Redaktor Wesołek będzie się bawił

Redaktor Wesołek będzie się bawił

  • Jarosław Urbański
  • wtorek, 17 kwiecień 2012
W związku z demonstracją 10 czerwca (o której możesz więcej przeczytać na stronie protestu), na łamach Gazety Wyborczej pojawił się dwugłos redaktorów Michała Wybieralskiego i Marcina Wesołka. Dotyczył on nie tyle samej demonstracji, ale bardziej diagnozy (jak to określił Wesołek) naszej obecnej sytuacji społecznej, tak w kraju, jak i w Poznaniu. Rozumiem, że w ramach wypowiedzi dziennikarskiej nie można zawrzeć wszystkiego, ale redaktor Wesołek poszedł w swojej argumentacji wyjątkowo na skróty.

Tylko stadion

Idźmy krok po kroku za wywodami redaktora Wesołka. Deklaruje on, że nie pójdzie w demonstracji z powodu innej oceny sytuacji. „Nie wydaje mi się – pisze – by Polska była krajem skrajnie ubogim, w którym ludzie masowo głodują i śpią na ulicach. Nie lekceważę faktu, że są w Poznaniu ludzie biedni. Ale – wbrew organizatorom planowanej demonstracji – twierdzę, że państwo działa, że miasto mimo kryzysu realizuje swoje zadania i może nie jesteśmy wyspą szczęśliwości, ale tu naprawdę da się żyć”. Tym sposobem redaktor przypisuje twierdzenia swoim oponentom, jakich faktycznie nie wypowiedzieli, które jednak potem stanowią usprawiedliwienie dla jego własnego wyboru. Nie twierdzimy bynajmniej, że Polska jest jednym wielkim hinduskim slumsem, ale analizując statystyki stwierdzamy, że ciągle niepokoi zakres ubóstwa i większe rozwarstwienie społeczne. Do takich wniosków z pewnością doszedłby sam redaktor Wesołek, gdyby zechciał się przyjrzeć czemuś więcej, niż tylko wynikom rozgrywek piłki nożnej.

Nie twierdzimy również, że państwo nie działa. Wręcz przeciwnie, ono działa i znakomicie realizuje swoje funkcje obrony interesów tych, którzy całkiem dobrze prosperują w dzisiejszym systemie. Ich jest niestety jednak mniejszość. Bo wbrew temu co twierdzi redaktor Wesołek, całe ogromne grupy społeczne egzystują być może nie w warunkach głodu i bezdomności, ale dość skromnie i w niepewności  Dlatego trudno zaakceptować bizantyjskie zapędy władzy, oraz politykę która ewidentnie sprzyja  zawsze tym samym beneficjentom. Gdyby w Polsce było tak dobrze, jak pisze redaktor Wesołek, to wszyscy – jak on sam – cieszyliby się stałą pracą, o w miarę wysokim prestiżu, z dość niezłym uposażeniem. Nie byłoby rocznie dwóch milionów bezrobotnych, ponad milion emigrantów ekonomicznych (od 2004 roku), dziesiątków tysięcy rokrocznie wysiedlanych ze swoim mieszkań i miliony zadłużonych, którzy stracili kontrolę na swoim kredytem. Ludzie chcieliby w tym kraju mieszkać, a nie uciekać stąd. Tymczasem nasze miasto się wyludnia, co stanowi pretekst do oszczędności poprzez zamykanie szkół, zamiast poniesienia w nich poziomu nauczania. Wyższe standardy nauki, świadczeń socjalnych, pomocy medycznej i społecznej, budownictwo komunalne itd. mogą odwrócić spadkowy trend demograficzny; masowe, skomercjalizowane imprezy sportowe – nie mogą. Gdyby iść za prognozami demograficznymi, na które powołują się władze naszego miasta (i o których pisze też redaktor Wesołek), to za 100 lat Poznań przestanie istnieć (więcej TUTAJ). A jedynym śladem jaki po sobie zostawimy, będzie stadion miejski.

Wydanie setek milionów złotych na ekskluzywne obiekty sportowe to nie jest „trochę luksusu”, jak pisze redaktor Wesołek, lecz zwyczajna głupota, która doprowadziła do nadmiernego zadłużenia budżetu. W wyniku tego obserwujemy teraz wycofywanie się miasta z finansowania przez nie zadań, które nigdy na szczodrość władz liczyć nie mogły. Na przykład zgodnie z danymi NIK, Poznań rocznie zaspakaja zapotrzebowanie na mieszkania socjalne na poziomie 1-2 procent. Zażenowanie zatem powinniśmy odczuwać nie z powodu ewentualnego braku sportowej infrastruktury w rodzaju stadionu i term, ale z faktu, że w tym samym mieście dziesiątki tysięcy rodzin żyje w warunkach, które bynajmniej nie wskazują na to, aby Polska – jak utrzymuje Wesołek – była najszybciej rozwijającym się krajem w Europie. I żyje im się, od jakiegoś czasu, coraz trudniej.

