W rok po wysiedleniu mieszkańców romskiego osiedla w Warszawie, deportowano także część z nich z Wrocławia. W 1997 roku, jak opowiadają sami Romowie, urzędnicy zjawili się na jednym z koczowisk. Powiedzieli, że boją się o ich bezpieczeństwo i wszyscy zostaną wywiezieni w lepsze miejsce. Pozwolono im zabrać 40 kilogramów dobytku. Pozostałą część obiecano dowieść. Podstawionymi autokarami wywieziono ich najpierw na dworzec kolejowy, a potem deportowano. Pozostawiony w Polsce dobytek przepadł. Od tamtych wydarzeń, Romowie są głęboko nieufni wobec polskich urzędników – mówi Agata Ferenc ze Stowarzyszenia Nomada, stającego w obronie imigrantów.
Słowacki mur
Dziś zarówno Polska, jak i Rumunia są w Unii Europejskiej. Romowie mogą w Europie przemieszczać się swobodnie. Niewiele się jednak zmieniło. Wrocław, który stwarza pozory multikulturowego i otwartego miasta, w stosunku do romskich migrantów stosuje politykę autorytarną. Podczas jednej z urzędniczych wizytacji koczowiska, teren ogrodzono taśmą wytyczającą granicę, poza którą Romom w czasie kontroli nie wolno było wychodzić. Pojawili się przedstawiciele różnych służb od policji i straży miejskiej począwszy, po straż graniczną i Sanepid. Wszyscy odziani w jaskrawe kamizelki. Ci z urzędników, którzy bezpośrednio wchodzili do romskich domów, mieli na rękach gumowe rękawiczki.
Tymczasem wnętrza romskich domów są wyjątkowo schludne, co ginie w medialnych przekazach i czemu wydają się przeczyć biurokratyczne procedury. Romowie mają własne standardy czystości, na przykład naczynia od różnych rzeczy nie wolno im mieszać – mówi Agata Ferenc. Obecnie urząd miasta postanowił pozbyć się imigrantów wykorzystując w tym celu Powiatowy Urząd Nadzoru Budowlanego Celem jest doprowadzenie do rozbiórki romskich domów – wyjaśnia Ferenc - które powstały na miejskim gruncie. Dziś w Polsce stosuje się podobne procedury jak na Słowacji.
Na Słowacji jednak polityka władz wobec autochtonicznej i napływowej ludności romskiej budzi poważne wątpliwości. Byliśmy tam świadkami wielu napaści i społecznych napięć. W 2009 roku szerokim echem odbił się konflikt dotyczący trzymetrowej wysokości muru, który oddzielił cygańską osadę od Słowaków w miejscowości Ostrovany. Powstał on za aprobatą władz samorządowych. Antyromskie nastroje można jednak zauważyć w wielu europejskich krajach, przykładowo na Węgrzech, w Bułgarii, Czechach czy we Francji.
Ucieczka z Rumunii
Również sytuacja Romów w Rumunii jest dramatyczna. Mieszka ich tam ok. 2 milionów, co stanowi 10 procent mieszkańców tego kraju – wyjaśnia Weronika Rokicka z Amnesty International. Przez ostatnie dekady wiele romskich społeczności zostało przymusowo wysiedlonych w okolice wysypisk śmieci, zakładów przetwarzania odpadów czy stref przemysłowych na obrzeżach miast. Dotyczy to zarówno wysiedleń z nieformalnych osiedli, ale też z „normalnych” mieszkań.
W maju 2013 roku Sąd Najwyższy w Rumunii ostatecznie uznał, że w jednym z przypadków działanie samorządu miało charakter dyskryminacyjny. Jednak prawo w Rumunii jest na tyle złe i nieprecyzyjne, że przymusowo wysiedlone osoby nie mogą liczyć na odszkodowanie czy zapewnienie odpowiednich lokali zastępczych - dodaje Rokicka. Amnesty International wydała w tej sprawie specjalny raport dostępny na ich stronach internetowych.
Nie ulega wątpliwości, że szukany i złe warunki bytowe są podstawowymi przyczynami emigracji Romów z Rumunii. Ale jak informuje Komisja Europejska, która wezwała niedawno kraje członkowskie do zwiększenia wysiłków na rzecz integracji Romów, 80 procent z nich żyje w Unii Europejskiej w ubóstwie, a tylko jedna trzecia miała perspektywę legalnego zatrudnienia.
