Po latach samowoli budowlanych i niszczenia terenów zielonych pod zabudowę, słowo „deweloper” kojarzy się wielu Poznaniakom z przekleństwem. Świadomy takiego stanu rzeczy biznes budowlany, chcąc betonować kolejne wartościowe fragmenty miasta, swoje interesy zaczyna forsować podszywając się pod „społeczników”. Niejawny lobbing powoduje, że społeczne konsultacje dotyczące planów zagospodarowania Poznania są jedynie formalnością. Dzięki krypto-lobbystom, przychylni deweloperom politycy przyjmują antyspołeczny plan betonowania jako wynik sfabrykowanej debaty. Ujawniamy poznańskie sposoby omijania ustawy o lobbingu i powiązania między podstawionymi „społecznikami” a światem lokalnych deweloperów i polityków, prowadzące do zabudowy zachodniego klina zieleni.
Obecnie Miejska Pracownia Urbanistyczna prowadzi prace nad miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego „Sołacz - część C”. W obrębie niniejszego planu znajduje się część zachodniego klina zieleni. Jego zapisy obejmują również skłot Rozbrat. Jak zwykle w przypadku planów zagospodarowania projekt przygotowany przez MPU zakłada zabudowę terenów zielonych. W odniesieniu do wielu obszarów nie ma w nim zapisów gwarantujących zachowanie zieleni. Tym samym sprzyja on interesom deweloperskim.
MPU po raz drugi stworzyło projekt planu, zakładający zabudowę Sołacza. Pierwsza wersja planu została zablokowana w 2010 r. w wyniku protestów Poznaniaków. W związku z tym, że miejscy planiści ponownie nie uwzględniają potrzeb ogółu mieszkańców związanych z dostępem do zieleni i tworzą plan, który jej właściwie nie chroni, podejmujemy działania na rzecz zmiany jego zapisów.
Częścią z nich było zorganizowanie roboczego spotkania online mieszkańców Sołacza i stowarzyszeń ekologicznych w celu przygotowania wspólnych uwag do planu. Na spotkaniu, które odbyło się 22 stycznia, pojawił się pan Maciej. Człowiek ten stwierdził, że działa społecznie i jako społecznik argumentował za zabudową obszaru, na którym znajduje się Rozbrat jak również ogrody działkowe przy ROD „Bogdanka”. Przedstawił on również wizualizację zabudowy niniejszego terenu. W toku rozmowy twierdził, że swój projekt stworzył w wolnym czasie, gdyż jako społecznik chciałby „wnieść coś pozytywnego do rozwoju dzielnicy”. Nie potrafił on jednak odpowiedzieć na pytanie, czy pracuje dla dewelopera. „Społecznik” Maciej pojawił się również 26 stycznia na spotkaniu online Rady Osiedla Sołacz z mieszkańcami, gdzie bez powodzenia nakłaniał ją do przyjęcia uwagi o zwiększeniu intensyfikacji zabudowy w zachodnim klinie zieleni.
Kim jest krypto-lobbysta Maciej Klimaszewski
W rzeczywistości „społecznik”, o którym mowa to Maciej Klimaszewski, architekt od lat pracujący dla najbardziej wpływowych deweloperów w Poznaniu. Jest on założycielem pracowni architektonicznej Habitum Architekci. Jego pracowania projektuje głównie dla znanych na poznańskim rynku inwestorów jak Dom-Eko Sp. z o.o. oraz Malta-Deweloper Sp. z o.o. Właścicielką i zarządzającą tą pierwszą firmą jest Agnieszka Banaszak, która jednocześnie zasiada w zarządzie Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD) – organizacji stojącej na czele obrony interesów deweloperskich, do której należy obecnie 221 przedsiębiorstw. W PZFD liczną reprezentację posiadają dobrze znane poznańskie firmy deweloperskie jak Nikiel, UWI, Nickel, Agrobex, Inwestycje Wielkopolski itd. Powiązania „Społecznika” Macieja z interesem deweloperskim są zatem oczywiste. Jego pracowania architektoniczna nie tylko oferuje projektowanie budynków mieszkalnych, ale także zajmuje się obsługą formalno-prawną przedsięwzięć, zarządzaniem procesem inwestycyjnym i pozyskiwaniem finansowania.
