W celu przyciągnięcia prywatnych inwestorów miasto często zaczyna lokować publiczne pieniądze w infrastrukturę i estetykę dzielnicy, co odbierane jest pozytywnie przez lokalną społeczność, jednak w efekcie obraca się przeciwko niej.
Co oznacza gentryfikacja dla przeciętnego mieszkańca miasta?
Najbardziej widocznym przejawem procesu gentryfikacji jest wzrost wysokości czynszów, a co za tym idzie liczba eksmisji oraz "dobrowolnych" wyprowadzek. Na miejsce starych lokatorów wprowadzają się ludzie coraz bardziej zamożni, co jeszcze bardziej podbija ceny nieruchomości i zwiększa czynsze itd.
Drastycznie zmniejsza się ilość miejsc dostępnych dla wszystkich mieszkańców. Przestrzeń publiczna staje się przestrzenią poddaną logice zysku. Sprywatyzowana dzielnica podlega coraz większej kontroli, rośnie ilość kamer obserwujących każdy nasz krok, firm ochroniarskich i interwencji policji wobec osób, które nie mieszczą się w schemacie nowej logiki. Dzielnica staje się burżuazyjnym gettem.
Czy proces gentryfikacji jest nieuchronny?
Gentryfikację przedstawia się często jako "naturalny" i "nieuchronny" proces, który nie podlega żadnej kontroli. Tak jednak nie jest. W Polsce często wstępem do gentryfikacji dzielnicy są miejskie programy "rewitalizacji".
Czy można zapobiegać procesom gentryfikacji?
Nie tylko można, ale i trzeba. Dla wielu mieszkańców gentryfikowanych dzielnic, rosnące koszty utrzymania, wpadnięcie w spiralę długów i w końcu przymusowa wyprowadzka są często wstępem do degradacji społecznej. Jedynym sposobem na zastopowanie gentryfikacji jest solidarny opór mieszkańców. Już dziś porozmawiajcie z sąsiadami, zorganizujcie spotkanie, podyskutujcie o tym, co się dzieje w waszym otoczeniu, starajcie się analizować posunięcia miejskich decydentów. Podejmujcie radykalne kroki w celu powstrzymania komercjalizacji, spekulacji gruntami, na rzecz społecznego charakteru miejsca waszego zamieszkania.
Artykuł ukazał się w "Gazecie Demonstracyjnej".