W lutym tego roku zamarzła woda w rurach. Od właściciela Jarosława Maszewskiego mieszkańcy usłyszeli, że mają na odwilż poczekać, albo kupić sobie karnet na basen! Można by rzec, że Maszewski ma „poczucie humoru”, jednak gdy wejdziemy do środka widzimy rozkute ściany, odkrytą instalacje, niebezpiecznie wiszące kable. Dodatkowo rury są nieocieplone, mieszkańcy nie mogli się doprosić drzwi od klatki schodowej. Po interwencji WTK Maszewski je wstawił. Po dwóch dniach odpadła klamka. Lokatorzy od 3 lat płacą co miesiąc rachunek za domofon, którego nie ma. W mieszkaniach wszechobecny jest grzyb. Jedna z lokatorek ma spuchnięte drzwi od wilgoci. Nie może uzyskać pozwolenia od właściciela na ich wymianę na własny koszt. Argumentem Maszewskiego jest, że nie będą pasować do reszty drzwi! Drzwi mają być jednakowe! Dach również. Żadnych anten na dachu! Jak Maszewski może mówić o estetyce, gdy cała klatka jest ruiną. Mieszkańcy również muszą wypatrywać listonosza, ponieważ skrzynka odpada od ściany. Jak na niego trafią to będzie poczta, jak nie...no cóż.

Czynsze oczywiście też nie są stałe. Miało być miło. 450 zł/miesiąc za 40 m2. Po miesiącu 100 zł podwyżki, kolejny miesiąc kolejne 100 złotych. Obecnie 1 m2 kosztuje 25 zł. Właściciel nie ma do tego prawa. No i co z tego. Tak samo nie prawa żądać od mieszkańców 23 zł. od osoby za wywóz śmieci, kiedy na podwórku stoi pięć tych najmniejszych, przepełnionych kubłów.

Niedobór mieszkań, brak pomocy mieszkaniowej dla młodych rodzin powoduje, że są oni skłonni iść na takie warunki, jakim jest „odstępne”, licząc na uczciwość właścicieli. Co zrobić, gdy okażę się, że jesteśmy oszukiwani, gdy łamane są nasze prawa jako lokatorów. Dzwonimy do urzędów, szukamy pomocy u tych co powinni chronić naszych interesów. Napotykamy na ścianę nie do przebicia. Mieszkańcy Sikorskiego 33 byli wysyłani od jednego urzędnika do drugiego, ostatecznie wylądowali u dyrektora ZKLZ Jarosława Pucka, który oczywiście również nie mógł pomóc, bo jak powiedziano w jego gabinecie, to nie jego sprawa, nie jego kamienica. Prywatny właściciel może robić co chce, czuć się jak pan i władca. Z Maszewskim nikt jeszcze nie wygrał, chociaż działa wbrew prawu. Nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. Jest bezczelny i czuje się bezkarnie. Mieszkańcy tej kamienicy mają świadomość, że jak rozpoczną z nim wojnę to może się okazać, że przegrają. Zostaną bez pieniędzy i bez mieszkania.

Jednak w takich warunkach nie da się żyć. Inspektor budowlany miał przyjść i sprawdzić czy te wiszące kable, aby na pewno mogą tak wisieć. Skończyło się na deklaracji w WTK. Mimo zawiadomień mieszkańców, dalej nikt się nie zjawił. Mieszkańcy czują się okłamani, pieniądze, które wpłacili zniknęły lub zostały przeznaczone  na gruntowny remont drugiej kamienicy Maszewskiego (ul. Lodowa), w której on sam mieszka. Lokatorzy się organizują i tym razem nie odpuszczą Jarosławowi Maszewskiemu. Będą domagać się, aby te oszustwa zostało im zadość uczynione. Koniec z zastraszaniem mieszkańców, czas by cały proceder wyłudzania pieniędzy przez Maszewskiego padł.