Władze Poznania nigdy nie wsparły mieszkańców miasta w protestach przeciwko stacjonowaniu F-16 i szkodom jakie owe stacjonowanie im przynosi. Lokalni kacykowie również lubują się w występowaniu przy okazji parad wojskowych i pokazów lotniczych. Ten stary rytuał władzy jest ważniejszy niż dobro mieszkańców.
Z okazji piątej rocznicy hałasu jaki wywołują F-16 nad Poznaniem i okolicznymi miejscowościami przygotowuje się sporą fetę. Będzie wielki tort w kształcie myśliwca, którego słodycz ma wynagrodzić gawiedzi przyszłe problemy ze słuchem (zapewne w następnych latach będzie można dokładać kolejne problemy zdrowotne), wojskowa parada, a nawet propagandowa wystawa. Olbrzymi tort to istotny symbol, bo to tort na miarę możliwości władzy, władzy która już teraz każe obywatelom zaciskać pasa, jednak przed zaciśnięciem pasa pozwoli im odrobinę napełnić brzuchy. Kiedy minie festyn i ucichnie wojskowa orkiestra, okaże się, że obywatele muszą na wszystkim oszczędzać, nie wyślą dzieci do zbyt drogich żłobków, będą musieli znosić nie tylko chaos komunikacyjny w mieście, ale dodatkowo jeszcze za miejską komunikacje drożej zapłacić, a kiedy obywatel będzie oglądał trzy razy każdą złotówkę przed jej wydaniem, władza pańskim gestem nadal będzie wydawać miliony na armię i zbrojenia.
W tej sytuacji należy mieć nadzieje, że tym razem któryś z wojskowych, a może lokalnych notabli zadławi się na śmierć dużym kawałkiem tortu w kształcie F-16, zyskamy na tym wszyscy, zawsze to bowiem jedna świnia mniej u koryta.