Zabawa w walkę z komuną trwała w całej Warszawie. Ciekawe ilu z tych, którzy nieśli dziś flagi narodowe i rzucali kamieniami, już jutro wypełni samoloty tanich linii lotniczych - “kolejkę” dojazdową do pracy Polaków/ek.
Jestem wściekły, mam chęć żeby kapitalizm przypilił tak maksymalnie, żeby w tym kraju Ci młodzi i niemłodzi ludzie, którzy świętowali dziś narodowe święto morderców, jedli tylko brukiew. Niech palą świeczkami, srają w sławojkach, wycierają smarki patrząc na nieliczne samochody przemykające po sypiących się autostradach. Może przydarzy się też jakaś wojenka? Niech bawią się wtedy, w te swoje inscenizacje historyczne. Będą mogli radośnie biegać wśród ruin ”czując w dłoniach znany kształt kolby od parabelki”.
Dzisiejsi bezrobotni, bawić się będą w rycerzy wśród “band armii, gangów i czarnych sotni”. Tylko, żeby mi tu nie było mazgajstwa, gdy dostaną kulę w brzuch i nasrają w buty z bólu i strachu. Ciekawe czy pokrzykujące dziś ochoczo “duma”, zagubione w brutalnym świecie kapitalizmu chłopięta i dziewczęta (te młodsze i te starsze), będą równie entuzjastyczne pokrzykiwać, siedząc kolejny tydzień w zaszczanych ziemiankach. Mam nadzieję, że tak dziś powszechnie kultywowana bohaterszczyzna, przetrwa gdy zmierzy się ze smrodem, dotkniętej gangreną kończyny.
Faszystowskie opium ludu działa dokładnie tak samo, jak newage’owska ściema z reinkarnacją. Każdy i każda z podróżujących wzdłuż łańcucha swych wcieleń, był księżniczką egipska, księciem, szlachcicem, uczonym. Nikt nie umierał na biegunkę, żaden z podróżników w przeszłość, nie był gwałconą chłopką, zamęczonym niewolnikiem. Tak jak żaden z dzisiaj maszerujących, nie wie że pisany jest mu najprawdopodobniej los Walusia z wiersza Tadeusza Różewicza „Do piachu”.
Nasi pryszczaci “bullyboys“, marzą o tym, że będą Panami w tym nowym ładzie. Wtedy będą mogli odegrać się, zrewanżować. Dość upokorzeń, lęków, bezrobocia. Będą buciorem deptać robactwo. Tylko niestety w większości przypadków tak nie będzie. A w tych kilku przypadkach, w których się uda, skończy się 1939 rokiem albo Stalingradem. Ciekawe, jak będą bawić się wtedy groźni chłopcy. Wiem, że w wyniku ich zabaw spłonie też świat który jest mi drogi i bliski. Trudno, niech się wszystko wali, mam dziś nastrój, gdzieś z okolic Ragnaröku.
Wyobraźmy sobie, jak będzie wyglądał świat po pożodze: gdy będzie po wszystkim. Pewnie jacyś nowi, więksi chłopcy przyjdą i naszczają na zwłoki naszych dzisiejszych bohaterów, gnijące trupki leżące sobie gdzieś w rowie melioracyjnym. To wariant pozytywny. W tym bardziej realistycznym, nikt nawet nie poświęci im tyle uwagi. Skończą jako smętne truchełka, zabetonowane gdzieś pod powierzchnią parkingu przed supermarketem.