Pogorzelcu, miasto ci nie pomoże!

Pogorzelcu, miasto ci nie pomoże!

  • rozbrat.org
  • środa, 08 kwiecień 2015
Minęły trzy tygodnie od pożaru przy ul. Roboczej, a władze Poznania pozostają głuche na prośby pogorzelców o zapewnienie lokum zastępczego - pisze do nas jedna z mieszkanek ewakuowanego budynku. Pożar bloku rozpoczął się ok. godziny 1.00 w nocy. Ogień początkowo odciął główne wyjście z budynku, więc wydostaliśmy się na przylegającą do niego galerię, gdzie czekaliśmy na straż pożarną. Wkrótce okazało się, że musimy opuścić teren bloku – strażacy, pomimo wstępnych zapewnień o całkowitej kontroli sytuacji i prośbach o pozostanie w mieszkaniach, rozpoczęli akcję ewakuacyjną. Ogień zajął dach bloku, w konsekwencji czego spaliło się całe piąte piętro, a akcja gaśnicza zniszczyła niższe kondygnacje budynku.

W trakcie gaszenia pożaru podstawiono autobus dla lokatorów płonącego obiektu – niektórzy z nas wybiegli z domów w piżamach, nie dostaliśmy jednak koców ani niczego ciepłego do picia. Przemarznięci zostaliśmy przetransportowani do hotelu robotniczego na Dębiec. Po ciężkiej nocy czekała nas jednak niemiła niespodzianka w postaci odwiedzin dwóch pracownic Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, które poprosiły o podpisanie dokumentu z klauzulą dotyczącą zrzeczenia się pomocy od tej instytucji. Panie zapewniały nas, że skoro pogorzelcy są osobami pracującymi nie przysługuje im wsparcie z MOPR. Część mieszkańców podpisała pismo, mimo że nikt nie przeprowadził z nimi indywidualnego wywiadu na temat sytuacji, w której się znajdują. Decyzja o niewypłacaniu świadczeń została cofnięta dopiero, gdy urzędnicy zrozumieli niestosowność tych działań.

Innym poważnym uchybieniem było przekonanie, że żadnemu z pogorzelców nie należy się pomoc mieszkaniowa. Urzędnicy wyciągnęli te wnioski na podstawie standardu zamieszkiwanego przez nas bloku oraz faktu, iż na większość mieszkań lokatorzy zaciągnęli kredyty. W efekcie część z nas nadal przebywa gościnie u znajomych, niektórzy w hotelu robotniczym, a ja znalazłam schronienie u poznańskich anarchistów. Za radą zastępczyni dyrektorki  ds. polityki mieszkaniowej Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych złożyłam wniosek o przydział mieszkania. Początkowo urzędnicy twierdzili, że osobie, która ucierpiała w zdarzeniu losowym i która nie osiąga aktualnie żadnych dochodów należy się pomoc mieszkaniowa. W wyłączonym z eksploatacji budynku mieszkałam wraz z partnerem w oparciu o umowę użyczenia (opłaty za media i czynsz do administracji) i tylko to pozwalało mi kontynuować edukację uniwersytecką. Po upływie dwóch tygodni okazało się, że zapewnienie dachu nad głową osobom, które go niespodziewanie straciły okazało się niemożliwe – pogorzelcy powinni wpisać się na listę oczekujących na przydział mieszkań w roku 2016. Do tego czasu muszą wynająć na wolnym rynku lokum i spłacać kredyty, których zawieszenie nie wchodzi często w rachubę (banki życzą sobie wysoką prowizję lub spłatę 6 rat w miesiącu następującym po zawieszeniu). Nie wszystkie ubezpieczenia mieszkań pokryją straty – w niektórych wypadkach kwota odszkodowania zrekompensuje zaledwie połowę poniesionych szkód.

Pomoc ze strony miasta, o której rozpisywały się media, do wielu z nas nie dotarła. Deklaracje urzędników brzmiały przekonywująco, jednak do ich wypełnienia nie doszło, co każe wyciągnąć smutne wnioski – Poznań nie jest przygotowany na interwencje nawet w tak niewielkim zakresie. Oferowanie 4 tygodni zakwaterowania w hotelu robotniczym lub w Centrum Interwencji Kryzysowej, oddalonym 15 km od centrum miasta, to żenująca propozycja dla ludzi, którzy stracili poczucie bezpieczeństwa na długi czas. Sam pożar był dla wielu z nas traumatycznym przeżyciem, a powrót do normalnego funkcjonowania, przy braku wsparcia władz, potrwa jeszcze bardzo długo. Mam nieodparte wrażenie, że kondycja psychiczna pogorzelców, ich bezradność i zagubienie, jest wykorzystywana przez urzędników – dopóki lokatorzy zniszczonego bloku nie zgłaszają potrzeb mieszkaniowych oficjele nie informują nas o przysługujących prawach, a w przypadku jakichkolwiek pytań wielokrotnie zbywają, zapewniając, że roszczenia tego typu są bezskuteczne.

Poznaniacy wiązali spore nadzieje na zmianę miejskiej polityki wraz ze zmianą warty na fotelu prezydenckim – okazało się, że nowe władze uprawiają starą politykę i los pogorzelców jest im obojętny. Sytuacje kryzysowe są najlepszym sprawdzianem dla rządzących, a ci po raz kolejny nie stanęli na wysokości zadania.

Nazwisko i imię znane redakcji

Ludzie czytają....

Polska drugimi Chinami? Mity polskiego wzrostu gospodarczego

04-03-2025 / Gospodarka

Pamiętacie jak to w okresie PRL, za Gierka, twierdzono, że Polska jest 10. potęgą przemysłową na świecie? Może słyszeliście to...

List otwarty lokatorów Osiedla Maltańskiego do pełnomocniczki prezydenta ds…

04-03-2025 / Poznań

Publikujemy list otwarty lokatorów Osiedla Maltańskiego do Dobrosławy Janas, pełnomocniczki prezydenta ds. Ochrony Praw Lokatorów i Projektów Mieszkaniowych. Dobrosława pełni...

Osiedle Maltańskie - nie pozwólmy o nim zapomnieć. Relacja…

27-03-2025 / Poznań

Osiedle Maltańskie to dom dla 250 rodzin. Mieszkańcy żyją tu od ponad wieku, lecz teraz muszą zmagać się z bezwzględnymi...

Czy wojny handlowe to wojny klasowe?

13-03-2025 / Gospodarka

Konflikty, które obserwujemy, nie mają swoich korzeni w geopolityce czy w sprzecznych charakterach poszczególnych narodów, ale są wynikiem konfrontacji między...