Nacjonalizm w służbie komunizmu

Nacjonalizm w służbie komunizmu

  • Jakub Skibiński
  • czwartek, 12 grudzień 2013
 Wygląda na to, że kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego stanie się dla środowisk nacjonalistycznych okazją do organizowania ulicznych przemarszów. Owe manifestacje będą częścią szerszego nurtu, w ramach którego nacjonaliści próbują zbijać kapitał polityczny, ukazując siebie, a przede wszystkim – swoich ideowych poprzedników – jako bezkompromisowych antykomunistów, zwalczających system PRL-owski przez cały czas jego istnienia. Na tę okoliczność warto przypomnieć, że historia nie była bynajmniej taka prosta. Wszak nawet akademickie podręczniki – nie wspominając o tekstach źródłowych i monograficznych opracowaniach – zadają kłam tezie o jednoznacznie antyPRL-owskim nastawieniu nacjonalistów w II połowie XX w.

W okresie stalinowskim rzeczywiście wielu przedwojennych ONR-owcow straciło życie. Represje jednak dotykały wówczas wszystkich krytyków komunistycznej rzeczywistości. W latach 1951-54 za rzekome „odchylenia” od głównej linii partyjnej więziony był także Władysław Gomułka, a życie za swe antytotalitarne przekonania stracił m.in. jeden z organizatorów „Akcji Socjalistycznej” (zajmującej się m.in. zwalczaniem nacjonalistów w latach 30.) Józef Dzięgielewski czy demokratyczny socjalista Kazimierz Pużak.

Z drugiej jednak strony co najmniej kilku znanych, przedwojennych działaczy nacjonalistycznych miało się w strukturach komunistycznego państwa co najmniej dobrze. Sztandarowym przykładem jest tutaj postać przedwojennego lidera ONR-Falanga Bolesława Piaseckiego, który po 1945 r. był przewodniczącym legalnie działającego Stowarzyszenia PAX, wieloletnim posłem na Sejm RP, a w latach 60. także zwolennikiem Mieczysława Moczara. Wyliczanka ONR-owców, którzy zrobili karierę w PRL-u na Piaseckim się jednak nie kończy. Jerzy Hagmajer po wojnie był posłem na Sejm III, IV, V i VI kadencji. Jerzy Korycki w PRL pracował jako publicysta, pisarz i działacz sportowy. Jerzy Kurcjusz  w 1947 r. wrócił do Polski z emigracji i rozpoczął pracę jako prawnik i adwokat, a w 1968 r. obronił doktorat. Jako radca prawny i wykładowca po 1945 r. pracował także przedwojenny ONR-owiec Edward Muszalski. Trzy inne, warte wymienienia w tym miejscu postacie – Leszek Prorok, Ryszard Reiff i Witold Staniszkis – były co prawda represjonowane w okresie stalinowskim, lecz później zadomowiły się w komunistycznych strukturach jako – odpowiednio – pisarz, wieloletni poseł i ekonomista. Już tych kilka życiorysów pokazuje, że mit bezkompromisowości ONR w walce z komunizmem nie wytrzymuje konfrontacji z faktami.

Styk nacjonalizmu z komunizmem to jednak nie tylko powojenne losy kilku nacjonalistów i antysemitów z okresu międzywojennego. System ten bowiem, wbrew internacjonalistycznym frazesom, wielokrotnie posługiwał się hasłami narodowymi i wykluczającymi. Już w stalinowskiej konstytucji z 1952 r. ustanowiono, że terenowy oddział władzy w PRL-u nosić będzie nazwę „Rady Narodowej”, a nie np. „Rady Proletariackiej”. Szczególne nasilenie nastrojów nacjonalistycznych nastąpiło jednak w latach 60. za sprawą Mieczysława Moczara i koterii „partyzantów”.
Ta nieformalna grupa funkcjonowała od połowy 1962 r. Jej nazwa brała się stąd, że „partyzantów” tworzyli przede wszystkim dawni żołnierze Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. Pod względem ideologicznym stali oni na stanowisku nacjonalistycznego komunizmu z bardzo silnymi akcentami antyniemieckimi i antysemickimi. Stosunek do tej koterii budził kontrowersje m.in. w środowisku Radia Wolna Europa, w którym atakowaniu „partyzantów” niechętna była grupa dawnych endeków.

Już kilka miesięcy po zawiązaniu się „partyzantów” rozpędu ich działalności nadała – wydana w środowisku paryskiej „Kultury” – broszura Witolda Jedlickiego „Chamy i Żydy”, opisująca kulisy walki o władzę dwóch nieformalnych frakcji – natolińczyków (swojskie chamy) i puławian (Żydzi). Choć tekst powstał na emigracji, to jego rozpowszechnianiem mogło być zainteresowane środowisko „partyzantów”, gdyż nakreślał on wewnętrzne walki partyjne jako starcie „polskiego patriotyzmu” z „żydowskim kosmopolityzmem”.

