Stały rozrost zmilitaryzowanego społeczeństwa Stanów Zjednoczonych nie może być zrozumiany bez wzięcia pod uwagę roli kultury medialnej w jej różnych formach: telewizji, radia, Internetu, wydawnictw, gier wideo, filmu. Nieograniczone źródło informacji, opinii oraz rozrywki stało się podporą ideologicznej hegemonii USA, źródłem wartości, koncepcji i mitów, które kształtują opinię publiczną na co dzień. Transnarodowe imperia medialne takie jak Disney, Time Warner, Viacom, News Corporation i General Electrics, bastiony przywilejów i władzy, codziennie świętują błogosławieństwa „wolnorynkowej” gospodarki, zalety konsumpcji osobistej, wspaniałości systemu politycznego zbudowanego na wolności i demokracji, dobroczynną i kochającą pokój politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych, potrzebę zglobalizowanego permanentnego systemu wojennego mającego chronić przed nieustającymi zagrożeniami z zagranicy i oczywiście staromodny patriotyzm. Szeroka panorama wojennych obrazów i dyskursów inspiruje dzisiejszą kulturę medialną; najprawdopodobniej nigdzie indziej, i w tak wielkim stopniu, jak w kinie hollywoodzkim, które pomaga uzasadniać większe wydatki Pentagonu i zagraniczne interwencje armii USA. Jeżeli pewne elementy mass mediów możemy uważać za bezpośrednią propagandę, to w stosunku do całej reszty mówimy o czymś zupełnie odmiennym – o rozprzestrzenianiu się czegoś już głęboko zakorzenionego w tradycji polityki kulturalnej i popularnej, a która od lat 90. XX wieku zaczęła przenikać każdy element amerykańskiego życia.