksmisyjnym czeka na lokale socjalne.. Wówczas, w debacie budżetowej chociaż opozycja solidarnie odcięła się od tego budżetu głosując przeciw. I jasno wiadomo, że mamy budżet igrzysk i dróg samochodowych z woli PO i prezydenta.
Nie wiadomo, co teraz radni uchwalą. Będzie co będzie, kosztem zdrowia, opieki, tramwajów... Niewiadomą wyraża pytanie o to, ile jeszcze razy okaże się, że beczka z wydatkami na stadion ma kolejne dno, czyli faktycznie dna nie ma? I radni pokornie przyjmą to znowu do wiadomości i zagłosują jak chce administracja... Czy mają absolutną pewność, że te wydatki są bezwzględnie koniecznie i ważniejsze niż inne, dotyczące zaspokojenia potrzeb podstawowych, które muszą być zredukowane? Przecież dopóki rada nie powie stanowczo "nie" prezydentowi, to on wie, że może koszty podnosić. Dlatego właśnie podnosi, że może.
Artykuł pochodzi ze strony: my-poznaniacy.org