Przyszłość nie jest już tym, czym była kiedyś

Przyszłość nie jest już tym, czym była kiedyś

  • Andrzej W. Nowak
  • niedziela, 31 maj 2009
Prezentację książki Wallersteina "Utopistyka. Alternatywy historyczne dla XXI wieku" wypada rozpocząć od wyjaśnienia zagadkowego sformułowania w tytule: utopistyka (utopistics). Najpierw dokonać musimy rozróżnienia na dwa pojęcia: utopia i eutopia. Oba są zbliżone w swym znaczeniu i etymologii. Pojęcie "utopia" pochodzi od gr. outopos oznacza nie-miejsce, miejsce nieistniejące, pojęcie eutopia oznacza dobre miejsce i pochodzi od greckiego eutopos. Wprowadzony przez Wallersteina termin "utopistyka" wydaje się bliższy drugiemu z przedstawionych pojęć, akcentując, iż ma na myśli rozwiązania alternatywne ale realistyczne. Wallerstein jest krytyczny wobec projektów utopijnych, zdaje się jednak nie wątpić, iż warto myśleć o eutopii, czyli o projektach realnych, lepszych, niż istniejący świat. Określa on utopistykę, jako analizę alternatyw, które stoją przed danymi, historycznie istniejącymi systemami historycznymi. Ma to być, jego zdaniem, próba rzetelnej oceny tego, co może ulec zmianie, próba znalezienia przestrzeni otwartych możliwości. (...)
Utopistyka to zapis serii wykładów, składa się ona z trzech części. Pierwszy rozdział zatytułowany "Koniec marzeń czyli Raj utracony", to krótkie, sprawne i błyskotliwe przedstawienie historii nowoczesnego systemu-świata. Wallerstein kreśli obraz 500 lat trwania systemu kapitalistycznego, kształtowanie się nieegalitarnego społeczeństwa, wskazuje wreszcie na dynamikę oporu i przyczyny dla których zawiodły tradycyjne ruchy antysystemowe.

Rozdział drugi nosi "pokrzepiający" tytuł "Trudny okres przejściowy czyli Piekło na Ziemi". Wallerstein stoi na stanowisku, iż w wyniku wyczerpania się pewnych mechanizmów systemowych, zbiegu faz cykli Kondratiewa system kapitalistyczny znajduje się w fazie rozchwiania. Taka sytuacja owocować może wzrostem przemocy, wojnami, rozpadem dotychczasowych struktur, ale z drugiej strony, może ona przynieść realną perspektywę transformacji w inny system. Nadzieje swe Wallerstein wiąże z możliwością, iż system ten okaże się bardziej sprawiedliwy, egalitarny i demokratyczny, niż istniejący dziś.

Możliwości wpłynięcia na system w okresie przejścia, transformacji tak, aby zmiany przebiegały w pożądanym przez nas kierunku, porusza autor w trzecim - końcowym rozdziale książki, zatytułowanym "Materialnie racjonalny świat czyli czy można odzyskać raj?" Rozdział ten, przedstawia próbę wytyczenia kierunku, osiągnięcia owego lepszego i możliwego zarazem świata. Nie będę szczegółowo omawiał treści książki, myślę jednak, że warto wypunktować trzy główne występujące w niej motywy. Nie sposób bowiem zrozumieć konceptu utopistyki bez zrozumienia relacji trzech występujących w teorii Wallersteina elementów: specyficznej ontologii społecznej, problemu podmiotowego sprawstwa i roli ruchów antysystemowych w jego pojmowaniu, związków pomiędzy wiedzą a praktyką społeczno-polityczną. (...)

Program utopistyki można zrozumieć jedynie wtedy, gdy przedstawimy stojącą u jego podłoża wizję ontologii społecznej. (...) Wallerstein przyznaje, iż wiele zawdzięcza pracom belgijskiego chemika i fizyka, laureata Nagrody Nobla Ilyi Prigogine'a. Odwołanie do Prigogine'a pozwala Wallersteinowi, z jednej strony, stworzyć holistyczną wizję społeczeństwa, z drugiej, udaje mu się, uniknąć naiwnego determinizmu historycznego, zakorzenionego w pozytywizmie socjalizmu naukowego. (...)

