Rola finansów w europejskim kryzysie

Rola finansów w europejskim kryzysie

  • John Keeley, Oisin Mac Giollamoir
  • piątek, 07 październik 2011
Poniżej przedstawiamy dwa teksty analizujące, z różnych perspektyw, przyczyny dziesiejszego kryzysu ekonomicznego i społecznego. Najpierw prezentujemy artykuł Johna Keeley, a następnie odpowiedź Oisina Mac Giollamoir. Obie analizy zostały opublikowane w The Commune w tym roku, kiedy stalo się jasne, iż załamanie, z którym mamy do czynienia przynajmniej od jesieni 2008 roku, nie ustępuje.

John Keeley: Rola finansów w europejskim kryzysie


Pojęcie demokracja pochodzi od greckiego demos (lud) i krateo (rządzę). To właśnie widzimy na ulicach Aten – rządy ludu przeciwko dyktaturze UE/MFW. Jakie są jednak przyczyny tego kryzysu zadłużenia i dlaczego UE/MFW domagają się oszczędności?

Chcąc zrozumieć, dlaczego nad każdym obywatelem Grecji ciąży spłata 30 tys. euro zadłużenia trzeba zrozumieć rolę kredytu w kapitalizmie. Banki zachowując nieznaczną rezerwę pieniędzy, są w stanie pożyczać ich większą ilość, niż posiadają w rzeczywistości. W okresach boomu z perspektywy kapitalistów wszystko idzie dobrą drogą, dostępność kredytu wzrasta, a stopy zysku są atrakcyjne. Dostępność kredytu napędza jednak nadprodukcję. Wtedy następuje nasycenie kredytem, co znaczy, że nie wszystkie pożyczki zostaną spłacone. Banki zaczynają niechętnie pożyczać, a źródła kredytu wysychają. To oznacza krach kredytowy. Kapitaliści powracają do gotówki, a na rynku spada popyt efektywny i występuje recesja.

W przypadku Grecji kwestia kredytu jest zasadnicza. Niemniej, żeby zrozumieć, w jaki sposób znaleźliśmy się w obecnej sytuacji, musimy spojrzeć w szerszej perspektywie na najnowszą historię gospodarczą. U schyłku tal 60. powojenny boom dobiegał końca. Stopy zysków zaczęły spadać. W 1971 r. Nixon zrezygnował z powiązania wartości dolara ze złotem. To pozwoliło USA na zwiększenie liczby dolarów w obiegu, bez żadnego ograniczenia wynikającego z ilości posiadanego złota. Taki reżim pieniądza bez pokrycia był głównym czynnikiem powodującym, iż w latach 70. mieliśmy do czynienia raczej z inflacją niż deflacją, jak w latach 30. W przeciwieństwie do znacznej dewaluacji kapitału i masowego bezrobocia inflacja zmniejszyła płace realne robotników. Atak na pracowników był jednak niewystarczający, aby przywrócić rentowność.

Zorganizowana w związkach zawodowych klasa robotnicza musiała zostać zgnieciona. Do tego doprowadziła polityka prowadzona przez Thatcher, której efektem były strajki górników. Niemniej nawet to nie wystarczyło. Znaczne zyski odnotowywane od lat 70. wynikały z finansjeryzacji. Napędzał je kredyt, który w znacznej mierze uzyskiwano dzięki drukowi dolarów i amerykańskich bonów skarbowych. Niemniej w przeciwieństwie do finansów, które są po prostu narzędziem alokacji dodatkowych oszczędności inwestowanych w celu zwiększenia sił wytwórczych w gospodarce, spora część „inwestycji” została skierowana w stronę aktywów, takich jak tytuły własności i udziały. Inflacja cen aktywów była kluczowa dla sprawozdań informujących o wysokich stopach zysku osiąganych w przeciągu ostatnich dekad. W rzeczywistości wiele multikorporacji, znaczną część pieniędzy zdobyło dzięki tym finansowym „inwestycjom”, a nie działalności produkcyjnej. Kapitał, który nie ma zastosowania w żadnej działalności produkcyjnej, określa się jako kapitał fikcyjny.  

