W odwecie za 7 października Izraelska armia rozpoczęła działania zbrojne, stosując zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Do dziś w jej atakach zginęło 45.885 osób w Gazie i dodatkowo 841 na Zachodnim Brzegu, w tym zginęło analogicznie: 17.492 i 172 dzieci. Rannych zostało łącznie ponad 115 tys. osób. Zaginionych jest ponad 11 tys. osób. Wiele z nich prawdopodobnie nie żyje.
Polskie liberalne media, zwykle sprzyjające izraelskiemu rządowi, lubią podawać te dane w wątpliwość. Sugerują, że mogą być one zawyżone, skoro publikuje je strona palestyńska. Tymczasem w przeszłości ich rzetelność była wielokrotnie potwierdzana przez zachodnie instytucje i ONZ. Co więcej, w renomowanym czasopiśmie The Lancet opublikowano wyniki badań, które wykazują, że liczba ofiar podawana przez Palestyńczyków jest prawdopodobnie zaniżona o 41 procent!
W świetle prawa międzynarodowego działania Izraela w Strefie Gazy mają przestępczy charakter.
Dlatego Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakaz aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu i ministra obrony Yoava Gallanta. Przy czym nie chodzi o to, że Trybunał tym samym odmawia Izraelowi prawa do obrony. Netanjahu i Gallant zostali oskarżeni o „zbrodnię wojenną polegającą na głodzeniu jako metodzie prowadzenia wojny i zbrodnie przeciwko ludzkości polegające na morderstwach, prześladowaniach i innych nieludzkich czynach”. Oskarża się ich o niedopuszczenie pomocy humanitarnej.
Trybunał działa na podstawie tzw. Statutu Rzymskiego, którego zapisy Polska ratyfikowała w 2001 roku. To oznacza, iż państwo polskie jest zobowiązane przestrzegać orzeczeń Trybunału. Tymczasem 9 stycznia 2025 roku polski rząd podjął uchwałę, która stwierdza, że Benjamin Netanjahu, jeżeli pojawiłby się na 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau (27 stycznia), nie zostanie przez polskie organy zatrzymany i oddany w ręce Trybunału. Krótko mówiąc, Polska podważa międzynarodowe prawa, które chronić mają nas przed ludobójstwem i zbrodniami wojennymi. Zaprzecza ludobójstwu i zbrodniom w Strefie Gazy pomimo licznych dowodów. Za tę decyzję odpowiedzialni są zarówno prezydent Duda, jak i premier Tusk oraz ministrowie Sikorski i Bodnar, którzy byli autorami wspomnianej uchwały rządu.
Dodatkowo bulwersujące jest to, że obecna ekipa rządowa doszła do władzy, mając na ustach walkę o niezależność sądownictwa i poszanowanie prawa. Szczególnie Adam Bodnar, w przeszłości Rzecznik Praw Obywatelskich o niekwestionowanym autorytecie, obecnie jako minister sprawiedliwości kompletnie pogrąża się w politycznych rozgrywkach, a teraz legitymizuje nawet zbrodnie ludobójstwa, wystawiając Netanjahu „żelazny list”.
Netanjahu we własnym kraju jest oskarżony o korupcje. Obecny premier Izraela próbował dokonać zamachu na niezależność izraelskich sądów, czym wywołał masowe demonstracje. Może także liczyć się z dochodzeniami, dotyczącymi braku reakcji jego rządu na istniejące przed 7 października dowody świadczące o przygotowywaniu przez Hamas zamachu, czy torpedowanie rozmów w sprawie uwolnienia zakładników (z tego drugiego powodu także dochodziło do masowych protestów w Izraelu). Wielu komentatorów i specjalistów utrzymuje, że wybuch wojny, a następnie przedłużanie konfliktu, pozwala Netanjahu na zachowanie swojego stołka, a nawet wolności. W innym przypadku za kratki pośle go izraelski wymiar sprawiedliwości. Skandali wokół wojny prowadzonej przez Netanjahu jest więcej: od systematycznego torturowania cywili i więzienia ich bez procesów, po strzelanie przez izraelską armię 7 października do żydowskich zakładników, aby ci nie trafili do niewoli Hamasu i nie stali się argumentem przetargowym w konflikcie.
Nawet gorliwi proizraelscy publicyści i politycy nie wahają się nazywać Netanjahu i innych członków jego gabinetu nazistami. W istocie mordy Palestyńczyków dokonuje się pod hasłami skrajnie nacjonalistycznymi oraz domagającymi się większej przestrzeni życiowej dla Żydów.
Duda, Tusk, Sikorski i Bodnar doprowadzając do wspomnianej uchwały rządu i przyznając Netanjahu „żelazny glejt”, splunęli nie tylko na groby wszystkich pomordowanych cywili w Palestynie, ale także na groby wszystkich zabitych w Auschwitz-Birkenau. Trudno uwierzyć, że w Izraelu nie ma już innych niż Netanjahu godnych osób, które mogłyby reprezentować Żydów 27 stycznia w Oświęcimiu.