Wizja Prigogine'a i Wallersteina to także swoista wizja porządku. Z jednej strony, wskazują oni na możliwość rodzenia się struktur z chaotycznych przemian, oscylacji. Potwierdzają oni zatem anarchistyczne intuicje, iż oddolne, samorzutne inicjatywy nie muszą utożsamiane być z chaosem, ale mogą stanowić źródło uporządkowania. Porządek ów, co ważne, nie musi być definiowany poprzez wizję suwerena na wzór Hobbesowskiego "Lewiatana". Z drugiej jednak strony, ontologia społeczna Wallersteina i Prigogine'a może stanowić punkt wyjścia do krytyki liberałów ekonomicznych. Samoorganizacja, wyłanianie się porządku z chaosu przypadkowych zmian, wbrew dogmatyce "wolnego rynku", nie musi prowadzić do zmian optymalnych. Z faktu, iż jakiś oddolny porządek się wyłoni, nie oznacza, iż jest to porządek zgodny z naszymi oczekiwaniami. Z chaosu, rozpadu struktur Związku Radzieckiego wyłoniły się nowe formy porządku jakimi były mafie, niestety w tym wypadku to one zdominowały społeczną samoorganizację, a nie samorządne spółdzielnie niezależnych pracowników. Taki przebieg przemian historycznych, nie jest jednakże dowodem na istnienie "żelaznych" praw historycznego rozwoju społecznego oraz tego, że inna możliwość nie istniała. Podążając za teoretykami modernizacji ulegamy pewnemu złudzeniu. Polega ono na pomieszaniu wypowiedzi i spostrzeżeń dotyczących naszych operacji poznawczych z wypowiedziami na temat struktury społecznej. Proces racjonalizacji naszych wyborów zostaje przedstawiony jako prawa historyczne czy społeczne. (...)

Ambiwalencja ruchów antysystemowych

(...) Wallerstein nie rozdziela ruchów antysystemowych na ekonomiczne, polityczne, kulturowe. Ujęcie Wallersteina, mimo iż zarzuca mu się ekonomizm, ewoluowało. W ostatnich latach pogłębione studia nad funkcjonowaniem i historią nauki europejskiej pozwoliły Wallersteinowi dokonać "gramsciańskiej" korekty swojego myślenia. Dlatego też utożsamianie ruchu antysystemowego, jedynie z manifestacją niezadowolenia jakiejś grupy z jej materialnego położenia jest na gruncie teorii Wallersteina mylące. Ruch antysystemowy, to najogólniej, jakaś forma mobilizacji społecznej, która pragnie zmienić położenie uczestników owego ruchu. Mobilizacja ta, może mieć wieloraki charakter, różnie może być przyłożony akcent oporu, może to być mobilizacja zasobów ekonomicznych (tzw. rewolucja mieszczańska wobec arystokracji), zasobów politycznych (robotnicy i "klasy niebezpieczne", ruchy narodowo wyzwoleńcze), zasobów symbolicznych (feminizm, postkolonializm). Ważnym jest, aby zauważyć, iż mobilizacja ta, jest strukturalną cechą samego systemu. Ruchy antysystemowe nie są czymś pozasystemowym. Ruchy antysystemowe, ruchy społeczne, są w sposób oczywisty częścią systemowych zależności. Cechuje je swoisty mechanizm, ruchy antysystemowe wygrywały swoją sprawę kiedy "przegrywały", natomiast kiedy odnosiły "zwycięstwo" przegrywały. Co to oznacza? W przypadku zwycięstwa, elity ruchu antysystemowego w łatwy sposób osiągały władzę, stawały się one jej częścią. Wallerstein stwierdza, iż się "biurokratyzowały". Miało to kilka skutków. Po pierwsze, osłabiało wewnętrzną spójność samego ruchu, po drugie wygaszało najbardziej aktywne jednostki i grupy interesów, wreszcie, po trzecie, kompromitowało ideologiczną podstawę ruchu. Przyjrzyjmy się tej ostatniej konsekwencji. Zdaniem Wallersteina, dla tych ruchów kluczowa, była ideologiczna podstawa, która pozwalała formułować roszczenia, wskazywała ona fakt niedoli i opresji. Dlatego, według niego, to nadzieje i obietnice roztoczone przez Oświecenie i rewolucję francuską wyznaczały ideologiczne ramy nowoczesnej geokultury. Wallerstein, analizując rewolucję francuską, nie zawaha się stwierdzić, iż w gruncie rzeczy niewiele wpłynęła ona na samą Francję, w większym stopniu rewolucja ta zmieniła, całą geokulturę systemu światowego. Stało się tak dzięki "wynalazkom", które ze sobą przyniosła. Wymieńmy podstawowe: po pierwsze, zdaniem Wallersteina, pojawiło się pojęcie "ludu", kolektywna świadomość, która pozwalała formułować żądania i roszczenia polityczne. Po drugie, uwierzono, iż zmiana społeczna i polityczna jest nie tylko możliwa, ale nawet nieunikniona. W stosunku do idei, które patronowały średniowieczu, nowoczesne pojęcie zmiany społecznej było czymś niepojętym w swym rewolucjonizmie. Potrzeba demokratyzacji, zmiany, ewolucji, wiara w mit postępu, składały się zdaniem Wallersteina na "mit nowoczesności". Ideologia nowoczesności była kluczowa do artykulacji żądań ze strony ruchów, w tym tych które same nazywały siebie antynowoczesnymi. Po trzecie, zdaniem Wallersteina, rewolucja francuska zrodziła trzy główne ideologie geokultury nowoczesnego systemu-świata: konserwatyzm, liberalizm i radykalizm (socjalizm). Wszystkie te ideologie fundują swą tożsamość poprzez odniesienie wobec, przytoczonego wyżej, dziedzictwa rewolucji francuskiej. Po pierwsze, muszą one rozwiązać problem zmiany społecznej, po drugie ustosunkować się do egalitarnej, wolnościowej obietnicy. W przypadku zmagania się z pierwszym wyzwaniem, konserwatyzm negował ową zmianę, pragnął odwrócenia kierunku, liberałowie to ci, którzy zasadniczo "płynęli" z nurtem przemian, wreszcie radykałowie to ci, którzy z owego tempa zadowoleni nie byli. W zmaganiu się z drugim wyzwaniem jakim jest demokratyczny i egalitarny ideał "ludu", konserwatyści nawoływali do powrotu do przednowoczesnej różnicy "reakcyjnej", liberałowie zadowoli się formalną równością praw, wreszcie radykałowie walczyli o realną, substancjalną równość. Wallerstein wskazuje, iż te trzy ideologie wyznaczały także możliwość aktywności ruchów antysystemowych.(...)

