Pucek aut!

Pucek aut!

  • Jarosław Urbański
  • poniedziałek, 20 kwiecień 2015
Tuż przed Wielkanocą dowiedzieliśmy się, że szefem Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych nie będzie jego obecny prezes – Jarosław Pucek. Rozpisany na to stanowisko konkurs, wokół którego panowała niezła wrzawa, wygrał ktoś inny. Teraz były prezes obnosi się ze swoim zwolnieniem, jakby padł ofiarą czystek.

Jarosław Pucek skończywszy studia w 2001 roku bardzo szybko zaczął funkcjonować w firmach powiązanych ze sferą publiczną i nieruchomościami. Zajmował eksponowane stanowiska najpierw w Poznańskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego, a potem w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej. Wiosną 2009 roku został wybrany na dyrektora ZKZL. Karierę tę od początku zawdzięczał swoim politycznym powiązaniom najpierw z Unią Demokratyczną, a następnie Platformą Obywatelską. Wreszcie, w ostatnich czterech latach, był jedną z wyróżniających się postaci „późnego grobelizmu”. Do tego stopnia, że zaczęto w nim upatrywać kandydata na fotel prezydenta po ewentualnej abdykacji Ryszarda Grobelnego (który nigdy nie miał zostać pokonany w wyborach). To z całą pewnością wyjaśnia, dlaczego Pucek postanowił porzucić – coraz gorzej zresztą notowaną – Platformę Obywatelską i stanąć u boku swojego pryncypała w ostatnich wyborach samorządowych. Przegrał je z kretesem. 

Jarosław Pucek, wzorując się na mistrzu ceremonii, Ryszardzie Grobelnym, zawsze miał względnie dobry PR i celebryckie zapędy. Obecnie odgrywa rolę do końca tak, jak w swoim ostatnim wywiadzie, „Pucek na zielonej trawce”, przeprowadzonym przez redaktorów Marcina Wesołka i Marię Bielicką z Gazety Wyborczej. Inna sprawa, że dziennikarze mu na to pozwalają, dając się omamić tą mieszaniną chamstwa i inteligencji, przyprawianą megalomanią. A za tym wszystkim skrywa się niebywała manipulacja, której niestety prowadzący wywiad nie dostrzegają i nie potrafią wyjrzeć poza jakiś fejsbukowy konflikt Jarosława Pucka z Filipem Kaczmarkiem. Dlatego pozwalają byłemu prezesowi pleść bzdury, że przyniósł społeczeństwu ulgę, zwiększając liczbę mieszkań socjalnych z 400 do 1300, a listę osób na nie oczekujących skrócił z 1600 do 800 rodzin, oraz prawić dyrdymały w rodzaju, że praca w ZKZL nauczyła go „dużej pokory i wrażliwości na aspekty społeczne”? Jedyną empatię, którą Pucek wykazuje, to wobec ukochanej swojej drużyny – Lecha Poznań.

W wywiadzie nie pojawia się słowo „eksmisje”. To, czym się Pucek nie chwali, to właśnie brutalne wysiedlenia. Według danych GUS (podawane są co dwa lata) w zasobach komunalnych w 2007 r., a więc przed objęciem stanowiska przez Jarosława Pucka, wykonano fizycznie 11 eksmisji, w 2009 r. – 44, w 2011 r. – 140, a w 2013 r. były to już 183 eksmisje rocznie. Na 2015 rok zapowiada się przynajmniej 150 eksmisji, choć realnie zagrożonych, wg słów byłego prezesa ZKZL –  jest 300 rodzin. Dodatkowo w tym samym okresie liczba toczących się rozpraw eksmisyjnych (dotyczących zasobu komunalnego) wzrosła w Poznaniu od 120 w 2007 r. do 431 w 2009 r., 514 w 2011 r. i 602 w 2013 r. Czy dziennikarzy ten wzrost nie zastanawia? Lokali socjalnych przybyło przede wszystkim nie dlatego, że ich szczególnie dużo wybudowano, ale z powodu masowych wysiedleń. Empatii w tym nie było ani trochę, jedynie wyrachowanie i próba obrony budżetu miasta przed rosnącymi roszczeniami odszkodowawczymi ze strony właścicieli prywatnych mieszkań zajmowanych przez rodziny z wyrokami eksmisji do lokali socjalnych, których miasto latami nie potrafiło zagwarantować. I prawdą jest, że udało się Puckowi roszczenia te zmniejszyć. Jednak niezwykle dużym kosztem, a ofiarami padali najubożsi lokatorzy, których Pucek chętnie piętnuje i obraża. Walka ze „złymi lokatorami” ma go usprawiedliwiać. Szkoda, że nie zadano mu pytania o te ujawnione przypadki, kiedy na listach do wysiedleń znalazły się osoby, które raczej trzeba było chronić, a nie wyrzucać na bruk. 

