Odpowiedzialność za tę sytuację ponosi pracodawca. Jeszcze kiedy Majchrzak był na wypowiedzeniu dyrekcja wiedziała (na podstawie raportu PIP), o okolicznościach jego niezgodnego z prawem zwolnienia, jednakże nie zrobiono w tej sprawie nic, licząc, że sąd ewentualnie zasądzi jedynie odszkodowanie w wysokości trzech pensji. Związkowy pełnomocnik Majchrzaka domagał się jednak konsekwentnie przywrócenia do pracy. Sąd w ustnym uzasadnieniu stwierdził, że trudna sytuacja ekonomiczna zakładu pracy, na którą się powoływał pracodawca, ograniczałaby w tym przypadku powództwo. Pracownik miał bowiem prawo, po niezgodnym zwolnieniu z pracy, zostać do niej przywrócony, tym bardziej że zredukowano w zasadzie etat, a nie fizycznie jego stanowisko pracy.
Wyrok nie jest prawomocny, Wojciech Majchrzak skieruje jednak w przyszłym tygodniu do zakładu pismo o gotowości podjęcia pracy.