Obserwujemy ciekawe zjawisko, zwycięstwo ruchu antysystemowego okazywało się zawsze pozorne, gdyż było ono szkodliwe dla samej, napędzającej go, ideologii. W imię tej nowoczesnej ideologii mobilizowano masy, dokonywano aktów oporu i sprzeciwu. Pozorna wygrana i wymiana elit pokazywała, iż owo złudzenie potrzebne jest jedynie do umocnienia władzy centrum systemu. Skompromitowana ideologia korodowała, słabła, traciła moc jednoczenia ludzi i podrywania do walki o swoje prawa. Inaczej sprawa wygląda w przypadku ruchów przegranych. Przegrana ruchu antysystemowego ma kilka konsekwencji. "System" osiągnął swą wygraną często dużym kosztem, zmobilizowane masy wciąż pozostają w opozycji do systemu. Ideologia, która napędza dany ruch społeczny nie tylko się nie skompromitowała, ale często właśnie dzięki przegranej zaczęła oddziaływać. Paradoksalnie bowiem, przegrywający ruch zmieniał system o wiele głębiej, niż w przypadku wygranej. Szczególnie ważna była tu rola ideologii nowoczesności, aby osłabić jej wpływ (jak wiemy upadek ruchu wzmocnił ją, a nie skompromitował) władza ("system") musiała poczynić ustępstwa. Charakter tych ustępstw dyktowała sama ideologia. Taki charakter miała, zdaniem Wallersteina, ewolucja kapitalizmu na Zachodzie. Robotnicy w tych krajach nie dokonali rewolucji, w pewnym sensie przegrali jako klasa, ale zreformowali system daleko bardziej, niż miało to miejsce na Wschodzie. Robotnicy w Związku Radzieckim, jego zdaniem, nie tylko nie zmienili systemu kapitalistycznego, ale nawet go umocnili, zamiast jednej jego postaci (proto-wolnorynkowej), wprowadzili system kapitalizmu państwowego. (...)

Fragment wstępu dr Andrzeja W. Nowaka do książki "Utopistyka. Alternatywy historyczne dla XXI wieku"

Ludzie czytają....

„Żelazny glejt” dla Netanjahu. Polski rząd relatywizuje ludobójstwo

11-01-2025 / Polityka

Czy premier Izraela, Benjamin Netanjahu, ścigany przez Trybunał w Hadze listem gończym, pojawi się na obchodach 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau?...