Także status społeczny i ekonomiczny Romów żyjących w Polsce, niekiedy od setek lat, pozostawia wiele do życzenia. Biuro Analiz i Dokumentacji Senatu przyznaje w specjalnym opracowaniu: pt. „Cyganie/Romowie w Polsce i w Europie…”, że około jedna trzecia z nich nie ukończyła szkoły podstawowej, a niespełna jeden procent posiada wykształcenie wyższe, wielokrotnie mniej niż wynosi średnia w Polsce. Dodatkowo mniejszość ta jest dotknięta wysokim bezrobociem. Choć status majątkowy Romów żyjących w Polsce bywa zróżnicowany, to przeważają rodziny biedne. Dotyczy to zwłaszcza Romów, którzy niedawno wyemigrowali z Rumunii i przybyli do naszego kraju.
Rachunek za kryzys
Społeczna niechęć do Romów nie poprzedza dyskryminacyjnej polityki władz, lecz jej towarzyszy lub jest jej następstwem. Narastające sprzeczności wywołują frustracje i znajdują ujście w stosunku do najsłabszych, których aparat urzędniczy nie będzie za wszelka cenę chronić. Tak naprawdę, nie stoi za nimi żadne państwo.
W 1991 roku w Mławie wybuchły antyromskie zamieszki. Bezpośrednią przyczyną był wypadek samochodowy. Młody Rom potrącił dwie osoby i zbiegł z miejsca wypadku. Jedna zmarła. Dwa dni później oddał się w ręce policji. Nie powstrzymało to jednak wybuchu agresji. Okradziono i zniszczono całkowicie 17 (a 4 częściowo) romskich domów, splądrowano 9 mieszkań. Jak skomentował wypadki portal www.romowie.info: Media szybko narzuciły wadliwą definicję sytuacji sprowadzając ją na płaszczyznę nietolerancji i ksenofobii. Podstawowym problemem, z jakim nie potrafiła sobie jednak poradzić społeczność Mławy, był gwałtowny awans ekonomiczny niektórych rodzin cygańskich. Dodatkowo postrzegano ich powodzenie materialne jako nieprawomocne, niezasłużone. W 30-tysięcznej Mławie, w której żyło raptem 300 romskich rodzin, w tym samym czasie bezrobocie gwałtownie wzrosło, a warunki bytowe się pogorszyły.
Mława nie była jedynym miejscem na terenie Polski, gdzie w ostatnich latach zaatakowano przedstawicieli mniejszości romskiej. Miały miejsce także napaści ewidentnie o podłożu rasistowskim. Romowie nie są jednak u nas zbyt liczną społecznością (ok. 50 tys. osób), inaczej niż u naszych południowych sąsiadów. Tam napady na nich zdarzają się regularnie. Zaraz na poczatku lipca tego roku, jak donosił PAP, sześć osób zostało rannych a ponad trzydzieści zatrzymała policja podczas antyromskiej demonstracji w Czeskich Budziejowicach, zorganizowanej przez tamtejszych neonazistów. To była trzecia tego typu akcja w tym mieście w ciągu dwóch tygodni.
Z tych powodów, w dobie gospodarczej zapaści i politycznych zmian, groźne jest podtrzymywanie cygański stereotypów. W Poznaniu żyje bardzo mała grupa tutejszych Romów, jak też imigrantów z Rumunii. W bieżącym roku podczas studenckich juwenaliów miał wystąpić zespół Figo Fagot, znany z antyromskich tekstów. A nie mówiłem – śpiewają - moja kochana, wyskrob, proszę, tego Cygana. Cygan to złodziej i tak już zostanie. Albo: Nikt tak nie kradnie jak Cygan z cygańskiego taboru. Konwencja Disco Polo ma sugerować, że źródłem rasistowskich stereotypów i nastrojów są niższe warstwy społeczeństwa. Ale, jak się okazuje, dobrze bawią się przy takiej muzyce pretendenci do elit i klasy średniej – polscy studenci.
Organizator pod presją mediów i organizacji romskich w konsekwencji uprosił zespół, żeby zrezygnował z antyromskich utworów. Zgodzono się, ale nie bez oporów. Ktoś bowiem musi zapłacić za kryzys. A jeżeli nie elity i klasa średnia, to kto?