Awantura w Białym Domu
W tym kontekście symptomatyczna jest pamiętna awantura między Zełeńskim a Trumpem, jaka miała miejsce 28 lutego br. w Białym Domu. Nagle okazało się, że to ostry spór między przywódcami najbogatszego państwa na świecie – Stanami Zjednoczonymi i najbiedniejszego państwa Europy – Ukrainą. Między amerykańską wyższą klasą średnią z jej aspiracjami konsumpcyjnymi a tanią siłą roboczą ukraińskich uchodźców oraz ukraińskimi żołnierzami, którym wydano rozkaz walczyć za amerykańską dominację na świecie. Okazało się, że to konfrontacja między hegemonem i jego biedną kolonią. Biedną, choć zasobną w czarnoziemy i węglowodory, a być może także metale ziem rzadkich. Konflikt między nic niewartą hrywną i wszechpotężnym dolarem.
Prawie każdego dnia europejska i polska prawica próbuje wyjaśnić nam, co ma na myśli Trump, który zwykle mówi bez składu i ładu, a w każdym razie z dużymi lukami logicznymi. Prawica próbuje przekonać nas, że mamy do czynienia z wyrafinowaną grą amerykańskiej elity władzy kierowaną przez Trumpa przeciw Kremlowi. Bynajmniej. Amerykańscy prawicowi publicyści piszą wprost, że Ukraina była proxy, zastępczym narzędziem do walki aby osłabić Rosję, ale nie aby ją pokonać. Jak się okazuje ani Demokraci ani Republikanie nie życzą sobie (i nigdy nie życzyli) przegranej i upadku Rosji. Zaś kwestia ukraińskiego społeczeństwa stała się dziś dla Białego Domu dość marginalna wobec nadchodzącej konfrontacji USA z Chinami.
Rozbiór Ukrainy?
Od początku naiwnością było myśleć, że wojna z rosyjską agresją to wojna o interesy ukraińskiego społeczeństwa, o podmiotowość ukraińskiego narodu. Chodziło o zupełnie inne interesy, zupełnie innych krajów. Na naszych oczach brutalny podział Ukrainy staje się faktem. Ktoś bierze Donbas, ktoś inny chce zawładnąć Wołyniem.
Kto oglądał zaprzysiężenie Trumpa ten widział, jak wokół niego skupili się owi globalni amerykańscy bogacze m.in. właściciele: Tesli, Facebooka, Amazona, Apple itd. Amerykański kapitał skupił się wokół Trumpa, aby utrzymać swoją dominację. Aby móc – jak Musk – polecieć na Marsa czy Księżyc i eksploatować te bezludne tereny, gdzie nie ma ani Indian ani Kozaków, którzy przysparzają tylko problemów, są niewdzięczni i roszczeniowi oraz nie chodzą w garniturach.
Amerykańskie elity władzy nie tylko chcą złupić i sprzedać Ukrainę (dosłownie i w przenośni), zaanektować Kanadę i Grenlandię, odbić Kanał Panamski, ale też wypowiedzieć wojnę handlową i finansową z Chinami. Jeżeli nie udało się dostatecznie osłabić i zdestabilizować Rosji – zdają się myśleć w Waszyngtonie – to ją wykorzystajmy w konfrontacji z Pekinem.
Z dnia na dzień
Wróćmy zatem do książki: „Wojny handlowe to wojny klasowe”. Jak pisali Klein i Pettis mamy do czynienia z konfrontacją między bogaczami a resztą świata. To nie jest walka narodów, ale – z jednej strony – klasy, która żyje z dnia na dzień, czasem na granicy przetrwania, która nie ma żadnych oszczędności a z drugiej strony – z klasą bogaczy dysponującymi coraz większymi środkami finansowymi.