Jednocześnie Maciej Klimaszewski to syn znanej poznańskiej architektki Izabeli Klimaszewskiej, w przeszłości radnej Miasta Poznania i osoby związanej z takim deweloperskim potentatem jak Ataner. Na obchodach 25 lecia tej firmy w 2016 r., obecni byli obok szefostwa Atanera i Klimaszewskiej, cała polityczna śmietanka Poznania, także m.in. były prezydent miasta Ryszard Grobelny, oraz obecny - Jacek Jaśkowiak i były wojewoda poznański Piotr Florek. Ten ostatni polityk w swoim przemówieniu zapewniał: „będziemy starali się pomagać firmom potrzebującym terenów pod budownictwo (...) będziemy się starać te trudności i przeszkody usuwać".
Klimaszewski w swoich próbach forsowania planów zabudowy zachodniego klina zieleni, włącznie z zabudową Rozbratu, próbuje nawiązać kontakt z różnymi środowiskami, zajmującymi się ochroną przyrody w mieście. 20 stycznia, po rozmowie telefonicznej z działaczami Koalicji ZaZieleń Poznań, do których, jak twierdził, numery telefonów uzyskał od MPU, wysłał do nich e-maila. Napisał w nim: „zwracam się do Państwa z prośbą o możliwość spotkania, aby na samym początku projektu nawiązać z Państwem współpracę w powyższym zakresie, tak aby ewentualny projekt możliwie najbardziej wychodził naprzeciw oczekiwaniom społecznym i przyrodniczym”. Koalicja nie podjęła proponowanej współpracy, gdyż nie współpracuje z podmiotami, które dążą do intensyfikacji zabudowy na terenach o dużej wartości przyrodniczej.
Równocześnie od 2015 r. toczy się postępowanie z wniosku o zasiedzenie. Jego przedmiotem jest nieruchomość, na której znajduje się Rozbrat. Wniosek został wniesiony przez Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „Ulica”. Uczestnik postępowania, którym jest Darex sp. z o.o., wezwał na świadka Klimaszewskiego w sprawie wykonywania przez Darex uprawnień właścicielskich. Podczas składania zeznań Klimaszewski wykazywał, że projektuje zabudowę działki zajmowanej przez Rozbrat i ogrody działkowe należące do ROD „Bogdanka”. Wskazywał jednocześnie, że jego zadanie jest utrudnione z powodu braku planu zagospodarowania przestrzennego, lecz plan jest przygotowywany i w obecnej formie umożliwia on zabudowę terenu Rozbratu. W związku z tym wstępne projekty zabudowy i wynajęcie Klimaszewskiego przez Darex było według niego uzasadnione.
Z obecnych działań Klimaszewskiego, noszących znamiona ukrytego lobbingu, jak również z jego powiązań rodzinno-polityczno-biznesowych, wnioskujemy, że ma on nieformalny, lecz praktyczny wpływ na decyzje władz miasta dotyczących planowania przestrzennego. Metody „na społecznika” i fabrykowanie poparcia społecznego dla deweloperów to bardzo groźna tendencja w polityce Poznania.