Także w 1962 r. wydana została książka Zbiegniewa Załuskiego „Siedem polskich grzechów głównych”, która jest bezkrytyczną apologią polskich powstań. Załuski krytykował nurt krytyczny w interpretacji najnowszej historii wskazując na rzekomy sens walki powstańców, uzbrojonych w kosy czy strzelby myśliwskie, z regularnymi carskimi oddziałami. Jednocześnie autor twierdził, że krytykowanie tego rodzaju brawury to krzewienie „nihilizmu narodowego”. Nie bez powodu zatem książka ta była uznawana za swoisty manifest „partyzantów”.

W I połowie lat 60. Moczar i jego środowisko zdobyło znaczne wpływy w polskim życiu politycznym. Umiejętnie grając na uczuciach narodowych zdobyło ono poparcie tej części społeczeństwa, której bliskie były hasła przedwojennego obozu nacjonalistycznego oraz instytucjonalnego kościoła, a zatem poglądy antysemickie i antydemokratyczne. Patriotyczne hasła Moczara zjednały mu nawet poparcie Piaseckiego i stowarzyszenia PAX, które zrzeszało wielu kombatantów z okresu II wojny światowej.

Swoista nacjonalistyczna ofensywa w latach 60. przejawiała się nie tylko w życiu politycznym, ale także kulturalnym. Nie bez powodu w tym okresie rozkwit przezywało m.in. polskie kino narodowe. W podsycanie nastrojów antyniemieckich, silnych w całym okresie PRL-owskim, świetnie wpisała się ekranizacja „Krzyżaków” z 1960 r. Znamienna w tej produkcji jest scena sprzed bitwy pod Grunwaldem, w której Krzyżacy dodają sobie animuszu, pozdrawiając się hasłem „Got mit uns”. Te same słowa znajdowały się na pasach hitlerowskich żołnierzy, więc negatywne skojarzenie z Niemcami jest tutaj aż nazbyt czytelne. Lata 60. to także czas realizacji serialu „Czterej pancerni i pies”, ukazującego w jednoznacznym świetle zmagania sojuszniczych wojsk polskich i sowieckich z Niemcami.

Rosnące wpływy moczarowców w obozie władzy oraz ofensywa „patriotyzmu” w kulturze wiązały się także ze zmianą retoryki władz. Coraz rzadziej pojawiało się więc hasło „dyktatury proletariatu”, które wypierały slogany o solidaryzmie społecznym i ogólnonarodowym. Wszystko to przygotowało grunt pod antysemicką nagonkę, w wyniku której – z powodu utraty pracy i innych szykan – w latach 1968-72  z Polski wyemigrowało ok. 15 tys. Żydów.
Niebagatelnym przykładem współpracy nacjonalistów z reżimem komunistycznym jest także działalność powstałego w 1981 r. Zrzeszenia Patriotycznego „Grunwald”. Powstało ono w odpowiedzi na działalność „Solidarności”, której prominentnym działaczom wytykano – rzeczywiste bądź rzekome – żydowskie pochodzenie. Szczególnie wściekłe ataki z klucza etnicznego przeprowadzono na Jacka Kuriona, Adama Michnika i Bronisława Geremka. ZP „Grunwald” było do tego stopnia bezkompromisowe w swej nagonce na „Solidarność”, że w całości poparło stan wojenny.
Warto podkreślić, że wielu członków Zrzeszenia po 1989 r. działało aktywnie w środowiskach nacjonalistycznych (np. w stowarzyszeniu „Nie dla Unii Europejskiej”) oraz publikowało w czasopismach, związanych z tą opcją ideową („Tygodnik Ojczyzna”, „Myśl Polska”, „Nasz Dziennik”). Dawny „Grunwaldczyk”, Bohdan Poręba, który na ostatnim plenum KC PZPR jako jeden z nielicznych głosował przeciwko rozwiązaniu partii, aktywnie uczestniczył także w tegorocznym kongresie Ruchu Narodowego.

Kwestie związków nacjonalizmu z komunizmem – zarówno w sferze ideowej, jak i w zakresie praktyki politycznej – wciąż czekają na zespół badaczy, który poddałby je systematycznej analizie. Już jednak ten krótki szkic pokazuje, że tym, których uwodzą antykomunistyczne hasła nacjonalistów, przydałaby się solidna lekcja historii. Z drugiej zaś strony niektórzy związkowcy z NSZZ „Solidarność” zdecydowanie powinni przemyśleć, czy warto legitymizować i wspierać środowiska, których ideowi poprzednicy aktywnie zwalczali tę pierwszą „Solidarność” jeszcze w latach 80.

Ludzie czytają....

Komunikat odnośnie Duda Development

02-06-2024 / Rozbrat zostaje!

Na początku lutego informowaliśmy o pobiciu członka Kolektywu Rozbrat przez ludzi działających na zlecenie Duda Development