Co ciekawe, eksmisje nie spowodowały jednocześnie zmniejszenia zadłużenia czynszowego. Było ono bowiem konsekwencją wzrostu bezrobocia, spadku realnych dochodów niektórych grup zawodowych, ale też wzrostu kosztów utrzymania, w tym czynszów w zasobach zarządzanych przez ZKZL. Obserwowany wzrost czynszów (zdecydowanie powyżej inflacji) to standard polityki mieszkaniowej w naszym mieście. ZKZL jeszcze w 2015 roku chciał podnieść czynsze lokatorom jednej z kamienic na Wildzie średnio w ciągu roku o ponad 164%. Dopiero pod naciskiem polityków i lokatorów, a nie w wyniku wyrzutów sumienia Jarosława Pucka, ZKZL złagodził nieco podwyżki w tym przypadku. Ostatecznie wg GUS w 2007 roku zaległości czynszowe powyżej trzech miesięcy wykazywali najemcy 4336 mieszkań komunalnych w Poznaniu, co stanowiło wtedy 26,8% zasobu gminnego; w roku 2013 zadłużonych było 4811 mieszkań i 37,4% zasobu. 

Można nawet powiedzieć, że zadłużenie najemców „komunałek” było na rękę Puckowi, który przede wszystkim zmierzał do jak największej ilości wysiedleń i zagwarantowania mieszkań lokatorom eksmitowanym z prywatnych kamienic. Dlatego też, z drugiej strony – jak sam miał powiedzieć w wypowiedzi dla jednej z gazet – w procesach o eksmisje ZKZL zaczął stawać zawsze po stronie właścicieli, przekonując sądy, by nie przyznawały lokali socjalnych. I faktycznie, te coraz częściej zaczęły przychylać się argumentacji połączonych sił prawników właścicieli i miasta, naprzeciwko którym stawał lokator, z reguły pozbawiony adwokata. Pucek mówiąc, że skróciła się kolejka oczekujących na lokale socjalne od miasta z 1600 do 800 rodzin, miał na myśli bynajmniej nie realne potrzeby mieszkańców Poznania, ale głównie oczkujących na eksmisje z lokali prywatnych do socjalnych. To oczywiście dwie kompletnie różne rzeczy. Wysiedleni, lub ci, którym sądy nie przyznały prawa do lokalu socjalnego pod wypływem argumentacji ZKZL, nie rozpłynęli się w powietrzu – ich potrzeby mieszkaniowe z reguły nie są zaspokojone, ale co najwyżej problem został odroczony w czasie. 

Spytajmy jeszcze, co się dzieje z lokatorami, którzy z wyrokami eksmisyjnymi latami czekają w mieszkaniach prywatnych na przydział lokalu socjalnego? Otóż wg prawa są zmuszeni do płacenia tzw. karnych czynszów (odszkodowań za bezumowne korzystanie z mieszkania). Jeżeli ich nie uiszczają, bo nie stać ich na to, to właściciele żądają odszkodowania od miasta, które je z reguły płaci. Dziś – to ostatnia antylokatorska krucjata Jarosława Pucka – ZKZL domaga się zwrotu tych pieniędzy od lokatorów, choć wcześniej powinien ich przenieść do lokali socjalnych. Tego jednak nie zrobił. Niektórzy czekają nawet przez 9-10 lat! Przez ten okres lokatorom nalicza się „karny czynsz” na poziomie 10-15 zł za metr kwadratowy (a bywa, że więcej), a należy im się mieszkanie od miasta za 2,45 zł za metr kwadratowy. Jak pisała Gazeta Wyborcza, zapewne w swej dobroci Jarosław Pucek najpierw hodował „lokatorskie długi”, a potem wytoczył najemcom w tej sprawie 330 procesów (zapadło już ponad 100 prawomocnych wyroków), żądając ich spłaty. Jak się okazuje ten sam „eksmisyjny wyrok” daje prawo prywatnemu właścicielowi do odszkodowania (wypłacanego jak trzeba przez władze publiczne), ale już niekoniecznie gwarantuje zaspokojenie potrzeb i zabezpieczenie interesów lokatorów.