Należy jednak zaznaczyć, iż znaczny wpływ na stopy zysku miały upadek Związku Radzieckiego oraz rozwój Chin. Wygląda również na to, że rynek Unii Europejskiej przełamał pewne bariery i przyczynił się do wzrostu. W głównej mierze chodzi tu jednak o zalew amerykańskich dolarów uwolnionych od wszelkiego powiązania ze złotem czy innym towarem pieniężnym, co doprowadziło do wzrostu kredytu i dominacji kapitału finansowego czego przykładem był Goldman Sachs. Banki inwestycyjne są „zbyt duże by upaść”. Ta wizja została wzmocniona przez upadek Lehman Brothers w 2008 r., kiedy rządy na całym świecie, a szczególnie w stanach i Wielkiej Brytanii, dofinansowały swoje banki. Aż tyle dla sił rynkowych! Widać, iż kapitał i państwo są ze sobą mocno związane. Wbrew temu, że tak duże sumy zostały wpompowane w banki, to wciąż są one narażone na możliwość rujnujących strat, jak w przypadku greckiego rządu niewywiązującego się ze spłacenia swoich 340 mld euro długu.

Oczywiście to nie tylko Grecja. Dofinansowanie banków przez rządy i poważna recesja, następująca po upadku Lehman Brothers przesunęły punkt ciężkości na dług publiczny.

Zarówno Irlandia jak i Portugalia zostały zmuszone do zaakceptowania pieniądza a w konsekwencji rabunkowej polityki oszczędnościowej dyktowanej przez UE/MFW. Nie wspominając o Islandii i dofinansowaniu przez jej rząd brytyjskich i holenderskich inwestorów, czego koszty przerzuca się obecnie na islandzkich podatników.

Banki oczekują, że podatnicy przyjdą im z pomocą również wtedy, gdy upadnie Grecja, co w którymś momencie niechybnie nastąpi. Podatnicy nie mogą jednak dofinansować wewnętrznego długu Portugalii, Irlandii, Grecji, Hiszpanii i Włoch. Nie wspominając o Wielkiej Brytanii i ogromnym zadłużeniu, z którym boryka się USA. Amerykański dług publiczny wynosi obecnie 14 bln dolarów, tyle co jej produkt krajowy brutto. Europejskie i amerykańskie banki, w rzeczywistości światowy system bankowy, są obecnie niewypłacalne. Nigdy nie odzyskają swoich pieniędzy. Wbrew ich heroicznym wysiłkom na rzecz odroczenia upadku kapitalizmu jesienią 2008 r., podatnicy są niezdolni do przekazania sum wymaganych do uratowania tych banków, które są „za duże, żeby upaść”. One są „za duże, żeby je uratować”. 

Wkrótce zdamy sobie sprawę, że rządowe dotacje ratujące banki nie są rozwiązaniem i że cały system kapitalistyczny zbankrutował. Nieważne czy nastąpi to w wyniku kryzysu w Grecji czy gdzie indziej, np. w Hiszpanii czy USA, czego oznaki dają o sobie znać. Kiedy do tego dojdzie finansowa panika, to załamanie gospodarcze będzie ogromne. Takie materialne warunki umożliwią jedynie zwiększenie siły ludzi i nasilenie żądań na rzecz prawdziwej demokracji.

The Commune, nr 24, 2011, s. 10, www:thecommune.co.uk.

Oisin Mac Giollamoir: Odpowiedź na tekst Johna Keeley

Lewica posiada długą historię krytyki finansów. Okrzyki „niech płacą bankierzy” można usłyszeć na niemal każdej demonstracji.

Przemysł produkuje użyteczne produkty, a co robią bankierzy? Wydają się pasożytniczą klasą funkcjonującą ponad działalnością produkcyjną, wysysającą zyski, spekulującą, destabilizującą gospodarkę, a nawet tworzącą fikcyjny pieniądz, wartość, aktywa, kapitał, który nie posiada związku z „realnym” pieniądzem, wartością, aktywami, kapitałem itd.

Z wielu powodów jest to niebezpieczny argument. Między innymi dlatego, iż uniemożliwia on nam zrozumienie rzeczywistej natury kapitalizmu i produkcji kapitalistycznej. W pewnym sensie kapitał finansowy, pieniądz, który niemal naturalnie przynosi więcej pieniądza, jest najczystszą formą kapitału, a nie jego wypaczeniem. 

