Gimnazjum nr 61 mieszczące się na ulicy Słowackiego w Poznaniu prowadzi działalność edukacyjną dla uczniów niedostosowanych społecznie. Ich rekrutacja do klas przysposabiających do pracy przebiega według odrębnych przepisów. Dostają się do nich ci, którzy wcześniej doświadczyli niepowodzeń w szkolne i nie mają szans na ukończenie nauki w normalnym trybie. Są to uczniowie, którzy najczęściej nie uzyskują wsparcia w pokonywaniu trudności ze strony swoich rodziców, a wielu z nich znajduje się pod nadzorem kuratorów sądowych.
Z perspektywy dziesięcioletnich doświadczeń prowadzenia tego typu działalności można stwierdzić, że środowisko społeczne, z którego pochodzą uczniowie realizujący obowiązek szkolny w tych klasach, charakteryzuje się wieloma dysfunkcjami. Znaczna ich część wywodzi się z rodzin, w których wykształcenie dziecka nie jest wartością nadrzędną. Rodziny te często też borykają się z problemem bezrobocia i wynikającymi z tego trudnościami materialnymi.
W przypadku uczniów z Gimnazjum nr 61 opieka rodziców nad własnymi dziećmi jest nierzadko niewystarczająca lub nie ma jej wcale. Wychowują się oni w domach, gdzie przemoc oraz różne przejawy agresji występują na co dzień. Konsekwencją tego są uzyskane przez nich niskie wyniki w nauce, z jakimi ubiegają się o przyjęcie do gimnazjum. Tym samym praca nauczycieli gimnazjum posiada nieprzeciętny charakter. Poważne trudności, z jakimi się borykają, dotyczą przekazania wiedzy wystarczającej do prowadzenia dalszego kształcenia przez uczniów w szkołach ponadgimnazjalnych (np. w klasach średnia ocen na świadectwie ze szkoły podstawowej wynosi ok. 2,5).
Przyczyną tego, iż uczniowie uczęszczający do gimnazjum posiadają niskie wyniki w nauce, jest również bliskość elitarnych placówek gimnazjalnych zlokalizowanych w dzielnicy Jeżyce. Posiadają one atrakcyjną ofertę dla tych spośród szóstoklasistów, którzy mogą wykazać się ponadprzeciętnymi predyspozycjami.
Wobec tego nauczyciele gimnazjum swoją ofertę edukacyjną dostosowują do potrzeb jego uczniów wywodzących się ze szczególnego środowiska. Wiąże się to ze wzmocnieniem motywacji do dalszego kształcenia nie tylko samego dziecka, ale także jego rodziców. Spora liczba wychowanków z klas przysposabiających do pracy objęta jest opieką i pomocą organizowaną przy współpracy MOPR-u.
6 grudnia na łamach prasy podano informację, że prezydent Grobelny osobiście stworzył algorytm, za pomocą którego wytypował najsłabsze gimnazja i będzie dążył do ich likwidacji. Radni już w lipcu apelowali do wiceprezydenta Sławomira Hinca i wydziału oświaty o przedstawienie szczegółowych danych dotyczących planowanych zmian. Materiały otrzymali na początku listopada i to w niepełnej formie. Prosili o przedstawienie jasnych kryteriów, które wskazywałyby szkoły przeznaczone do zamknięcia lub połączenia czy przeniesienia. Zasady restrukturyzacji gimnazjów prezydent przedstawił na posiedzeniu Komisji Oświaty Rady Miasta Poznania 6 grudnia. Tego dnia na sali sesyjnej nauczyciele i rodzice po raz pierwszy dowiedzieli się o planach prezydenta dotyczących uczniów, dzieci i pracowników szkół wytypowanych do zamknięcia. Zgodnie z planami prezydenta, restrukturyzacja dotyczyć ma 13 najsłabszych, według jego algorytmu, szkół. Część z nich ma zostać zlikwidowana, połączona lub też przejęta przez fundacje. Wśród szkół objętych restrukturyzacją znajduje się gimnazjum nr 61, które ze względu na swoją specyfikę, pod żadnym względem nie może dobić do średnich wyników określonych przez algorytm.
