Tak jak mieszkanki i mieszkańcy starają się wykrzyczeć powagę swoich problemów, tak władze miasta udają, że problem eksmisji kilkuset osób czyli rodzin od kilku pokoleń mieszkających na osiedlu - nie jest problemem miasta. Z takim samym pokazem urzędniczej niemocy spotykali się lokatorzy czyszczonych kamienic na ul. Piaskowej czy Stolarskiej. W 2022 roku prezydent Jacek Jaśkowiak nie licząc się z protestem i wsparciem organizacji lokatorskich, zlikwidował stanowisko pełnomocniczki ds. Interwencji Lokatorskich, które od swojego powstania piastowane było przez Magdalenę Górską. Wówczas Jaśkowiak tłumaczył, że stanowisko stało się zbędne, a Poznań poradził sobie z problemem czyścicieli kamienic. Już wtedy wskazywaliśmy, że prezydent się myli, a zagrożenie nielegalnymi eksmisjami nadal istnieje choćby z uwagi na presję deweloperów i spekulantów na rynku mieszkaniowym, którzy traktują pozyskiwanie lokali jako inwestycję i nieliczą się ze społecznymi kosztami. Wówczas nasz głos został zignorowany. Przedstawiciele Osiedla Maltańskiego mogliby zwrócić się do takiej obeznanej z problematyką lokatorską osoby. Zamiast tego muszą pukać do wszystkich drzwi urzędu lub składać publicznie zapytania w stronę prezydenta Jaśkowiaka, tak jak było to podczas niedawnych Targów Seniorów. Niestety mieszkańcy nadal spotykają się z murem urzędniczej obojętności i brakiem sprawczości, tak jakby władza opłacana również z ich podatków nie tylko nie miała kompetencji, ale również woli do podjęcia działań w ich interesie.
Niezrażeni dotychczasowym brakiem pomocy ze strony władz miasta mieszkańcy zgromadzili się na wtorkowym proteście i złożyli pismo apelujące o zorganizowanie rozmów trójstronnych skierowane do prezydenta Poznania. W rozmowach tych mieliby uczestniczyć przedstawiciele miasta, kurii i mieszkańców osiedla. Tym samym władze Poznania zyskały okazję do naprawienia swoich błędów i wykazania się inicjatywą w obronie praw lokatorów. Dotychczas widzieliśmy, że przedstawiciele władzy, tak jak robił to były wiceprezydent Bartosz Guss - bardziej interesują się wspieraniem bogacącego wciąż lobby deweloperów. W kraju, gdzie ceny mieszkań osiągają zatrważającą wysokość w skali europejskiej, zagrożonych eksmisją lokatorów kieruje się do skorzystania z absolutnie niewystarczających zasobów komunalnych lub odsyła do „rynkowych ofert”, które są zdecydowanie poza ich zasięgiem. Kryteria dochodowe blokują mieszkańcom dostęp do mieszkań komunalnych, a rynek zdominowany przez pazernych deweloperów nie ma dla nich alternatywy. Miasto zapomina, że ludzie z osiedla Maltańskiego całe swoje zasoby inwestowali właśnie w mieszkanie na osiedlu i bez wsparcia oraz realnej pomocy czeka ich jedynie eksmisja na bruk.
Właśnie o tych kwestiach przypominano w trakcie wtorkowego protestu przed Urzędem Miasta. Głos zabierały osoby, które od lat mieszkają na osiedlu już na tyle długo, że ich dzieci stanowią trzecie pokolenie jego mieszkańców. Przez cały ten czas traktowano ich jak lokatorów: ponosili koszty, wnosili opłaty, starali się poprawiać infrastrukturę osiedla choć napotykali tu wyraźny opór władz kościelnych. Sytuacja narastała przez lata, dlatego również władze miasta w którym żyją powinny mieć świadomość ich problemów, a nie udawać, że nie są stroną tego sporu. Taka ignorancja ze strony urzędników może nasuwać podejrzenia o działanie na rzecz przejęcia terenu przez deweloperów. Władza godząc się na udział w trójstronnych rozmowach zyskuje szanse na udowodnienie, że tak nie jest. Wznosząc hasła „Lokatorzy to nie towar”, „Maltańskie zostaje”, „Najpierw ludzie, potem zyski”, kilkadziesiąt osób uczestniczących w proteście, kolejny raz przypomniało o tym, że nie godzą się na bycie „wkładką mięsną”. W proteście brali udział zarówno mieszkańcy osiedla jak i wspierające je osoby z Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów, poznańskiej sekcji Federacji Anarchistycznej/Kolektywu Rozbrat, Partii Razem, Studenckiej Inicjatywy Mieszkaniowej jak i osoby niezrzeszone.
Wspólnie starałyśmy i staraliśmy się podkreślić, iż nie ma zgody na ignorowanie problemu lokatorów Maltańskiego i mamy nadzieję, że prezydent Jacek Jaśkowiak wreszcie to zrozumie.