Według oficjalnych danych w Holandii mieszka 16,5 mln osób, z czego blisko 3,5 mln to migranci pierwszego lub drugiego pokolenia. Półtora miliona migrantów pochodzi spoza Europy – z Maroka, Turcji i byłych kolonii holenderskich (Antyle, Aruba, Surinam). Od 2007 r. w Holandii znacząco wzrosła liczba przybyszy z Unii Europejskiej, zwłaszcza z Polski, Rumuni i Bułgarii (dane za
Statistics Netherlands). W Rotterdamie, drugim największym mieście Holandii, 35 proc. z 600 tys. mieszkańców pochodzi spoza Europy, zaś 10 proc. przybyło tu z innych krajów europejskich. Szacuje się, że za kilkanaście lat liczba migrantów w tym mieście przewyższy liczbę ludności lokalnej.Wraz ze wzrostem odsetka migrantów od lat 90. XX w. zaostrza się antyimigracyjna polityka rządu holenderskiego. Wzrasta liczba więzień pod specjalnym nadzorem, deportacji oraz praw mających wykluczać „obcych”. Polityka państwa spotyka się jednak z oporem, zarówno ze strony samych migrantów, którzy nierzadko organizują protesty w obozach deportacyjnych, czy działaczy społecznych, m.in. z grupy De Fabel van de illegaal. Odwołuje się ona do idei oddolnej samoorganizacji i solidarności, które realizuje poprzez wspieranie migrantów – m.in. udzielając porad prawnych i ułatwiając dostęp do lekarzy podczas otwartych dyżurów w swoim biurze. Prowadzi też bibliotekę wolnościową w Leiden. Od lat nieprzerwanie organizuje protesty, spotkania i kampanie – m.in. na rzecz kurdyjskich i tureckich objectorów; kobiet, którym dużo rzadziej niż mężczyznom przyznawany jest status uchodźcy, czy przeciwko kursom przymusowej integracji, o których będzie mowa poniżej. De Fabel van de illegaal publikuje też dwumiesięcznik, w którym występuje przeciwko kryminalizacji migrantów, ich selekcji, deportacjom, pozbawianiu praw socjalnych, wyzyskowi w pracy, brutalności holenderskiej policji, oraz analizuje strategie radykalnej prawicy i rasistowskie przemówienia oficjalnych polityków. Poniższy wywiad z działaczem De Fabel van de illegaal został przeprowadzony w czerwcu 2009 r. w Holandii.