Na razie wystarczy, że miłościwie panujący zapewnia Puckowi polityczny parasol ochronny. Nie ma znaczenia, że Pucek obiecywał początkowo, że eksmitowani będą mieli zapewniony dach nad głową przez co najmniej miesiąc w hotelu na koszt miasta. Co z tego, że teraz miesiąc zmienia się w tydzień, a jak ktoś będzie musiał dłużej to znajdzie się miejsce dla niego w schronisku dla bezdomnych. I też nie ma znaczenia, że amatorzy co to pracują od lat z bezdomnymi powtarzają, że to bardzo zły pomysł, tak jak nie ma znaczenia, iż może się okazać, że w schronisku wcale dla eksmitowanych nie będzie miejsca. Gra toczy się o wyższą stawkę, chodzi o dobro imperium Grobelnego, jacyś biedni, bezdomni, zadłużeni nie mogą stanowić przeszkody dla osiągnięcia wyższego celu. Ten cel to uratowanie wizerunku „miasta firmy”, miasta tak źle zarządzanego, że zaczynającego obecnie zjadać własny ogon, tonąc w długach. Długi oznaczają cięcia, oczywiście takie tylko konieczne – choćby redukcje etatów w MPK połączoną z wzrostem cen biletów. Wiadomo to konieczność, król i jego świta i tak z MPK nie korzysta więc oszczędności tutaj akurat go nie zabolą. Część świty będzie trzeba zwolnić, ale przy takim przeroście biurokracji jej królewska mość nie powinna tego odczuć. W tym czasie dzielny 007 Pucek będzie gładko wyjaśniał, że za złą sytuację miasta i tak odpowiadają ci wszyscy źli lokatorzy, których teraz on sprawnie pozbawi dachu nad głową. Inteligentny jest bowiem nasz Jarosław.
Ubiegły tydzień de facto medialnie należał do Jarosława Pucka i aż wstyd, że tak późno to zauważyłem. Jarek na początku tygodnia wcielił się w obrońcę wszystkich uciśnionych kibiców gdy razem z innymi przedstawicielami stowarzyszeń kibiców, reprezentował Wiarę Lecha na spotkaniu z premierem. Na konferencji prasowej zwołanej po spotkaniu, przedstawiciele kibiców jasno podkreślali, że mają dość polityki represyjnej rządu wobec kibiców. Oni jako kibice opowiadają się za wychowywaniem, a nie represjami, za zakończeniem polityki odpowiedzialności zbiorowej i zbiorowego karania. Twardy jest nasz Jarosław, że wytrzymał i „nie pękł”, gdy jego koledzy powtarzali te banialuki. Przecież on wie najlepiej już jako dyrektor ZKZL, a nie jako kibic, że represje są najlepszym rozwiązaniem. Nie płacisz czynszu to marsz do kontenera, co z tego, że nie wyciągnie cię to z kłopotów, a jedynie wpakuje w nowe, co z tego, że teraz na pewno nie będzie cię stać na spłacenie długów. Nie jest bowiem istotne, że eksmisja do kontenera, to wyrzucenie cię na margines społeczeństwa, nie jest istotne, że płacenie za ogrzewanie w nieprzystosowanym blaszanym baraku zrujnuje cię finansowo, nie jest istotne, że skoszarowany razem z innymi zadłużonymi i mającymi poważne problemy w funkcjonowaniu społecznym ludźmi na pewno nie rozwiążesz swoich własnych. Istotne jest tylko jedno, istotna jest kara i to, że miasto firma coś robi, nawet jeśli źle i nieskutecznie. Tak samo dobrze kara ma działać na eksmitowanych i co z tego, że to odpowiedzialność zbiorowa, bo dotyka i współmałżonków i dzieci. Karanie jest najskuteczniejsze i basta.
Dzielny jest więc nasz Jarosław, że nie wybuchł gdy jego koledzy kibice protestowali przeciwko karom i zbiorowemu wrzucaniu kiboli do jednego wora. A może nie protestował, bo sam jest członkiem miłościwie panującej Platformy Obywatelskiej i może pełni tylko misje tajną i niebezpieczną w środowisku kibicowskim, ku chwale możnych i królewskich mości Odważny jest nasz Jarosław i dobrze, że to on służy władzy z zapałem. Służy z licencją na eksmitowanie. Służy i nazywa się Pucek, Jarosław Pucek