Podstawowym kryterium stosowanym przez prezydenta, są wyniki testów końcowych, ilość dzieci w obwodzie i koszty utrzymania szkoły. Jego projekt nie bierze pod uwagę środowiska, w jakim działa gimnazjum, jacy uczniowie do niego uczęszczają, z jakich pochodzą środowisk. Pomija też wyjątkowe przypadki, kiedy szkoła prowadzi klasy terapeutyczna czy też klasy przysposabiające do pracy. Zgodnie z tak określonymi kryteriami, gimnazjum nr 61 nie ma racji bytu. Uczęszczają do niego „najgorsi z najgorszych”, ci którzy wymagają szczególnej pomocy, a im władze miasta nie zamierzają pomagać. Jednym słowem prezydenta interesuje ilość a kwestie związane z jakością nauczania, zrównoważonymi stosunkami społecznymi, jakością pracy nauczycieli i warunkami, w których toczy się nauka, pomija milczeniem. Warunki pracy i nauki nie pasują do stworzonego przez niego algorytmu, za pomocą którego zamierza decydować do przyszłości mieszkańców miasta.
Poza przedstawieniem ogólnych kryteriów prezydent nic więcej w sprawie restrukturyzacji nie powiedział. Wiedza uczniów, rodziców i nauczycieli na temat planowanych zmian kończy się na mgliście przedstawionym prezydenckim algorytmie. Wobec niektórych gimnazjów zostały wysunięte propozycje przejęcia ich przez inne podmioty. Niemniej do tej pory nikt z władz miasta nie poinformował pracowników szkół ani rodziców, na czym takie przejęcie miałoby polegać. Nauczyciele i pracownicy administracji nie dowiedzieli się, na jakich warunkach mieliby zostać zatrudnieni. Władze oświatowe Poznania nie przeprowadziły żadnych rozmów z pracownikami szkół na temat forsowanych przez nie nowych form zatrudnienia i warunków pracy. Miejscy biurokraci zachowują się tak jak gdyby prezydencka „restrukturyzacja” nie dotyczyła zmiany warunków pracy wszystkich pracowników szkół. Dlatego też nic dziwnego, że nauczyciele i rodzice coraz ostrzej sprzeciwiają się prezydenckiemu projektowi restrukturyzacji.
Według pracowników szkół obecne działania władz mają na celu realizację oszczędności. Niemniej czynią one wszystko, aby oszczędności te zostały uzyskane z pominięciem interesów nauczycieli, uczniów a ostatecznie przeciętnych mieszkańców miasta. Posunięcia prezydenta wskazują, iż kosztami zadłużenia, do którego doprowadził w przeciągu ostatnich lat, próbuje obciążyć najgorzej usytuowanych Poznaniaków. Pracownicy szkół nieformalnie dowiadują się, jakie „inne podmioty” mają przejąć ich szkoły. Mówi się o fundacji Familijny Poznań, która obecnie przejmuje szkoły podstawowe i przedszkola. Prezesem Familijnego Poznania jest Andrzej Grzybowski były wiceprezydent Poznania w latach 1998-2001 związany z PiS, który od lat utrzymuje bliskie kontakty z Ryszardem Grobelnym. Żaden z urzędników nie jest w stanie przedstawić, reguł działania tej czy podobnych fundacji, które podobno mają przejmować szkoły w Poznaniu. Wszystko wskazuje na to, że urzędnicy nie mają pojęcia, co może oznaczać w praktyce przejęcie szkoły przez Familijny Poznań.
Przypadek gimnazjum nr 61 jest w tych okolicznościach symptomatyczny. Szkoła zgodnie z nieformalnie wyrażanymi propozycjami miejskich biurokratów ma zostać przekazana Familijnemu Poznaniowi. Prowadzenie szkół z klasami terapeutycznymi i przysposabiającymi do pracy przez fundację jest w dłuższej perspektywie niemożliwe. Zgodnie z tą logiką uczniowie nieposiadający „właściwych” wyników w nauce nie mają, na co liczyć ze strony prezydenta. Placówki miesiące im pomoc należy skomercjalizować, co będzie oznaczać, że nauczanie uczniów z niskimi wynikami nie będzie przynosić zysków właścicielom szkół. Władze miasta po raz kolejny chcą się pozbyć opieki nad, z różnych powodów, najsłabszymi uczniami. Robią wszystko, aby zaoszczędzić na tych którzy sami nie są na tyle silni, żeby upomnieć się o prawo do nauki i opiekę ze strony miasta, w którym mieszkają.
Zgodnie z prezydenckim algorytmem prawo do nauki mają „najlepsi”, czyli najzamożniejsi, ci których stać na stworzenie swoim dzieciom dobrych warunków do nauki. Tym samym mamy do czynienia z kolejnym przypadkiem, po budowie getta kontenerowego i rozpoczęciu masowych eksmisji, kiedy władze miasta za wszelką ceną dążą do zmarginalizowania najuboższych grup zamieszkujących w mieście. Ich pogarszająca się sytuacja nie jest wynikiem indywidualnych wyborów, lecz w znaczniej mierze systemowych rozwiązań wprowadzanych przez władze miasta, które uniemożliwiają im godne życie.