Różnie się liczy, kim jest owa klasa żyjących z dnia na dzień. W Polsce – wg niektórych badań – 1/5 osób nie posiada żadnych oszczędności, a kolejnych ponad 30% ma je na poziomie zdecydowanie poniżej jednego średniego wynagrodzenia – nie więcej niż 5000 zł. Czyli połowa Polaków i Polek faktycznie żyje, jeżeli nie z dnia na dzień, to na pewno z miesiąca na miesiąc. W Stanach Zjednoczonych ponoć bez oszczędności egzystuje nawet 2/3 społeczeństwa. Co trzeci mieszkaniec Afryki żyje poniżej granicy skrajnego ubóstwa.
Dzieje się tak dlatego, że mają miejsce regularne transfery bogactwa od rzeszy pracowników zarówno do elit chińskich jak i amerykańskich. W przypadku Amerykanów 1% najzamożniejszych z nich jeszcze niedawno posiadała 22% majątku narodowego, obecnie jest to już 42%.
Zgromadzenie bogactwa w rękach wąskich elit i decydentów powoduje zaburzenie w gospodarce światowej. Te zakumulowane i swobodnie przemieszczające się po świecie środki (najczęściej w postaci amerykańskich dolarów) wywołują głębokie kryzysy.
Inna globalizacja
Ruch alterglobalistyczny (w latach 1999-2008) postulował, że trzeba zmienić charakter globalizacji przede wszystkim poprzez powstrzymanie przepływu kapitału i spekulacji giełdowych, poprzez utrącenie dominacji Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego, całej finansjery i amerykańskiego banku centralnego produkującego dolara. Domagano się globalnej sprawiedliwości i równości. Mówiono wówczas o tzw. podatku Tobina – podatku od obrotu kapitałowego. Ruch alterglobalistyczny został jednak stłamszony, a jego żądania zignorowane.
Jednak w moim odczuciu autorzy książki „Wojny handlowe to wojny klasowe” wydanej tuż przed wybuchem wojny w Ukrainie w lutym 2022, wracają do alterglobalistycznych postulatów. „Aby położyć kres wojnom handlowym – piszą Klein i Pettis – zanim spowodują jeszcze większe spustoszenie w globalnej gospodarce i podważą pokojowe stosunki na świecie, konieczne jest rozwiązanie dwóch istotnych problemów, jakimi są rozwarstwienie dochodów i niezdrowa zależność świata od amerykańskiego dolara”. Od siebie dodam, że nie tylko od dolara, ale w ogóle niezdrowa zależność od USA.
Ta wojna, ta globalna rywalizacja dociera dziś do nas, do Polski - jeszcze nie w postaci bomb, ale w postaci rachunków za gaz, które przychodzi nam zapłacić po mijającym właśnie sezonie grzewczym. Ta wojna przychodzi do nas w postaci droższej żywności i inflacji pożerającej nasze resztki oszczędności, jeżeli w ogóle je mamy. Nadejdzie też w postaci niedowładu usług publicznych, edukacji i służby zdrowia, kiedy przyjdzie nam zapłacić amerykańskiemu koncernowi Lockheed Martin za F-35 i Himarsy, których kody dostępu i tak są w rękach Trumpa, a nie polskiego rządu.
Nie tylko Ukraina, także Polska żyje w kolonialnym czy przynajmniej pół-kolonialnym uzależnieniu. W ostatecznym rozrachunku pracujemy w montowniach samochodów, kopalniach i na plantacjach cukrowego buraka na rzecz kogoś innego. Pytanie brzmi: czy możni tego świata zażądają od nas także daniny krwi?
Musimy domagać się nie tylko wolności i pokoju dla Ukrainy, ale sprawiedliwości dla wszystkich pracujących.
Matthew C. Klein, Michael Pettis, „Wojny handlowe to wojny klasowe. Jak narastające nierówności zakłócają rozwój globalnej gospodarki i zagrażają pokojowi na świecie”, Wydawnictwo Przedświt, Warszawa 2024; do kupienia w Bractwie Trojka, https://bractwotrojka.pl/