Od tego wydarzenia upłynęło zaledwie kilka miesięcy, a Poznań znów nawiedził duch odwoływania. W klubie «Eskulap», nie pierwszy raz zresztą, wystąpić miał deathmetalowy zespół Behemoth, budzący kontrowersje i sprzeciw w środowiskach konserwatywnych, katolickich. Środowiska te zapowiadały, tak jak zresztą w całym kraju, pikiety pod klubami, w których odbywać się miały występy. Nie inaczej zamyślano w Poznaniu, gdzie swoją akcję ogłosiły Poznański Związek Patriotyczny „Wierni Polsce” wraz z Obozem Narodowo-Radykalnym (politycznym planktonie, bazującym na antysemityzmie, ksenofobii i rasizmie) pierwsza z organizacji gromadzi na swoich pikietach zazwyczaj do 10 osób, druga zaś, po reaktywacji nie przeprowadziła dotąd publicznego wystąpienia. Do rektora Uniwersytetu Medycznego wysłano protestacyjne pisma, na łamach gazet i portali pojawiła się stosowna informacja i wydawałoby się, że sprawa przycichnie. Ot, jeden z wielu protestów, do których każdy ma prawo.
Niestety stało się inaczej: początkowo jego magnificencja rektor, po rozmowach z organizatorami, wymógł przeniesienie koncertu na inną datę, zaś w drugim akcie owej komedii bezwarunkowo odwołał zgodę na koncert na terenie akademickiego kampusu. Wywody rzecznika uczelni niepokojąco przypominały tłumaczenia wygłaszane przy okazji zatrzymywania spektaklu „Golgota Picnic”, cyt.: „Płynęły do nas niepokojące sygnały o możliwych protestach. Były to pisma, maile, telefony. Z różnych środowisk. «Eskulap» jest tak położony, że w razie ewentualnych rozruchów ewakuacja byłaby trudna, podjęliśmy więc decyzję o charakterze prewencyjnym”. Po raz kolejny, kierując się obawą przed rozruchami, postanowiono odwołać imprezę kulturalną.
Czy to niemniej jedyny powód? Decyzja rektora jest zastanawiająca, szczególnie w kontekście prawoskrętu obyczajowego władz miasta oraz relacji pomiędzy arcybiskupem Stanisławem Gądeckim a prezydentem Poznania – Ryszardem Grobelnym. Już przy okazji odwoływania spektaklu teatralnego prezydent wspominał o „wartościach”, zaś w ostatnich dniach media informowały o organizacji przez prezydenta mszy inauguracyjnej dla poznańskich studentów i akademików.
Można odnieść wrażenie, że w Poznaniu rządzą Pan z Plebanem, decydując, które wydarzenia kulturalne powinny się odbywać w mieście, a które są niepożądane. Problem w tym, że tej cenzury obyczajowej zaczyna być w Poznaniu za dużo, a skrajnie nacjonalistyczny plankton łączy siły z władzą i Kościołem. Po raz kolejny owe siły rozstrzygają, co zobaczyć można, a czego nie, zaś Poznań powoli zyskuje sławę „miasta cenzury prewencyjnej”.