Polityka prywatyzacji, deregulacji i ograniczania zabezpieczeń społecznych po raz kolejny zbiera swoje żniwo. Nie pierwszy raz te zalecane i niejednokrotnie bezpośrednio narzucane przez Leszka Balcerowicza narzędzia masowego zniszczenia, doprowadziły do kryzysu. Obejmuje on kolejne branże gospodarki – motoryzacyjną, turystyczną, górniczą, energetyczną... Przy wciąż wzrastającej fali bankructw Balcerowicz twierdzi, wraz z wtórującym mu premierem Tuskiem, że „kryzys ominął Polskę”. Insynuuje, iż dzieje się tak z powodu jej ograniczonej zależności od światowej gospodarki. Opinię taką wypowiada w kraju, którego uzależnienie kredytowe od zachodniej finansjery jest od 30 lat na tym samym poziomie, a obecnie jeszcze się pogłębia i wynosi blisko 250 mld USD. Niespotykany od 1992 r. spadek PKB tłumaczy m.in. zbyt wysokimi zasiłkami dla bezrobotnych i innymi świadczeniami społecznymi. W rzeczywistości jest to jednak wynik kolejnego wzrostu bezrobocia, spowodowanego polityką bezkarnych zwolnień a nie „atrakcyjnością” głodowych zasiłków. Nie trudno przewidzieć, że będzie ono nadal wzrastać, przy jednoczesnym spadku popytu wewnętrznego, co w następnych latach doprowadzi do znaczącego pogorszenia sytuacji ekonomicznej. Wobec czego, jak w przypadku poprzednich światowych załamań neoliberalnego porządku, kryzys uderzy w Polskę z kilkuletnim opóźnieniem.
Dzisiejszy mówca, jako obrońca interesów najbogatszych, kosztami kryzysu obarcza najbiedniejszych, wykorzystując go jako okazję do rozszerzenia przywilejów tych pierwszych. W jego wizji posłuszna siła robocza musi zgodzić się na (często bezprawne) zwolnienia i pogorszenie warunków życiowych, podczas gdy zaprzyjaźnieni z nim biznesmeni dokonują kolejnych transferów finansowych, na zasadach uprzednio wprowadzonego przez niego stanu wyjątkowego. Stan ten powoduje permanentny kryzys społeczny, gdyż pomimo starań byłego ministra społeczeństwo nie działa jak firma. Prywatyzacja zysków i uspołecznienie kosztów, jest wyrazem degeneracji obecnie istniejącego systemu społeczno-gospodarczego jak i jego orędowników.
Balcerowicz to permanentny kryzys bez znieczulenia