W Polsce marnuje się 9 mln. ton żywności rocznie

W Polsce marnuje się 9 mln. ton żywności rocznie

  • Małgorzata Goślińska
  • piątek, 06 styczeń 2012
Pracownik sklepu protestował przeciwko temu i został zwolniony. Handlowcy wolą wyrzucić żywność, bo od darowizny musieliby zapłacić podatek. - Jedzenie wyrzucane było dwa razy dziennie, najwięcej wieczorem. Nie worki, ale całe transportery, w sumie po cztery, pięć. Pieczywo, mięso, warzywa, owoce - opowiada Andrzej Klimczak, który w zeszłym roku przez osiem miesięcy był zastępcą kierownika sklepu Tesco w Siemianowicach przy ul. Niepodległości. - Ja też musiałem to robić, chociaż byłem przerażony. Jestem wierzący, dla mnie wyrzucanie chleba to grzech.

Żywność trafiała do kontenerów za sklepem. Nie tylko ta przeterminowana. Wystarczyło, że w palecie jajek stłukło się jedno i wszystkie 10 sztuk lądowało w koszu. Sklep pozbywał się żywności, która straciła wartość, również w inny sposób - zmuszał do jej kupowania swoich pracowników. Klimczak pamięta trzy takie przypadki: ze zbitą butelką drogiego alkoholu, z nieświeżymi bułeczkami czekoladowymi, wreszcie z trzema zgrzewkami przeterminowanego mleka. - Pracownik musiał pozbyć się 30 litrów, 12 kupić, a resztę jakoś wynieść ze sklepu, żeby ochrona go nie zauważyła. Wylał to mleko do zlewu - opowiada Klimczak.

Jego zdaniem za niesprzedane produkty powinni odpowiadać kierownicy, a nie zwykli pracownicy. To ich zadaniem jest, gdy termin przydatności do spożycia zbliża się ku końcowi, obniżyć cenę towaru i wystawić go w widocznym miejscu. Klimczak uważa jednak, że kierownikowi bardziej opłacało się wykazać kradzież. Dlatego żywność była niszczona, a nie przeceniana i utylizowana. - Za cichym przyzwoleniem przełożonych. Przyznanie się do straty grozi naganą, a za klientów się nie odpowiada - mówi Klimczak.

Sprawę zgłaszał swojemu kierownikowi oraz kierownikom personalnemu i regionalnemu, w końcu napisał do zarządu Tesco w Krakowie. Do dziś nie uzyskał odpowiedzi. W październiku otrzymał wypowiedzenie bez uzasadnienia, chociaż miał umowę do połowy bieżącego roku.

Michał Sikora, rzecznik Teslo Polska, wyjaśnia, że Klimczak dwa razy dostał ocenę negatywną, dlatego został zwolniony. - Zaprzeczam opiniom na temat niewłaściwego zarządzania żywnością - mówi. Twierdzi, że dzięki własnej sieci dystrybucji i analizom wyników produkty Tesco niemal w stu procentach opuszczają supermarkety w koszykach klientów, a problem wyrzucania jest marginalny. Przyznaje jednak, że zdarza się wyrzucanie żywności do kontenerów.

- Sieci handlowe nie ujawniają, ile żywności wyrzucają. Na pytania nie odpowiadają wprost, umyślnie skrywają informacje, bo nie ma czym się chwalić - mówi Jan Szczęśniewski, prezes Śląskiego Banku Żywności. Według szacunków Federacji Polskich Banków Żywności w Polsce marnuje się rocznie 9 mln ton jedzenia.

Banki Żywności współpracują z producentami jedzenia, dystrybuując towar z krótkim terminem ważności organizacjom dożywiającym ubogich. Co ciekawe, żywność przekazują im wyłącznie korporacje zagraniczne, chociaż to nie kosztuje, tylko wymaga poświęcenia czasu. Handlowcy w ogóle nie włączają się w taką działalność charytatywną, bo musieliby zapłacić VAT od darowizny. - Bardziej im się opłaca wyrzucić jedzenie - mówi Szczęśniewski. Projekt zwolnienia handlowców z podatku nie znajduje poparcia w Sejmie.

- Posłowie roztrząsają, kto zajmie się dystrybucją żywności. To sztuczny problem. Tak naprawdę chodzi o ściąganie podatków, skąd się tylko da, chociaż w tym przypadku to nielogiczne. Wyrzucanie żywności jest nie tylko nieetyczne i nieekologiczne, ale nieekonomiczne - mówi Szczęśniewski.

Żywność wyrzuconą przez Tesco w Siemianowicach ratują okoliczni mieszkańcy. Po zmierzchu grzebią w kontenerach w poszukiwaniu czegoś na stół.



Ludzie czytają....

„Żelazny glejt” dla Netanjahu. Polski rząd relatywizuje ludobójstwo

11-01-2025 / Polityka

Czy premier Izraela, Benjamin Netanjahu, ścigany przez Trybunał w Hadze listem gończym, pojawi się na obchodach 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau?...