Jak za Gierka

Dalej redaktor Wesołek pisze: „Gdy przyznawano Polsce i Ukrainie Euro 2012, wydawało nam się, że oto pojawia się szansa na cywilizacyjny i infrastrukturalny skok. Dziś wiemy, że nie wszystkie autostrady będą ukończone, nie wszystkie linie kolejowe zmodernizowane. Ale po Euro zostanie nam w Poznaniu nowy terminal na lotnisku Ławica, dworzec kolejowy, kilka kilometrów nowych ulic, dwie obwodnice miasta czy wymieniony tabor tramwajowy (…) uważam, że gdyby nie bat w postaci Euro 2012, determinacja władz miasta, by budować szybko i sprawnie, byłaby mniejsza”. Pomieszanie z poplątaniem. Część z wymienianych przez Wesołka inwestycji z finansami miasta i organizacją Euro ma mało wspólnego, np. dworzec PKP i infrastruktura kolejowa. Modernizacja poznańskiego węzła kolejowego była planowana na długo przed przyznaniem Polsce organizacji Euro. Dworce PKP wybudowano w ostatnich latach lub buduje się nadal, w kilkudziesięciu polskich miejscowościach, nie tylko tam gdzie odbędą się Mistrzostwa Europy (np. Katowice). Napływ środków unijnych i naciski związane z przyspieszeniem inwestycji pod hasłem Euro doprowadziły natomiast do ekstensywnego wykorzystania możliwości ekonomicznych. Zwiększona, czasem w sposób irracjonalny, „podaż inwestycji”, doprowadziła do znaczącego wzrostu cen wykonawców, przez co jako podatnicy przepłacamy inwestycje (o minimum 20 procent ich wartości). Można tu mówić nawet o pewnych podobieństwach z okresem „gierkowskiej prosperity” z  lat 70. Przyspieszony, niezrównoważony rozwój gospodarczy doprowadził wówczas do zadłużenia, a kryzys światowy i podniesienie stóp procentowych faktycznie spowodowało załamanie się PRL.

Za czasów Gierka wielu dziennikarzy utrzymywało jednak, że mamy do czynienia ze skokiem cywilizacyjnym, że dokonuje się modernizacja, społeczeństwu żyje się coraz lepiej, że Polska ogromnym wysiłkiem podźwignęła się z wojennych zgliszczy i nikt nie chciałby chyba wrócić do okresu przedwojennej czy powojennej biedy. Czyż to nie była prawda?! Dlatego elity komunistycznej władzy bawiły się dobrze do końca, a potem nastąpiło załamanie i smutna konstatacja, że wszyscy (powiedzmy „prawie wszyscy”) jesteśmy bankrutami i biedakami. Także i tym razem wejście do Unii Europejskiej i napływ środków oraz otwarcie możliwości pracy za granicą, pozwoliły elitom władzy na utrzymanie się przy sterach. Ale było naiwnością sądzić, iż za ekstensywne metody gospodarowania nie przyjdzie nam zapłacić. Okresowa poprawa bytu nastąpiła w dużej mierze poprzez zadłużenie państwa i całego społeczeństwa, na co jednoznacznie wskazują statystyki. Oczywiście wiele też te dwa okresy różni, potraktujemy zatem to porównanie bardziej jako pewnego typu historyczną metaforę, niż analogię.

Piłkarski amok

Kiedy zatem redaktor Wesołek będzie się bawił (i ciężko pracował) na stadionie, my – anarchiści – będziemy ciężko pracować, aby zwrócić uwagę na kwestie, które najczęściej dziennikarzy sportowych nie interesują. A jeżeli już zainteresują, to potrafią przyjąć tylko rolę propagandzistów, bo z perspektywy trybun stadionu miejskiego, wiwatujących tłumów, większości problemów, okazuje się, nie widać. I zapewniam redaktora Wesołka, że ofiar dotychczasowej polityki gospodarczej władz Poznania, jest zdecydowanie więcej niż zdołałby pomieścić obiekt przy Bułgarskiej, a zwłaszcza jest ich więcej od grupy, która – jak pisze Wesołek – pragnie wreszcie zamiast jeździć w tym celu do Berlina, móc się pławić w poznańskich termach.

Nie twierdzę, że inwestycje, których realizację obserwujemy, są bez znaczenia dla jakości życia Poznaniaków. Utrzymuję natomiast, że nie wszystkie z nich. Wiele nosi znamiona gospodarki rabunkowej. Dodatkowo  „piłkarski amok” odebrał niektórym resztki rozsądku. Wydano pieniądze w sposób często mało racjonalny i pominięto inne znaczące potrzeby społeczne. Do tego stanu rzeczy przyczynili się też przedstawiciele mediów, którzy nie potrafili zachować chłodnego dystansu, przedwcześnie uderzając w ton sukcesu i wytwarzając dobry klimat pod złe decyzje. Titanic tonie, orkiestra gra dalej?!

Czytaj też: "Kryzysowe mistrzostwa"

Ludzie czytają....

Iran: strajki, demonstracje i wojna

24-07-2024 / Polityka

Rząd w Teheranie nie jest gotów iść na wojnę i bronić swoich braci muzułmanów, Palestyńczyków, bo obawia się reakcji własnego...

Kilka refleksji o Katarzynie Blum

09-08-2024 / Książki

W ramach cyklu spotkań – 30 książek na 30 lecie Rozbratu – omówiliśmy niedawno książkę Heinricha Bölla „Utracona cześć Katarzyny...