Prawdą jest, że Jarosław Pucek raczej opowiadał się za budową mieszkań komunalnych, ale wcale to nie znaczy, iż za jego sprawą program ten ruszył z miejsca. Był opór, bo inwestycje sportowe obciążyły miejski budżet. Dopiero pod wpływem krytyki i pod presją społeczną zweryfikowano dotychczasowe kierunki polityki mieszkaniowej, których wykonawcą był z urzędu szef ZKZL. Skąd pomysł na budowę 4 tys. mieszkań komunalnych? We wrześniu 2010 roku w związku z oddaniem do użytku zmodernizowanego stadionu miejskiego zorganizowano wielki koncert Stinga. Przygotowaliśmy, jako poznańska Federacja Anarchistyczna, na tę okazję kilkanaście tysięcy gazet rozdawanych widzom przed wejściem na stadion. Obiekt kosztował budżet 800 mln złotych. „Ze środków przeznaczonych na modernizację – pisaliśmy – można by oddać do użytku ponad cztery tysiące mieszkań komunalnych – to kilkakrotnie więcej, niż wybudowało ich miasto w ostatnich 20 latach”. Jeden z telewizyjnych dziennikarzy w sprawozdaniu z wydarzenia wówczas jeszcze określił nasz postulat budowy mieszkań komunalnych jako „demagogia”. Większość radnych, także opozycji, wierzyła w tym czasie w podmiotową pomoc mieszkaniową – zatem nie w budowę nowych mieszkań, ale w dodatki mieszkaniowe, które z powodu rosnących zadłużeń wypłacano coraz rzadziej. Ubiegać się o nie mogą tylko lokatorzy płacący czynsz na czas. Dopiero od 2011 roku zaczęto coraz częściej przyznawać, że nowe mieszkania są potrzebne. W czasie tej dyskusji Jarosław Pucek przede wszystkim forsował postawienie kontenerów socjalnych na ul. Średzkiej jako formę walki z „trudnymi lokatorami” i – już mniej oficjalnie – jako rozwiązanie problemów niedoboru mieszkań socjalnych.  

Dodajmy do tego w zasadzie kompletny brak działań miasta za czasów Ryszarda Grobelnego w sprawie „czyścicieli kamienic”, a okres rządów byłego szefa ZKZL ujawni nam się w jednak innym niż dotychczas świetle. Krótko mówiąc, ostatnie lata dla wielu poznańskich lokatorów nie były dobre, a polityka miasta w tym zakresie nie zmieniła zasadniczo swych kierunków. Na pewno nie dokonał tego były prezes ZKZL. Odgrywał raczej rolę stopera niż napastnika. 

Z politycznego natomiast punktu widzenia, obnosząc się ze swoimi neoliberalnymi poglądami ekonomicznymi, konserwatyzmem i niechęcią do lewactwa, Pucek jest tylko lokalną i odmłodzoną kopią Korwina-Mikke. Partia Korwina-Mikke, żeby pomóc byłemu prezesowi ZKZL w rozwiązaniu dylematów przynależności politycznej, którymi się dzieli z prowadzącymi wywiad, powinna być Puckowi najbliższa. Nie tylko programowo, ale – z tego co widać – też mentalnie.

Ludzie czytają....

John Deere i rolnicze blokady

15-02-2024 / Kraj

Ostatnie protesty rolników budziły skojarzenia z czasami Andrzeja Leppera. To z pewnością największa mobilizacja rolników od czasów wejścia Polski do...

Oświadczenie w sprawie pobicia

07-02-2024 / Poznań

6 lutego około godziny 9.00 miał miejsce bezprecedensowy atak zatrudnionych przez Duda Development na jednego z uczestników naszego kolektywu, który...

PRZECIWKO WYCINCE LASÓW OCHRONNYCH POZNANIA

05-02-2024 / Poznań

Od kilku lat w polskich miastach , a szczególnie na ich obrzeżach pojawiają się protesty lokalnych społeczności i mieszkańców. Są...

Stop pato-deweloperce! Odwołać wiceprezydenta Gussa

20-03-2024 / Poznań

Poznańskie wydanie Gazety Wyborczej, piórem Piotra Żytnickiego, ujawniło coś, co wiemy od lat – poznański ratusz nie tylko ulega lobbingowi...