Jasiewicz opowiedziała najpierw ogólnie o sytuacji w Gazie, mówiła o różnych incydentach podczas operacji „Płynny Ołów”, gdzie wskutek precyzyjnych bombardowań miejsc, w których Palestyńczycy mogliby się spotykać, takich jak meczety, ginęły całe rodziny. Mówiła również o blokadzie Gazy, przez którą teren ten jest pozbawiony produktów codziennego użytku, mieszkańcy nie mogą wydostawać się poza granice tego małego skrawka ziemi, a jedynymi granicami otaczającymi Gazę to granica z Izraelem i Egiptem, podczas gdy Egipt oficjalnie nigdy nie wspierał sprawy palestyńskiej, ponieważ, jak się dowiedzieliśmy, jest drugim na świecie odbiorcą pomocy wojskowej z USA, a pierwszym jest Izrael.
Yonathan Shapira opowiadał o tym jak z żołnierza izraelskiego stał się aktywistą działającym na rzecz Palestyny i osobą, która nazywa państwo Izrael „organizacją terrorystyczną”. Shapira był kapitanem w lotnictwie wojskowym, zazwyczaj pracował jako pilot podczas misji ratunkowych pomagających rannym Izraelczykom. Gdy wraz z innymi wojskowymi złożył do swojego dowództwa petycję mówiącą, że nie chcą brać udziału w operacjach wojskowych mających na celu strzelanie do cywilów, nie spotkała się ona z żadną przychylną reakcją a Yonathan był zmuszony zrezygnować ze służby wojskowej, po czym został działaczem na rzecz wolnej Palestyny i od tego czasu jego działalność jest pilnie monitorowana.
Spotkanie zgromadziło niespotykaną ilość gości, kilkadziesiąt osób zapełniło halę dużej koncertowni, wielu z nich zadawało gościom pytania. Nie zabrakło pytań atakujących naszych gości oraz zarzutów, że przecież państwa arabskie oraz sami Palestyńczycy atakują Izrael. Ewa Jasiewicz na to oskarżenie odpowiedziała, że wola samoobrony ze strony okupowanego narodu nie jest niczym nadzwyczajnym, poza tym siła ataków ze strony palestyńskiej jest nieporównywalnie mniejsza w porównaniu z czwartą największą armią na świecie, jaką posiada państwo Izrael. Yonathan Shapira odniósł się do zarzutu o podburzanie narodu palestyńskiego wobec żydowskiego, powiedział, że jest to prawda, jednak również mieszkańcy Izraela poddawani są ciągłemu „praniu mózgu” przez środki masowego przekazu, a działacze pro-palestyńscy wywodzący się z Izraela robią co mogą, aby zniwelować tę nienawiść a skupić się bardziej na koalicji oporu wobec apartheidu Izraela. Porównywał również sytuację Palestyny do okupacji Polski przez nazistowskie Niemcy, gdyż jego rodzina wywodzi się z Polski. Jasiewicz, nazywając Gazę największym więzieniem na świecie, powiedziała jednak, że trudno powstrzymać tę nienawiść w narodzie, który jest niesprawiedliwie uwięziony.
Na spotkaniu gościło kilkoro Palestyńczyków zamieszkujących w Poznaniu, którzy zostali poproszeni przez Ewę Jasiewicz do udzielenia odpowiedzi na pytanie dotyczące struktury klasowej w Palestynie. Przybyły Palestyńczyk wykorzystał tę sytuację aby podziękować za to spotkanie oraz ustosunkować się do wcześniej poruszanych kwestii, również tych antyarabskich.
Podczas spotkania nikt jednak jednoznacznie nie odniósł się do obecnego rządu Palestyny, partii Hamas, która jest skrajnie nacjonalistyczną partią islamistyczną, powiedziano tylko o tym, że aktywiści z zagranicy współpracują z tą partią, jednak nie wchodzą z nimi w relacje polityczne.
Na koniec Jasiewicz i Shapira zaprosili do wzięcia udziału w kampanii „Boycott, Divestment and Sactions for Palestine”, której zadaniem jest przeprowadzanie bojkotów lub akcji bezpośrednich wobec firm izraelskich działających na terenach okupowanych. Jasiewicz powiedziała o kilku firmach, które działają również w Polsce i zachęciła do podjęcia akcji wobec nich w celu nagłośnienia problemu Palestyny.
Spotkanie zakończyło się po prawie trzech godzinach po wielu pytaniach z publiczności, która nagrodziła gości brawami.
Całe spotkanie odbywało się pod czujnym okiem tzw. stróżów prawa, którzy próbowali fotografować wszystkie osoby wchodzące na skłot ukryci w 2 cywilnych samochodach. Przyłapani grozili użyciem najpierw siły, potem wezwaniem wsparcia (okazali przy tym tzw. blachy), następnie wykazali się rażącą nieznajomością przepisów, by na koniec wycofać się i przysłać kolejny nieoznaczony radiowóz. Czerwony fiat stilo miał niestety podobnego pecha jak poprzednie samochody i został bardzo szybko zauważony przez gości spotkania i również musiał się w popłochu wycofać. Tajniacy nie zrezygnowali z akcji krążąc po dzielnicy i co jakiś czas przejeżdżając koło skłotu, dodatkowo w objazdy angażując też oznakowane radiowozy. Cała akcja na parę godzin zajęła przynajmniej 10 policjantów i 5 radiowozów. Jak widać polska policja ma ambicje, by dorównać izraelskiej armii, na szczęście pod względem profesjonalizmu i skuteczności dużo jej jeszcze brakuje.