Nie ma poszanowania praw obywatelskich, bez poszanowania praw socjalnych. W odpowiedzi na „Manifest Otwartej Akademii”

Nie ma poszanowania praw obywatelskich, bez poszanowania praw socjalnych. W odpowiedzi na „Manifest Otwartej Akademii”

  • Gośka Maciejewska, Jarosław Urbański
  • sobota, 05 lipiec 2014
Oboje pod koniec czerwca otrzymaliśmy list z Manifestem Otwartej Akademii, z prośbą o poparcie. Czytamy w nim, że autorzy i autorki manifestu z niepokojem obserwują, „że państwo polskie nie potrafi przeciwstawić się ideologicznemu fanatyzmowi, który próbuje zawłaszczyć coraz więcej sfer naszego życia prywatnego i publicznego. W naszym kraju rosną napięcia, następuje wzrost werbalnej, a w skrajnych przypadkach także fizycznej agresji, której miejscem jest nie tylko ulica, lecz również sala uniwersytecka.” W jednym z ostatnich akapitów dokumentu jego sygnatariusze (głównie na tym etapie związani z Uniwersytetem Adama Mickiewicza w Poznaniu – UAM) wyrażają przekonanie, że silne państwo powinno przeciwdziałać zarówno wykluczeniu światopoglądowemu, jak też ekonomicznemu. 

Problem polega na tym, że kwestia „wykluczenia ekonomicznego” pojawia się jedynie na marginesie, incydentalnie. Nie jest to niestety przypadek. W konflikcie wokół niedawnej sprawy poznańskich sprzątaczek UAM, większość poznańskich profesorów (obu płci) – nazwijmy to powściągliwie – nie uznało za stosowne wystąpić w ich obronie. Przypomnijmy, że uniwersyteckie sprzątaczki (zatrudnione przez podwykonawcę) pracowały na „śmieciowych umowach”, zwlekano z zapłatą za ich pracę i pozbawiono je zatrudnienia. Dopiero po protestach związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza część z nich otrzymała wynagrodzenie, inne natomiast ciągle walczą o swoje pieniądze. Sposób, w jaki przeważająca część pracowników i pracownic naukowych odcięła się od tego protestu, był symptomatyczny, podobnie zresztą jak reakcja władz uczelni, które przeprowadzały „dyscyplinujące” rozmowy z nielicznymi osobami z grona akademików, które jednak żądania sprzątaczek poparły. Na tym gruncie widać zatem dobitnie, że wyższe uczelnie mają problem nie tylko z zaakceptowaniem wolności związkowych i pracowniczych, ale także z tolerowaniem innego zdania na tematy ruchów rewindykacyjnych i problemów ekonomicznych.

Państwo polskie, przywoływane w cytowanym manifeście, nie tylko „nie potrafi się przeciwstawić” konserwatywnym trendom, ale także samo wywołuje i wspiera ideologiczny fanatyzm, jak również (a może przede wszystkim) fundamentalizm wolnorynkowy, w imieniu którego odbierane jest prawo do strajku, prowadzenia działalności związkowej, godnych wynagrodzeń, stabilnego zatrudnienia i dachu nad głową. Wrzawa podniesiona wokół gender studies i „Golgota Picnic”, o których piszą autorzy i autorki dokumentu, choć słuszna, jest niczym w porównaniu z faktem, że każdego roku wiele działaczy i działaczek pracowniczych jest szykanowanych z powodu swojej przynależności do związku zawodowego, a część z nich traci pracę. Osobiście znamy ich dziesiątki – nie z opisów, gazet, podręczników, ale bezpośrednio. To nasze koleżanki i koledzy ze związku zawodowego, wobec których w tym „silnym państwie” wykorzystuje się policję i prokuraturę do ścigania organizatorów strajków. Co więcej, co roku dokonuje się masowych eksmisji (ok. 30 tys. rodzin rocznie, w tym ok. 7 tys. w asyście komorników i policji). Ma miejsce proceder „czyszczenia kamienic”, któremu państwo i samorządy biernie się przyglądają lub wręcz wspierają, powołując się na prawo własności, które dziś stoi – jak widać – ponad wszystkie inne prawa i swobody. Wreszcie mają miejsce praktyki ekonomicznego wykluczania poprzez outsourcing, śmieciowe umowy o pracę, zatrudnianie na czarno i łamanie Kodeksu pracy na horrendalną skalę, którego ofiarami podają przede wszystkim najniżej uposażone grupy społeczne. Odwracają od nich oczy nie tylko elity rządzące, hierarchia Kościoła katolickiego, ale niestety także środowiska akademickie i intelektualne.

