Problem głodu na świecie powraca na łamy prasy i portali internetowych z dość dużą regularnością. Spójrzmy na to zagadnienie z dłuższej perspektywy czasowej, bo tylko w ten sposób zdołamy zrozumieć, że głód w naszych czasach pozostaje ciągle istotnym problemem.
Czas spekulantów
Gdyby wierzyć danym FAO, czyli Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa, mniej więcej od lat 80. XX wieku państwom ONZ udawało się wygrywać walkę z głodem. W połowie lat 90. przyjęto nawet ambitny cel wyeliminowania głodu na świecie do 2015 roku, choć już w 2000 roku zorientowano się, że to założenia nierealne. Ustalono zatem, że do 2015 roku liczba głodujących zostanie zredukowana o połowę.
Sytuacja z wyżywieniem światowej populacji zaczęła się pogarszać zaraz po wybuchu kryzysu w 2007/2008 roku. Jak pamiętamy, wówczas załamały się notowania na międzynarodowych giełdach finansowych. Wybuchł globalny kryzys, który pociągnął za sobą szereg zmian. Kapitał uciekał z pikujących w dół giełd finansowych i ulokował się na giełdach towarowych, wywołując gwałtowny wzrost cen żywności na międzynarodowych rynkach. Kiedy okresowo sytuacja poprawiła się w 2009 roku, eksperci i urzędnicy FAO sądzili, że wszystko wróciło do normy, a założone cele walki z głodem są jeszcze do osiągnięcia. Jednak w wyniku suszy Rosja ogłosiła, że w 2010 roku nie wyeksportuje tyle żywności co zawsze. Notowania cen żywności znowu poszybowały w górę.
Od tego momentu stało się jasne, że czasy taniej żywności prawdopodobnie minęły bezpowrotnie. Ale FAO jeszcze przed wybuchem pandemii COVID-19, czyli przed 2020 rokiem, przyjęła optymistycznie, że chociaż nie udało się całkowicie zlikwidować głodu do 2015 roku, to da się to zrobić do 2030 roku. Jednak i te założenia musiały zostać zrewidowane. Najpierw pandemia rozerwała łańcuchy dostaw, następnie pojawiła się wysoka inflacja i ceny ciągle pięły się w górę. Odsetek głodujących na świecie rósł. Wreszcie notowania cen żywności osiągnęły kolejny szczyt z momentem wybuchu wojny w Ukrainie w 2022 roku.
Jakie są tego konsekwencje? Od kilku lat odsetek osób głodujących i niedożywionych na świecie wzrósł z 7,1% do 9,1%. Może się wydawać, że te 2 punkty procentowe to względnie niewiele. Oznacza to jednak, że liczba cierpiących z braku jedzenia jest większa o blisko 200 mln osób (wzrosła z 541 mln do 733 mln osób). Jest to ewenement w ostatnich dekadach, pokazujący, że sytuacja w tym zakresie mocno się pogorszyła w porównaniu z latami 90. czy wczesnymi 2000. Co więcej, w 2023 r. szacowano, że blisko 29% światowej populacji – czyli 2,33 mld ludzi – jest umiarkowanie lub poważnie zagrożonych brakiem bezpieczeństwa żywnościowego. Kryzys żywnościowy może eksplodować zatem z jeszcze większą siłą.
Sytuacja pogarsza się głównie za sprawą krajów afrykańskich, gdzie głód rośnie od ponad dekady. FAO stwierdza, że winne są temu konflikty zbrojne, zmienności klimatu, stagnacja i recesja gospodarcza, zwłaszcza połączona z takimi czynnikami jak utrzymujące się nierówności społeczne. Ale Afryka padła też ofiarą hochsztaplerów giełdowych spekulujących nie tylko żywnością, ale także gruntami rolnymi. Ziemia jest zawłaszczana przez korporacje, działające z poparciem agresywnych i skorumpowanych rządów.
