Ersatz czyli papież gorszej jakości

Ersatz czyli papież gorszej jakości

  • Horacio Verbitsky
  • poniedziałek, 18 marzec 2013
Z setek telefonów i mejli, które otrzymałem, wybieram jeden. „Nie mogę w to uwierzyć. Jestem tak zmartwiona i wściekła, że nie wiem, co robić. Osiągnął to, czego chciał. Pamiętam, jak kilka lat temu Orlando mówił w kuchni: «on chce być papieżem». To idealna osoba do krycia zgnilizny. Jest w tym ekspertem. Bez przerwy ktoś do mnie dzwoni. Fito dzwonił z płaczem.” To mejl od Gracieli Yorio, siostry księdza Orlando Yorio, który oskarżył Bergoglia o to, że jest odpowiedzialny za jego uprowadzenie i za tortury, którym poddawano go przez pięć miesięcy w 1976 r. Fito, który zadzwonił do niej tak poruszony, to Adolfo Yorio, jego brat. Oboje poświęcili wiele lat swojego życia wspieraniu Orlando w walce, którą toczył. Ten trzecioświatowy teolog i ksiądz zmarł w 2000 r. Śnił mu się koszmar, który wczoraj stał się rzeczywistością. Trzy lata wcześniej bohatera tego koszmaru mianowano arcybiskupem koadiutorem Buenos Aires, co zwiastowało resztę.

Orlando Yorio nie zdążył poznać oświadczenia złożonego przez Bergoglia przed V Federalnym Sądem Karnym. Bergoglio powiedział tam, że o zawłaszczaniu dzieci osób zatrzymanych-zaginionych dowiedział się dopiero po upadku dyktatury. Tymczasem VI Federalny Sąd Karny, który bada systematyczny plan zawłaszczania dzieci, uzyskał dokumenty, z których wynika, że już w 1979 r. Bergoglio był o tym dobrze poinformowany i że interweniował co najmniej w jednym przypadku, na prośbę przełożonego generalnego zakonu jezuitów, Pedra Arrupe. Po wysłuchaniu relacji krewnych Eleny de la Cuadra, uprowadzonej w 1977 r., kiedy była w piątym miesiącu ciąży, Bergoglio napisał i wręczył im list do biskupa pomocniczego La Platy, Maria Pichci, z prośbą o wstawienie się za kobietą u władz wojskowych. Pichci ustalił, że Elena urodziła dziewczynkę, którą oddano innej rodzinie. Poinformował rodzinę Eleny: „Ma ją dobrze sytuowane małżeństwo i tego nie można odwrócić.” Bergoglio, zeznając na piśmie w sprawie Szkoły Mechaniki Marynarki Wojennej i porwania Yorio, jak również porwania jezuity Francisco Jalicsa, oświadczył, że w archiwum episkopatu nie było żadnych dokumentów, dotyczących osób zatrzymanych-zaginionych. Tymczasem obecny przewodniczący episkopatu, José Arancedo, wysłał do sędzi Martiny Fons kopię dokumentu, który tu opublikowałem, o spotkaniu dyktatora Videli z biskupami Raulem Primatestą, Juanem Aramburu i Vicente Zazpem, podczas którego z niezwykłą szczerością rozmawiali oni o tym, czy powiedzieć, czy nie, że zatrzymanych-zaginionych zamordowano, ze względu na to, że Videla chciał chronić tych, którzy ich zamordowali. W swojej klasycznej książce pt. „Kościół a dyktatura”, Emilio Mignone uznał Bergoglia za paradygmat „pasterza, który wydaje swoje owieczki wrogom, nie broniąc ich ani nie ratując”. Sam Bergoglio opowiedział mi, że odprawiając jedną z pierwszych swoich mszy jako arcybiskup, dostrzegł Mignone i po mszy chciał podejść do niego, aby udzielić mu wyjaśnień, ale Mignone podniósł rękę na znak, że ma do niego się nie zbliżać.

Nie jestem pewien, czy Bergoglia wybrano po to, aby ukrył zgniliznę, wobec której Joseph Ratzinger okazał się bezsilny. W kurii rzymskiej walki wewnętrzne toczą się zgodnie z tak nieodgadnioną logiką, że nawet najmroczniejsze wydarzenia można przypisać Duchowi Świętemu – czy to manipulacje finansowe, za które Bank Watykański wykluczono z clearingu międzynarodowego, bo nie respektuje zasad, pozwalających kontrolować pranie brudnych pieniędzy, czy też praktyki pedofilskie w prawie wszystkich krajach na świecie – praktyki, które Ratzinger krył jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary i za które przeprosił jako papież. Nie zdziwiłoby mnie nawet, gdyby Bergoglio, w ramach moralizatorskiej krucjaty, zaczął z pędzlem w ręku i w swoich podniszczonych butach bielić papieskie grobowce.