Fakty, iż ci ostatni pozwalają sobie na to, by nie patrzeć, jest szczególnie zadziwiający, biorąc pod uwagę ogrom zmian, który już lub lada chwila dopadnie ich samych. Uniwersytet przechodzi w ostatnich latach głęboką neoliberalną restrukturyzację. I nie chodzi tu tylko o outscourcing prac porządkowo-technicznych, czego boleśnie doświadczyły i przeciwko czemu protestowały sprzątaczki na UAM, ale chodzi też o szereg innych, kroczących zmian podważających autonomię naukowców i naukowczyń i ograbiających ich z zabezpieczeń socjalnych, które do tej pory mieli. Wyzysk na uniwersytecie ma dużo szerszy zasięg niż tylko sprzątanie, a akademicy to przecież także pracownicy. Parametryzacja pracy, która dyscyplinuje i kontroluje, a także zniewala wyobraźnię; nadmiar dydaktyki, który nie pozwala prowadzić badań naukowych; niskie płace; brak etatów i śmieciowe umowy dla adiunktów; ubożenie i przepracowanie studentów i studentek oraz doktorantów i doktorantek – czy nie są to kwestie o które (obok swobody myśli) powinna także walczyć Otwarta Akademia? Brak wyrazów solidarność większości środowiska akademickiego UAM z okradzionymi z pensji sprzątaczkami pokazuje nie tylko niezrozumienie położenia pracownic porządkowo-technicznych, ale także zupełnie niezrozumienie własnego położenia. Dumping warunków pracy, zatrudnienia i płac rozpoczyna się bowiem zwykle od pracowników położonych najniżej w hierarchii danego zakładu pracy i ciągnie w dół wszystkie „wyżej położone” stanowiska – co jest świadomą strategią pracodawców nastawioną na obniżanie kosztów pracy. Silne państwo, którego tak bardzo chce Ruch Otwartej Akademii, jest już wystarczająco silne, na tyle, by z powodzeniem stosować tę metodę na polskich uczelniach. Dokładnie przeciwko tym hierarchiom i przeciwko wyzyskowi powinniśmy się solidaryzować, nawzajem sobie pomagać i wspierać, ale przede wszystkim wspólnie się organizować. Szkoła nie będzie istnieć ani bez sprzątaczek, ani bez nauczycieli, ani bez uczniów. Natomiast wszyscy razem tworzymy dość silną grupę.
 
Wartości, które Otwarta Akademia ma zamiar postawić w centrum uwagi: wolność słowa, wolność twórczości i kształcenia, zakaz cenzury i tak dalej, będą swobodami pozornymi, kiedy nie zostaną oparte na prawach socjalnych. Nie możemy tego rozdzielać. Nie możemy też zapomnieć, że z historycznej perspektywy wiele z demokratycznych osiągnięć, jak powszechne prawo wyborcze dla mężczyzn i kobiet, wolności prasy, wolności wyznania itd. były efektem oddolnych ruchów emancypacyjnych, w których najubożsi, najbardziej wyzyskiwani i najbardziej szykanowani odegrali wiodącą rolę i często ponieśli największą ofiarę. Dlatego uważamy, że walka przeciwko autorytarnym zapędom, których jesteśmy świadkami w naszym kraju, musi uwzględnić prawa socjalne i musi być prowadzona pod hasłami socjalnymi. Nie mamy innej drogi dla obrony tzw. praw obywatelskich.

Manifest, choć w swym ogólnym zarysie uważamy za słuszny, nie wyraża w naszym odczuciu tej najważniejszej i priorytetowej myśli: nie ma poszanowania tzw. praw obywatelskich, bez poszanowania praw socjalnych, w tym praw pracowniczych i wolności organizowania się. Dlatego nie możemy się pod nim podpisać. Półśrodki zawodzą. Koniecznie jest dokonanie głębszych przewartościowań.

Nie oznacza to jednocześnie, że nie dostrzegamy konieczność zaangażowania się społecznego i politycznego postępowych środowisk akademickich, przerwania milczenia i opowiedzenia się ideowego. To bowiem w murach wyższych uczelni dojrzewają autorytarne siły, które niosą zagrożenia dla wolności. To środowiska studenckie (a nie robotnicze), tak uczelni politechnicznych, jak i humanistycznych, stają się powoli zapleczem autorytarnych ruchów i gremialnie głosują na skrajną prawicę. Taki przynajmniej wniosek można wysnuć, analizując wyniki głosowania w wyborach do parlamentu europejskiego w poznańskich akademikach.

Ludzie czytają....

Polska drugimi Chinami? Mity polskiego wzrostu gospodarczego

04-03-2025 / Gospodarka

Pamiętacie jak to w okresie PRL, za Gierka, twierdzono, że Polska jest 10. potęgą przemysłową na świecie? Może słyszeliście to...

List otwarty lokatorów Osiedla Maltańskiego do pełnomocniczki prezydenta ds…

04-03-2025 / Poznań

Publikujemy list otwarty lokatorów Osiedla Maltańskiego do Dobrosławy Janas, pełnomocniczki prezydenta ds. Ochrony Praw Lokatorów i Projektów Mieszkaniowych. Dobrosława pełni...

Osiedle Maltańskie - nie pozwólmy o nim zapomnieć. Relacja…

27-03-2025 / Poznań

Osiedle Maltańskie to dom dla 250 rodzin. Mieszkańcy żyją tu od ponad wieku, lecz teraz muszą zmagać się z bezwzględnymi...

Czy wojny handlowe to wojny klasowe?

13-03-2025 / Gospodarka

Konflikty, które obserwujemy, nie mają swoich korzeni w geopolityce czy w sprzecznych charakterach poszczególnych narodów, ale są wynikiem konfrontacji między...