Zastanówmy się jednak, czym innym, jeśli nie przemocą stosowaną przez państwo, były prowokacyjne przemarsze uzbrojonych po zęby policjantów, wysyłanie armatek wodnych w roli straszaków, zakazywanie oficjalnie zgłoszonych demonstracji (łamanie prawa do wolności zgromadzeń), uniemożliwianie przekroczenia granic (dlatego, że osoby wiozły ze sobą okularki pływackie lub puste słoiki), wstrzymywanie ruchu pociągów, wielokrotnie przeszukiwania? Przypomnijmy, że dwukrotnie podczas demonstracji złapano policyjnych prowokatorów, którzy nawoływali do stosowania przemocy (do praktyk tych przyznała się niemiecka policja). Nagłaśnianie przypadków przemocy (np. zawyżanie liczby rannych policjantów po demonstracji w Rostoku, 2 czerwca 2007 r.) juz wkrótce posłuży niemieckiej policji do wprowadzenia gumowych kul, którymi w przyszłości będzie można strzelać do demonstrantów. Tymczasem sami aktywiści oprócz stosowania taktyki zwanej czarnym blokiem, zorganizowali m.in. Armię Klaunów, Nagą Armię, Sambę, pomagali w technicznym przygotowaniu obozów - przeciwko im wszystkim były wymierzone policyjne represje.
Na protestujących próbuje się również przerzucić koszta związane z ochroną szczytu. Warto jednak zapytać, ile kosztowało wynajęcie luksusowego hotelu w Heiligendamm, po to aby głowy najbogatszych państw mogły dyskutować o dalszej liberalizacji handlu? Ile co roku kosztują nas konsekwencje polityki krajów G8 (wydatki na zbrojenia, przerzucanie kosztów związanych z produkcja na środowisko lub lokalne społeczności, kredyty przekazywane dyktatorom w tzw. trzecim świecie, by móc korzystać ze złóż ropy, rosnące ubóstwo itd.)? Nikt raczej nie wątpi, że zmiany klimatyczne i długi państw krajów trzeciego świata, które były podnoszone na szczytach, są medialnym tematami zastępczymi, zazwyczaj później nie realizowanymi (jak postanowienia z Gleaneagles). Zresztą jak mogą być zrealizowane, skoro są konsekwencjami dokładnie tej samej polityki ekonomicznej, która jest postulowana i narzucana reszcie świata przez kraje G8?
Reuter cytując niemieckiego policjanta, sugeruje, że kolejne szczyty państw G8 powinny odbywać się w Afryce lub po prostu poprzez telekonferencje. Antyglobaliści nie są zagrożeniem dlatego, że stosują przemoc, przecież wszystkie środki przymusu - broń, wojsko, policja i prawo - stoją po stronie polityków z najbogatszych krajów świata. Antyglobaliści są zagrożeniem dlatego, bo pojawiają się zawsze tam, gdzie szczytują głowy państw G8 i pokazują, że ich polityka nie ma żadnej demokratycznej legitymizacji. Następna feta G8 nie odbędzie się jednak w kosmosie, lecz w Japonii, w miejscowości Hokkaido, 750 kilometrów na północ od Tokio. Japońscy aktywiści wzięli udział w demonstracjach w Niemczech i miejmy nadzieję, że ich opór będzie jeszcze większym zagrożeniem dla możnych tego świata, niż udane symboliczne blokady w Heiligendamm. (AM)