W związku z Euro 2012 znacznie zwiększyły się działania inwigilacyjne służb porządkowych. Nie tylko na ulicach Poznania porusza się ogromna liczba pojazdów policyjnych i municypalnych, nie tylko patrole policyjne docierają do rekreacyjnych miejsc zielonych a nawet nieużytków tonących w zaroślach, ale również wzrosła aktywność funkcjonariuszy nieumundurowanych, tzw. tajniaków, do tego stopnia, że wlepiają oni mandaty ludziom pijącym piwo na nadrzecznych łąkach.
W związku z Euro 2012 znacznie zwiększyły się działania inwigilacyjne służb porządkowych. Nie tylko na ulicach Poznania porusza się ogromna liczba pojazdów policyjnych i municypalnych, nie tylko patrole policyjne docierają do rekreacyjnych miejsc zielonych a nawet nieużytków tonących w zaroślach, ale również wzrosła aktywność funkcjonariuszy nieumundurowanych, tzw. tajniaków, do tego stopnia, że wlepiają oni mandaty ludziom pijącym piwo na nadrzecznych łąkach.
Działania tajniaków dają się we znaki mieszkańcom spędzającym wolny czas w centrum miasta, w parkach czy nad rzeką. Zakrojona na szeroką skalę akcja policji, pracującej 'po cywilnemu', teoretycznie związana ma być z przedsięwzięciami antynarkotykowymi, realnie jednak ma na celu wprowadzenie wśród mieszkańców poczucia bycia obserwowanym i kontrolowanym, aby w czasie zbliżających się igrzysk nie zapanowała atmosfera swobodnego miejskiego karnawału. Wszak to nie są igrzyska większości Poznaniaków i nie jest ich rolą bycie beneficjentami, tak medialnie forsowanej, 'otwartości', mającej jakoby towarzyszyć piłkarskiej hucpie. Otwartość owszem, ale jedynie wobec związanych z UEFA, bądź służalczych względem niej VIPów, dla których wygody i rozrywki podporządkowana zostaje organizacja życia całego miasta. Nie są i nie będą oni celem akcji tajniackich służb policyjnych, w przeciwieństwie do mieszkańców miasta, którzy mają być świadomi spojrzenia, czającego się na każdym kroku policjanta.
Otwartość i swobodę obywateli, jak się dziś dowiadujemy, zabezpieczać będą na poznańskich ulicach również żołnierze. Dano im prawo do legitymowania, kontrolowania i przeszukiwania osób 'podejrzanych', czyli realnie wszystkich osób, które przyjdzie im ochota sprawdzić. Represyjna, prawa ręka państwa jest zatem nisko uniesiona za potylicą każdego z nas, by w dowolnym momencie uderzyć w tył głowy, gdyby przyszło nam do niej zrobić 'coś głupiego'.
Okazuje się, że w czasie gdy w związku z Euro, pętla kontroli się zaciska, do sejmu trafia projekt ustawy, przygotowany przez komendantów straży miejskiej, która ma dać tym służbom prawo do posiadania i użycia broni palnej i zwiększyć ich uprawnienia inwigilacyjne. Już nie tylko tajniacy obserwować będą Poznaniaków, spędzających czas przy Warcie, i wypisywać im mandaty za wykroczenia, nie tylko będą pociągać oni do odpowiedzialności posiadaczy minimalnych ilości marihuany, nie tylko policyjne brygady zakłócać będą spokój grup ludzi, przebywających w centrum miasta, w parkach czy na osiedlach, nie tylko policja sama, ale przy wsparciu żandarmerii wojskowej kontrolować będzie mieszkańców i dbać o 'czystość' i 'spokój' w mieście, ale w niedalekiej przyszłości również strażnicy miejscy uzbrojeni w broń palną, będą nas legitymować i zatrzymywać. Tylko czekać aż kontrolerzy komunikacji miejskiej, pracownicy Stefy Ograniczonego Postoju czy firmy ochroniarskie zażądają rozszerzenia uprawnień.