Poznańskie władze: zero regulacji i zielone światło dla lobbystów-kowbojów
Szesnaście lat po wprowadzeniu ustawy o działalności lobbingowej, samorząd Poznania wciąż nie wykonał płynącego z tej ustawy obowiązku określenia sposobu postępowania wobec lobbystów działających na terenie miasta (art 16 pkt 2). Jest to o tyle groźne, że samą ustawę o lobbingu w Polsce przyjęto na tle głośnych skandali i oficjalnych badań, które ujawniły, że samorządowcy są dwa razy bardziej zaangażowani w lobbing na rzecz zaprzyjaźnionych przedsiębiorstw niż parlamentarzyści [1]. Eksperci zajmujący się badaniem lobbingu od lat alarmują, że polskie miasta unikające ścisłych regulacji to obszar wolnej amerykanki i „kowbojskiego lobbingu”. Jak podkreśla dr Paweł Kuczma, na polu miast lobbyści-kowboje najczęściej forsują interesy „związane z zagospodarowaniem przestrzennym, uzyskiwaniem korzystnych decyzji dotyczących zabudowy terenu czy przeznaczenia gruntów”[2].
Wobec braku jasnych procedur dotyczących władz miejskich, w szarej strefie lobbingowej deweloperzy posługują się przeróżnymi, pozaprawnymi technikami wpływu na polityków. Jednym z nich jest tak zwany lobbing niejawny. Według definicji prof. Anny Kubiak jest to proces wpływania na stanowienie prawa „niejawny w tym sensie, że osoba, która naciski wywiera, nie występuje jawnie w roli lobbysty. Często ukrywa się, ponieważ formalnie, oficjalnie, występuje jako dziennikarz, ekspert czy doradca”. Wraz z innymi badaczami Kubiak dodaje, że lobbing niejawny „jest sprzeczny nie tylko z dobrymi obyczajami, lecz także z ustawą”. Jako pozbawiony nadzoru, podważa zaufanie do organów władzy i jest uważany za przedsionek korupcji.
Przed takimi zarzutami zabezpieczył się marszałek województwa wielkopolskiego [3], wydając w 2016 r. zarządzenie, które eliminuje ukryte formy lobbingu. Przedstawiciele biznesu zainteresowani wpływem na kształt prawa muszą zgłosić swoje zamiary na oficjalnym formularzu. Zgłoszenie to trafia do Biuletynu Informacji Publicznej, przebieg spotkania z lobbystą jest dokumentowany w formie protokołu, który załącza się do projektu. Jeśli lobbing osiągnął pewien sukces, sposób uwzględnienia wpływu grup nacisku trafia do ewidencji urzędu. Dla deweloperów to jednak nie władze województwa lecz miasta są kluczowym decydentem. Mają one większe kompetencje pod względem tworzenia polityki przestrzennej i własnościowej, stąd też urząd miasta jest obszarem silniejszych nacisków na polityków i mieszkańców.
Proces tworzenia prawa dotyczącego ochrony Klinów Zieleni w Poznaniu pokazuje, że w mętnej wodzie tego miasta dobre obyczaje po prostu nie istnieją. Co gorsza, politycy i deweloperzy zachowują się tak, jakby nie istniało też żadne prawo chroniące nas przed wpływami biznesu. Przykładem takiego stanu jest działalność „społecznika” Macieja.
Jaśkowiak, podobnie jak jego poprzednik Grobelny, do dziś unika określenia jasnych procedur co do relacji z grupami wpływającymi na procesy tworzenia prawa w mieście. Przestrzeń miasta kształtuje szara strefa lobbingowa i techniki, które powinny zostać zwyczajnie zakazane. Dopóki władze pozwalają rekinom biznesu swobodnie uprawiać niejawny lobbing, podszywać się pod społeczników, manipulować mieszkańcami i radnymi, Poznań pozostanie fasadową demokracją pod kontrolą elit.
Przypisy:
[1]„Lobbing wobec samorządu terytorialnego w Polsce” Michał Piechowicz [w: Współczesne wyzwania administracji rządowej i samorządowej, s. 196]
[2]„Lobbing samorządowy czyli wolna amerykanka”, Paweł Kuczma, https://www.rp.pl/artykul/776302-Radni--Lobbing-samorzadowy.html (dostęp 21.02.21)