Kapitał jest zawsze pieniężny. P-T-P' (Pieniądz-Towar-Przyrost pieniądza). Wydaje się, że w finansach brakuje produkcyjnego pośrednika kapitalistycznej ekspansji. Rozwinięcie Marksowskiego wzoru kapitału wygląda w ten sposób: P-T...Pr...T'-P'. Pieniądze są inwestowane w zakup towarów (środki produkcji, siła robocza), które zostają zaangażowane w produkcję towarów (wszelka produkcja zachodząca w przedsiębiorstwie), które następnie zostają wymienione na większą ilość pieniędzy. Jeśli kapitalista odniósł sukces, to końcowa suma pieniędzy jest większa od tej pierwotnie zainwestowanej.

Wydaje się, iż w przypadku finansów ten schemat nie działa, gdyż ograniczają się w rzeczy samej do prostej formy P-P'. Wpłacasz pieniądze do banku, a on przemienia je w większą ilość pieniędzy. W pewien sposób wartość zainwestowanych funduszy wzrasta. Pojawia się pokusa, aby stwierdzić, iż występuje tu pewne oszustwo. Niektóre osoby zwracają uwagę, iż niewielka rezerwa w posiadaniu banków pozwala im na sztuczne tworzenie pieniędzy, bądź przeciwstawiają banki inwestujące w udziały inwestycjom w produkcję, czy też określają finansjeryzację jako przeniesienie kapitału z produkcji do spekulacji.

To jednak błąd. Jedynym sposobem na rozszerzenie kapitału jest produkcja, produkowanie towarów o większej wartości niż pierwotnie zainwestowane pieniądze. Sektor finansowy osiąga zyski dzięki inwestowaniu w przedsiębiorstwa, osiągające zyski dzięki dostarczaniu dóbr i usług, tym którzy ich potrzebują. Indywidualni inwestorzy zarabiają pieniądze w dwojaki sposób: dzięki napływowi dochodów z poczynionych inwestycji bądź dzięki wzrostowi ceny ich inwestycji i sprzedaży ich z zyskiem.

Jeśli wszelkie pieniądze uzyskiwane przez sektor finansowy pochodziłyby ze wzrostu cen aktywów, a nie z dochodów wynikających z poczynionych inwestycji, byłoby to zauważalne. W rzeczywistości występuje powszechnie znany miernik, który to pokazuje – wskaźnik ceny do zysku (czyli cena aktywu w stosunku do zysku jaki jest możliwy do osiągnięcia po jego sprzedaży). Na wykresie przedstawiłem stosunek cen do zysków indeksu S&P 500 (1) od stycznia 1881 do lipca 2011 r. Wyraźnie na nim widać to czy ceny aktywów w stosunku do osiąganych z nich zysków, są powyżej historycznej średniej. W rzeczywistości ceny aktywów są niewiele powyżej swojej historycznej średniej. Sektor finansowy nie zarabia pieniędzy po prostu dzięki inflacji cen. Zarabia je dlatego, że jego inwestycje są dochodowe. Są natomiast dochodowe ponieważ przedsiębiorstwa, w które zainwestowano, wyzyskują swoich pracowników i przynoszą zyski.

chart



Kryzys nie jest wynikiem wypaczeń kapitalizmu. Finanse nie są wypaczoną formą kapitalizmu. To zwyczajny kapitalizm. Przyczyny tego kryzysu są takie same jak w przypadku wszystkich innych kryzysów: kapitał z konieczności wciąż doprowadza do kryzysów. To nic innego jak zwykły biznes. 

The Commune, nr 24, 2011, s. 11, www.thecommune.co.uk

Przypisy:
(1) Indeks 500 firm o najwyższej kapitalizacji notowanych na New York Stock Exchange i NASDAQ (przyp. tłum.).

 

 

Ludzie czytają....

KOMORNIKÓW POGONIMY, ROZBRAT RAZEM OBRONIMY! - relacja z demonstracji

17-09-2024 / Rozbrat zostaje!

W minioną sobotę 14 września, czyli drugiego dnia obchodzonych przez Rozbrat okrągłych 30 urodzin ponownie spotkaliśmy się by protestować na...

Lokatorzy to nie towar - relacja z pikiety mieszkańców…

17-10-2024 / Poznań

W miniony wtorek wspieraliśmy mieszkańców Osiedla Maltańskiego w ich proteście na Placu Kolegiackim. Osiedle Maltańskie nie pozwala o sobie zapomnieć...

Armia dezerterów. Coraz więcej osób w Ukrainie uchyla się…

05-11-2024 / Analizy

Minął blisko rok od mojego poprzedniego artykułu na temat narastającej fali dezercji z wojska ukraińskiego. Od tego czasu liczba odmawiających...