We wrześniu otrzymaliśmy kolejne pismo od władz miasta, w którym czytamy: „Przyjmuję do wiadomości rezygnację Kolektywu z planów zagospodarowania przedmiotowej nieruchomości. Informuję, iż powyższa nieruchomość składa się z trzech połączonych ze sobą działek. Miasto Poznań zamierzało przekazać do dyspozycji Kolektywu tylko największą z nich, na której usytuowany jest budynek gospodarczo-magazynowy z częścią biurową. Pozostałe działki, na których posadowione są zabytkowe stodoły oraz budynek mieszkalny, miały pozostać w dyspozycji Miasta Poznania. Odpowiedź zawartą w piśmie z 4.06.2010 r. nr Or.V/0566-166/10 w ww. zakresie należy uznać za pomyłkę informacyjną, za co uprzejmie przepraszamy”. Cała treść pisma
Z trzech działek zrobiła się jedna. Cud?
Cała sytuacja pokazuje, iż władze miasta same zgubiły się w tym, co komu proponują, bądź świadomie manipulują opinią publiczną. W sytuacji zwrócenia uwagi na problem Rozbratu deklarowały otwartość, gotowość do rozmów i pełne pasji poświęcenie na rzecz rozwiązywania miejskich problemów. Z drugiej strony, poza deklaracjami nie są w stanie podjąć żadnych praktycznych kroków zmierzających do rozwiązania konfliktu. Co gorsza, w świetle „pomyłkowej informacji” wygląda na to, iż nawet nie są w stanie podtrzymywać swoich wcześniejszych deklaracji. W rzeczy samej ruchy ze strony Urzędu wyglądają jak PR-owska zagrywka. Gdy opadły emocje dyskutantów, gdy media uznały, że Rozbrat nie potrafi być „elastyczny” w rozmowach z Ratuszem, gdy opinia publiczna przekonała się o „dobrej woli prezydenta”, okazuje się, że on się jednak „pomylił”. W końcu nikt go za tę „pomyłkę” nie rozliczy, więc „mylić” się może do woli.
Jak się okazuje, kiedy obecny prezydent miasta mówi o dialogu z Rozbratem, w rzeczywistości dąży do uciszenia całej sprawy. Kiedy mówi, że złoży Rozbratowi rozsądną propozycję, w rzeczywistości ma do zaoferowania pole na peryferiach miasta. Kiedy mówi o trzech działkach na polu w Sypniewie, w rzeczywistości ma do zaoferowania jedną z nich. Tym samym, dla Rozbratu, obietnice Ryszarda Grobelnego to nic innego jak manipulacja opinią publiczną. Ma ona na celu jedynie podtrzymanie wizerunku Grobelnego jako polityka rozumiejącego problemy przeciętnego poznaniaka. Tej dbałości o wizerunek towarzyszy jednak praktyka ciągłego zaogniania konfliktów występujących w mieście. Do tego dochodzi ignorancja wobec do grup społecznych, które nie są w stanie lobbować w Urzędzie Miejskim, czy przedstawiać urzędującym w nim politykom intratnych ofert itp.
Obwieszczony przez Gazetę Wyborczą „przełom” w sprawie Rozbratu ujawnia, iż w kwestii stosunków władza-społeczeństwo w mieście nic się nie zmienia. Utrzymywanie takiego stanu rzeczy jest zasadniczym celem Ratusza. Wspomniany „przełom” pozwolił prezydentowi pozbyć się niewygodnej dla niego kwestii – na razie.
Należy nadmienić, że środowisko związane ze skłotem Rozbrat nie wysuwa żadnych roszczeń wobec władz miejskich bądź innych podmiotów, poza umożliwieniem prowadzenia dotychczasowej działalności.