Pewny jestem natomiast tego, że nowy biskup Rzymu będzie ersatzem – znaczenia tego niemieckiego słowa nie oddaje żadne tłumaczenie; oznacza ono namiastkę niższej jakości, w rodzaju wody z mąką, którą matki-nędzarki podają dzieciom, aby oszukać głód. Brazylijski teolog wyzwolenia Leonadro Boff, odsunięty przez Ratzingera od nauczania i kapłaństwa, łudził się, że wybrany zostanie franciszkanin mający irlandzkich przodków, Sean O’Malley, który odpowiada za diecezję z siedzibą w Bostonie; zbankrutowała ona z powodu wielu odszkodowań, które wypłaciła dzieciom molestowanym przez księży. „Jest to osoba bardzo związana z ubogimi, ponieważ przez długi czas pracowała w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, zawsze wśród ludzi biednych. To znak, że papież może być inny – że może to być papież inaugurujący nową tradycję”, napisał ten były kapłan. Na tronie Piotrowym nie zasiądzie prawdziwy franciszkanin, lecz jezuita, który będzie kazał nazywać się Franciszkiem – jak biedak z Asyżu. Pewna moja znajoma argentyńska pisze zaszokowana z Berlina, że dla Niemców, którzy nie znają jego historii, nowy papież jest papieżem trzecioświatowym. To pomyłka.

Jego biografia to biografia konserwatywnego populisty, podobnie jak biografie Piusa XII i Jana Pawła II – nieugiętych w sprawach doktrynalnych, ale otwartych na świat, a przede wszystkim na wydziedziczone masy. Gdy będzie odprawiał swoją pierwszą mszę na Zatybrzu lub na Stazione Termini i mówił o osobach wyzyskiwanych i upodlonych przez ludzi potężnych i nieczułych, którzy zamykają swoje serca przed Chrystusem, gdy zaprzyjaźnieni z nim dziennikarze będą opowiadać, że przyjechał metrem lub autobusem, gdy wierni będą słuchać jego recytowanych z aktorskimi gestami kazań, w których biblijne parabole będą współistniały z prostą mowa ludu, wielu zamajaczy o upragnionej odnowie kościelnej. W ciągu piętnastu lat sprawowania władzy w archidiecezji Buenos Aires robił on nie tylko takie rzeczy. Zarazem jednak starał się zjednoczyć opozycję przeciwko pierwszemu od wielu lat rządowi, który prowadził korzystną dla biedoty politykę i oskarżył go o to, że jest zawzięty i konfrontacyjny – bo rząd ten musiał toczyć prawdziwe boje z tymi potężnymi siłami, które on jedynie ganił w swoich mowach.

Teraz będzie mógł robić to na inną skalę, co nie znaczy, że zapomni o Argentynie. Jeśli Pacelli (Pius XII) brał pieniądze od wywiadu amerykańskiego, aby wesprzeć chadecję i uniemożliwić zwycięstwo komunistów w pierwszych wyborach powojennych, jeśli Wojtyła był taranem, który dokonał pierwszego wyłomu w murze berlińskim, to argentyński papież będzie mógł odegrać podobną rolę w skali latynoamerykańskiej. Dawna działalność w Żelaznej Gwardii [1], dyskurs populistyczny, którego nie zapomniał i który może się przydać w takich sprawach historycznych, jak sprawa Malwin, pozwolą Bergogliowi nadawać kierunek zachodzącym tu procesom poprzez upominanie wyzyskiwaczy i nauczanie wyzyskiwanych potulności.

tłum. Zbigniew Marcin Kowalewski

Za: „Página/12”, Buenos Aires, 14 marca 2013 r.

Przypis:

[1] W pierwszej połowie lat siedemdziesiątych jezuita Bergoglio działał w organizacji peronistowskiej Żelazna Gwardia, która zapożyczyła swoją nazwę od słynnej skrajnie prawicowej organizacji rumuńskiej z lat międzywojennych. Miała ona wzorowaną na wojsku strukturę hierarchiczną, chciała służyć Peronowi za „kadrową rezerwę strategiczną” i uważała lewicę peronistowską za wrogą siłę. W 1974 r., po śmierci Perona, formalnie się rozwiązała, ale faktycznie nadal działała. Za dyktatury wojskowej współpracowała z zakonem jezuitów, a konkretnie z jego prowincjałem, Bergoglio, i z członkiem junty, admirałem Masserą. (zmk)


Ludzie czytają....

„Żelazny glejt” dla Netanjahu. Polski rząd relatywizuje ludobójstwo

11-01-2025 / Polityka

Czy premier Izraela, Benjamin Netanjahu, ścigany przez Trybunał w Hadze listem gończym, pojawi się na obchodach 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau?...