Grupa ta boryka się nie tylko z problemem niemożności zapewnienia podstawowych potrzeb takich jak dach nad głową, lecz przede wszystkim z wykluczeniem na każdym poziomie funkcjonowania. Rodziny rumuńskich Romów przywiodła do Poznania trudna sytuacja ekonomiczna i społeczna, w jakiej znajdowali się w swoim kraju. W wielu przypadkach są uchodźcami ekonomicznymi. Jak wielu obywateli Unii Europejskiej migrowali w nadziei znalezienia lepszych warunków życia dla siebie i swoich dzieci oraz tak samo jak wielu innych emigrantów napotkali masę problemów. Rodziny te są znane w Poznaniu. Zajmowali kolejne pustostany, z których byli systematycznie wyrzucani, niekiedy w bardzo dramatycznych okolicznościach. Mowa tu między innymi o nielegalnej eksmisji z ulicy Krauthofera. Opuszczoną altankę pod tym adresem zajmowali przez kilka lat. W dniu 1.04.2014 odbyła się pierwsza próba nielegalnego wysiedlenia poznańskiej grupy Romów. Pełnomocnicy właścicieli pojawili się na terenie działki, okazując dokumenty, które, jak się okazało, w swojej treści nie uwzględniały faktu zamieszkania budynku, który przeznaczono do rozbiórki. Po dramatycznych próbach wyjaśnienia kwestii nielegalnej próby eksmisji oraz wielokrotnych wizytach w Urzędzie Miasta i Wydziale ds Cudzoziemców okazało się, że grupa Romów rumuńskich nie może liczyć na żadną pomoc. Ostatecznie postanowiła ona opuścić dobrowolnie budynek na Krauthofera. Zmuszeni zostali do zajmowania kolejnych pustostanów.
Najistotniejszym wnioskiem, który wynikł z rozmów z urzędnikami po burzy medialnej, która wybuchła podczas wspomnianych wydarzeń, to brak możliwości rozwiązania problemu rejestracji pobytu ubogich obywateli Rumunii. Zgodnie z przedstawionymi informacjami, w chwili przystąpienia do rejestracji każdy cudzoziemiec powinien posiadać wykupione ubezpieczenie oraz udowodnić, że nie korzysta z pomocy społecznej na terenie Polski. Przez udowodnienie rozumie się przedstawienie środków finansowych o równowartości minimum socjalnego – niecałe 500 zł miesięcznie na każdego członka rodziny. Dla kilkuosobowych rodzin romskiej kwota ta jest nieosiągalna. Kolejną możliwością pomyślnego przejścia procedury jest wykazanie, że jest się zatrudnionym na postawie umowy lub prowadzi się własną działalność gospodarczą. Zarejestrować swój pobyt może też student jednego z poznańskich uniwersytetów, bądź osoba, która jest w związku małżeńskim z obywatelem polskim. Ustawy i rozporządzenia są skonstruowane w sposób opresyjny dla ubogich migrantów. Ich celem jest ograniczenie możliwości rejestracji pobytu tym cudzoziemcom, którzy żyją w skrajnym ubóstwie, gdyż niezależnie od kraju pochodzenia nie są w stanie spełnić wymogów rejestracji. Często wiąże się to z koniecznością żebrania jako formy zdobycia podstawowych środków na jedzenie.
W komentarzu, którego udzieliła Lidia Leońska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie dla Głosu Wielkopolskiego, wykazuje się ona brakiem wiedzy oraz kompetencji w ocenie sytuacji grupy Romów zajmujących pustostany na Winogradach. W artykule możemy przeczytać następującą wypowiedź: „Rozumiem mieszkańców, bo sąsiedztwo Romów może być dla nich kłopotliwe. Nie dziwi mnie też fakt, że przybywa ich właśnie w tej chwili, skoro żyją z żebractwa, to zwłaszcza w okresie świątecznym mogą liczyć na miękkie serca poznaniaków...”.
Szokujący jest fakt, że pani Leońska, która reprezentuje sektor pomocy społecznej, posuwa się do tego typu infantylnych komentarzy. Bieda i ubóstwo nie są zależne od świąt i pory roku. Sytuacja ubogich migrantów ekonomicznych nie zmienia się od lat. Przepisy prawne wykluczają tę grupę z życia społecznego na każdym kroku. Próba deprecjonowania i wykluczenia grupy Romów, których jedyną szansą egzystowania jest żebractwo poprzez wypowiedzi tego typu, jest oburzająca.
Należy podkreślić, że problem ubóstwa i bezdomności w Poznaniu jest poruszany nie tylko w temacie mniejszości Romów rumuńskich. Podobny ton wypowiedzi wybrzmiał w komentarzach pani Leońskiej dotyczących osób bezdomnych, których obecność według niej przeszkadza mieszkańcom Poznania (Link do artykułu).
Problem ubóstwa, bezdomności, deficytu mieszkań socjalnych i form wsparcia przy jednoczesnej dysfunkcjonalności instytucji oraz braku kompetencji, którą reprezentują urzędnicy, po raz kolejny doprowadza do sytuacji, kiedy mieszkańcy Poznania stają się pionkami w grze. Ta perfidna rozgrywka ma na celu budowanie nierówności społecznych oraz wizji miasta otwartego tylko dla ludzi o odpowiednio wysokich dochodach, najlepiej bogatych, a tym samym uprzywilejowanych.