Co powiemy o komornikach eksmitujących bezlitośnie na bruk kobiety na wózkach inwalidzkich? Co powiemy o urzędnikach miejskich eksmitujących rodziny z dziećmi i kobiety w ciąży? Co powiemy o politykach przymykających oko na fakt wysiedlania ludzi do blaszanych kontenerów? Czy to nie przemoc, terror, choć nikt z nich prawa nie łamie? Jak nazwie ich Piotr Żytnicki? I czy Gazeta Wyborcza będzie miała odwagę to opublikować? Bo tymczasem, choć akurat Żytnickiemu tej odwagi nie brak, to media wolą często asekuracyjnie traktować tematy, które mogą dotyczyć potencjalnych reklamodawców i elit władzy.
Uderzyć w nas „grubym” słowem jest wam łatwo. Stoją za wami pieniądze i cała medialna machina. Może się za chwilę okazać się, że jak niemieckie brukowce z przełomu lat 70. i 80., zdołacie zaszczuć wielu niewinnych ludzi oskarżeniami o terroryzm, bandytyzm czy morderstwa. Tamten konflikt miał bowiem i takie oblicze. Prawica z chęcią podchwyci takie insynuacje.
Każdy ma prawo oceny. Nie odmawiamy tego dziennikarzom. Ale spodziewamy się, że będą dobierać słowa do rangi czynu.