Logika liberalnej globalizacji
Przez dekady forsowano politykę globalizacji i międzynarodowego wolnego handlu. Politykę tę popierały najważniejsze kraje bogatej Północy, a także takie instytucje jak Światowa Organizacja Handlu (WTO), Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy nazwane przez Jeana Zieglera w książce „Geopolityka głodu” (polskie wydanie 2013) „jeźdźcami apokalipsy”. Polityka ta doprowadziła do tego, że wiele krajów Południa straciło suwerenność żywnościową i musiało zacząć importować znaczne ilości żywności.
Logika liberalnej globalizacji w tym zakresie była następująca. Mówiono krajom Południa, że otwierając się na międzynarodowe rynki, zdołają sobie zapewnić dostęp do taniej żywności i już nigdy nie będą zależne od klęsk głodu wywołanych suszami, powodziami czy innymi nieprzewidywanymi czynnikami. Zapewniano, że żywność w przystępnych cenach przypłynie przez oceany z krajów, gdzie produkuje się ją bardziej efektywnie. Dotrze z UE i USA, Kanady, Australii, czy Rosji. Globalny rynek zatem miał uchronić wiele krajów od głodu, a także od głodowych rozruchów. Wielu rządom wydawało się to zatem bardzo atrakcyjną propozycją. Dodatkowo mówiono, że kraje te będą mogły się zmodernizować, dzięki zredukowaniu zatrudnienia w rodzimym rolnictwie i zatrudnieniu dotychczasowych rolników w kopalniach, aby można było te kraje okraść jeszcze z np. metali ziem rzadkich.
Tania żywność zza oceanów jednak nie dopłynęła. Rozruchom głodowym nie zapobiegnięto. Już w 2011 roku, w okresie tzw. Arabskiej Wiosny doszło do wielu buntów społecznych w północnej Afryce i na Bliskim Wschodzie. Niebagatelną rolę odegrał wzrost cen żywności. Stał się on impulsem dla wybuchu niezadowolenia społecznego. Wzrost cen ziarna zbóż, a zatem chleba, to ciągle kluczowy powód społecznych buntów i masowych migracji.
Geopolityka głodu
W związku ze wzrostem liczby konfliktów zbrojnych coraz częściej mówi się o żywności jako broni w międzynarodowej rywalizacji. Pokazuje to sytuacja z eksportem ukraińskiego zboża przez tureckie cieśniny, zagrożenie w transportach na Morzu Czerwonym, konflikt wokół Kanału Panamskiego – to wszystko powoduje, że łańcuchy dostaw żywości są narażone na celowe rozerwanie.
Co więcej, na przykład skrajnie prawicowy rząd w Izraelu grozi Palestyńczykom z Gazy zagłodzeniem, czyli niedopuszczeniem pomocy humanitarnej, nie przejmując się, że to faktycznie zbrodnia wojenna. Tą drogą chce się ich przymusić do opuszczenia Gazy – dokonać czystki etnicznej.
Żywność stała się dziś bronią. Poszczególne państwa „pozamykały się”, nakładają na siebie sankcje, stawiają bariery celne. Nastąpiła epoka deglobalizacji, protekcjonizmu i narodowego partykularyzmu. W tej wojnie handlowej nacjonalizm zastąpił humanizm. Walka z głodem została zepchnięta na dalszy plan. Ziarno stało się kluczowym produktem strategicznym.
Ta nowa wojna, w której żywność stała się bronią, zabija każdego roku może nawet od jednego do dwóch milionów dodatkowych osób, głównie dzieci, ale także kobiety. To są kolejne ofiary, toczącej się geopolitycznej rywalizacji o prymat na świecie, której jesteśmy dziś świadkami. Wojny o ropę i gaz, metale ziem rzadkich, uran, chipy i ziarno. Wojny o władzę. To są ofiary zbrodniczych rządów dążących do hegemonii.
Dane zaczerpnąłem ze wspólnego raportu FAO, IFAD, UNICEF, WFP, WHO pt. „The State of Food Security and Nutrition in the World 2024 – Financing to end hunger, food insecurity and malnutrition in all its forms”, Rzym 2024. Zmiany cen żywności na światowych rynkach można prześledzić na podstawie FAO Food Price Index: https://www.fao.org/worldfoodsituation/FoodPricesIndex/en/