Władza wyklucza – wykluczmy władzę. Relacja

Władza wyklucza – wykluczmy władzę. Relacja

  • rozbrat.org
  • sobota, 09 lipiec 2011
„Władza wyklucza – wykluczmy władzę” pod takim hasłem odbyła się wczoraj seria wydarzeń w ramach Festiwalu Malta zorganizowanych przez Kolektyw Rozbrat. Miały one miejsce w zajętych na ten cel pomieszczeniach drukarni przylegającej do skłotu. Uczestnicy wydarzeń mogli wziąć udział w dyskusji na temat uwarunkowań i kondycji sztuki w Polsce, a także zobaczyć inscenizację „Sztuka inwigilacji” oraz wysłuchać koncertu zespołu HATI.

Hale opuszczonej drukarni idealnie odpowiadały potrzebom tego typu imprezy, mogły posłużyć jako sala koncertowa i konferencyjna. Około 50 osób, które przyszły na debatę z udziałem Rafała Jakubowicza, Mikołaja Iwańskiego, Tomasza Matysiaka i Jarosława Urbańskiego, zebrało się na skłocie , a następnie ulicą Pułaskiego przeszło na teren drukarni.

Prowadzący debatę – J. Urbański z Kolektywu Rozbrat – zaczął od pytania: „Czy komercjalizacja sztuki, pochłonięcie jej przez mainstreamowy sposób myślenia nie pozbawiło jej całkowicie możliwości krytycznych?” Odpowiadając Mikołaj Iwański przedstawił pokrótce historię komercjalizacji sztuki współczesnej. Zaczęła ona następować mniej więcej po 1970 roku. Kryzys ekonomiczny („kryzys naftowy”) spowodował, że niektóre wielkie banki zwróciły swoją uwagę na sztukę współczesną jako sektor możliwych inwestycji i sposób akumulacji kapitału. Sztuka współczesna miała tę przewagę, że obrót nią nie podlegał takim obostrzeniom, jak dzieła dawnych mistrzów. W ten sposób sztuka najnowsza została wciągnięta przez narastający wir neoliberalnej gospodarki, powstał rynek sztuki współczesnej, a dzieła wielu dzisiejszych twórców osiągają zawrotne – z perspektywy zwykłego zjadacza chleba – ceny. Z drugiej strony Iwański stwierdził, iż wielu twórców potrafi jednak krytycznie spojrzeć na rzeczywistość, nie dając się całkowicie pochłonąć przez komercjalizację. Nie zawsze też najbardziej kontrowersyjne i skandalizujące realizacje i twórcy są tymi, na których opiera się rynek sztuki współczesnej. Generalnie w dyskusji zwrócono uwagę, że bywa, iż zaangażowanie polityczne przybiera bardzo żenującą postać, kiedy artysta próbuje się wpisać w bieżące spory. Iwański podkreślał, że dzieła politycznie zaangażowane nie zawsze wytrzymują „próby czasu”. 

Tomasz Matysiak, jeden z twórców i wokalista nieistniejącego już zespołu Apatia, na co dzień związany z Rozbratem, stwierdził, że wiele zmieniło się także na tzw. „niezależnej scenie muzycznej”. Pierwotne zaangażowanie polityczne – w ruch antyrasistowski, antyfaszystowski, skłoterski itd. – jest dziś w zasadzie wspomnieniem. Wielu przedstawicieli „sceny” choć ciągle śpiewa o rzeczach wydawałoby się ważnych, to w swoim codziennym życiu reprezentuje raczej poglądy konformistyczne. Matysiak stwierdził prowokacyjnie, iż jedynym zespołem który dziś zadaje się łączyć życie osobiste z tym, co głosi ze sceny, jest Arka Noego. Jego zdaniem i w tym przypadku komercjalizacja spowodowała, że wielu najbardziej wziętych twórców zaczęło postrzegać swoją działalność przede wszystkim pod kątem merkantylnym. 

W tym kontekście Rafał Jakubowicz, znany z kilku głośny realizacji, w tym przede wszystkim wystawianej kilka lat temu na Rozbracie, a wcześniej zdjętej z poznańskiego BWA pracy „Arbeitdisciplin” ("Dyscyplina pracy"), zwrócił naszą uwagę na istotną kwestię – ekonomiczne uwarunkowania, w których funkcjonują artyści. Na ile współcześni twórcy realizują dawny etos niezależności, a na ile są częścią dzisiejszego prekariatu, wyrobnikami, „robotnikami sztuki”, którzy muszą zostać opłaceni i którzy na wzór pracowników innych sektorów, próbują walczyć o swoje wynagrodzenie i zerwać z narzuconymi formami pracy? Oczywiście części z nich powodzi się całkiem dobrze, ale wewnętrzne zróżnicowanie materialne jest cechą wielu zawodów.

W trakcie blisko dwugodzinnej dyskusji poruszano wiele innych problemów, m.in. biorące się z relacji sztuka-władza, gentryfikacji, klientelizmu sztuki wobec samorządów lokalnych, czy „festiwalizacji” sztuki. Jakubowicz zwrócił uwagę na hasło „Wykluczeni”, którym posługuje się w tym roku Festiwal Malta. Imprezę rozpoczęto – o czym pisał na łamach „Gazety Wyborczej” Michał Wybieralski – od uroczystej kolacji inauguracyjnej w Piano Bar, na której obecni byli m.in. dyrektor Malty oraz prezydent Poznania. Piano Bar zasłynął jako miejsce, które wyprasza Romów. W tym kontekście „Wykluczeni” stają się jedynie chwytliwym, fasadowym sloganem, którym można się posłużyć w celach marketingowych, o ile oczywiście nie mówimy o konkretnych przypadkach wykluczenia – np. sytuacji Romów czy ubogich, wysiedlanych do osiedli kontenerowych. Temat kontenerów nota bene akurat w dniach festiwalu powrócił, jako rodzaj szantażu biurokratycznej władzy i zapowiedzi marginalizacji wybranych mieszkańców Poznania. 

Co robić? - takie fundamentalne pytanie padło z sali. Iwański podkreślał, że najważniejsze jest, aby artyści posiadali analityczne możliwości interpretacji rzeczywistości, które dałby możliwości zachowania niezależności wobec władzy politycznej i biznesu. Tomasz Matysiak z kolei podkreślał, że niezależność gwarantują pewne formy działań od początku kwestionujące ramy działania sztuki wyznaczone przez państwo i rynek sztuki, jak np. anektowanie przestrzeni i zakwestionowanie tym sposobem praw własności, jak w przypadku miejsca, w którym odbywała się dyskusja.

Ludzie czytają....

„Żelazny glejt” dla Netanjahu. Polski rząd relatywizuje ludobójstwo

11-01-2025 / Polityka

Czy premier Izraela, Benjamin Netanjahu, ścigany przez Trybunał w Hadze listem gończym, pojawi się na obchodach 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau?...