Przyjęcie za podstawę wyodrębniania klas stosunków ekonomiczno - gospodarczych lato sensu, tłumaczy literalną konsekwencję w budowaniu teorii przez J. Tittenbruna. W tym miejscu staje się jasne, że problematykę klasową należy rozważać w zdecydowanie szerszym kontekście - jednocześnie biorąc pod uwagę charakter siły roboczej wraz z określonym stosunkiem do środków produkcji, mechanizmów wymiany, usług i całej sfery finansowej.
W tym kontekście kategoria robotnika/nicy oraz pracownika/nicy staje się jedną z głównych zmiennych różnicujących mechanizm przyporządkowujący do jednej z w/w kategorii klas pracowniczych. To rozróżnienie, pozornie nieistotne i banalne, na klasę robotniczą i pracowniczą niesie ze sobą daleko idący stosunek do powyżej wymienionych aspektów przynależności klasowej.
Niestety w polskiej socjologii nadal pokutuje obraz robotnika, stanowiący ideologiczną kliszę z wielu polskich komedii lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Jest on w sposób stereotypowy i wyświechtany przedstawiany jako tzw. robol - mało pojętny, nieskory do pracy, używający słów uznanych powszechnie jako obelżywe i wulgarne, nadużywający alkoholu, myślący tylko o tym jak wymigać się od pracy, przy okazji oszukując swojego pracodawcę; który po „fajrancie” udaje się z kolegami do budki z piwem. Decydują o takim sposobie formułowania oceny następujące dwa fakty: po pierwsze zjawisko przeteoretyzowania socjologii w oderwaniu od rzeczywistości i po drugie wręcz wrodzona już niechęć socjologów do przeprowadzania badań w zakładach pracy, przedsiębiorstwach produkcyjnych, spółkach pracowniczych etc.
Rzeczywistość przedstawia się jednak zdecydowanie inaczej. Klasa robotnicza w stosunku do klasy pracowniczej jest pojęciem węższym, gdyż należy ją odnosić tylko i wyłącznie do osób bezpośrednio obsługujących środki produkcji materialnej (tzw. osoby bezpośrednioprodukcyjne). W tej definicji należy wziąć też pod rozwagę aspekt sektora własności - dlatego też mówimy o robotnikach sektora prywatnego i publicznego.
Operatorzy środków wymiany, komunikacji, usług nie mogą być w tym ujęciu teoretycznym zaklasyfikowani do klasy robotniczej. Nawet jeżeli funkcjonują w jednym z wymienionych sektorów, to pozostają członkami klasy pracowniczej (należy powiedzieć: jednej z wielu możliwych).
Fundamentalna różnica to odrębne charakterystyki przynależnym im stosunkom własności przejawianej siły roboczej. Typowy przedstawiciel bądź przedstawicielka klasy robotniczej w swojej pracy zawodowej ma do czynienia zasadniczo z rzeczami. Na marginesie warto podkreślić, że coraz rzadziej z rzeczami jako całością. Powód jest niezwykle prosty - to efekt postępującej komputeryzacji, mechanizacji, skutkujący wypieraniem czynnika ludzkiego z procesu bezpośrednioprodukcyjnego. Wniosek jest trywialny lecz wart uwypuklenia: maszyna jest tańsza, bardziej wydajna, nie męczy się, nie choruje, nie zachodzi w ciążę, nie domaga się podwyżek i tzw. socjalu, nie strajkuje, nie zadaje kłopotliwych pytań tylko posłusznie i karnie wykonuje zlecone zadanie.
W tak opisanej sytuacji znajduje się większość robotników nowoczesnego przemysłu. Za K. Marksem należy ich określić mianem „dodatków do maszyny”; pojedynczych ogniw rozgałęzionego „robotnika łącznego”. Niezwykle rzadko obecnie zdarza się sytuacja, że dany robotnik czy robotnica może powiedzieć „Tak, ja to wykonałem/wykonałam. To efekt mojego wysiłku i pracy”. Bycie twórcą danego produktu czy rzeczy było typowe dla dziewiętnastowiecznych, niewielkich manufaktur; era wielohektarowych zakładów przemysłowych to niema służba maszynie: tu na pojedynczy fabrykat składa się praca wielu anonimowych współtwórców, który jest właśnie społecznym, wspólnym produktem odpersonalizowanego „robotnika łącznego”.
Własność siły roboczej tak pracujących osób ma charakter cząstkowy. Posiadacza cząstkowej, w kategoriach Talcotta Parsonsa, w odróżnieniu od całościowej siły roboczej cechuje to, iż wykonuje on tylko jakąś część czynności i operacji, niezbędnych dla powstawania określonego produktu finalnego.
Typowy zaś przedstawiciel klasy pracowniczej (ekspedient/tka, kasjer/rka, kelner/rka, telemarketer/rka, prawnik/czka, akwizytor/rka itd.) nie zajmuje się głównie rzeczami, czy ich bezpośrednim wytwarzaniem. Powodzenie na rynku pracy jest, w ich sytuacji, uzależnione od posiadania określonych cech interpersonalnych i charakterologicznych. I tak dla przykładu introwertyk telemarketer czy introwertyczka akwizytorka będzie miał/a spore trudności w udzielaniu rzeczowych odpowiedzi czy zachęcaniu do kupna kolejnego zestawu niesamowicie wytrzymałych noży ze stali szlachetniej za jedynie 199 zł (zestaw do otwierania puszek gratis).
Bycie elastycznym, miłym, kulturalnym, uśmiechniętym, umiejącym błyskawicznie dostosowywać się do potrzeb i oczekiwań klientów jest decydujące o wysokości otrzymywanego zarobku, napiwku czy fakcie bycia dalej zatrudnionym. Co oczywiste - praca bezpośrednioprodukcyjna w hucie, stalowni, piekarni, odlewni metali, mleczarni, firmie remontowej, docieplającej, budowniczej, produkującej podeszwy do butów, stalowe konstrukcje, gwoździe itd. itd. nawet w najmniejszym stopniu nie generuje konieczności bycia „obytym” w towarzystwie i wygadanym. Liczą się sprawne ręce, chęć do pracy, punktualność, a nie wytworne wysławianie się, osobowość bez kantów2, porcelanowe korony na zębach i wyuczany latami plastikowy uśmiech.
Oczywiście wymieniony zestaw nie ma ani koniecznego ani bezwzględnego charakteru. Podane przykłady miały zobrazować, iż paleta poszukiwanych przez potencjalnych pracodawców cech pracowników/czek jest po pierwsze zróżnicowana, a po drugie uzależniona od aktualnie wykonywanej profesji. Agent/tka ubezpieczeniowy/a musi być odporny/a na stres i przejawiać ponad przeciętną siłę perswazji, czego nie można powiedzieć o pracy kelnera/rki. Osoby wykonujące ten zawód, w przeciwieństwie im bardziej będą usłużne, tym lepiej (szanse bowiem na wyższe napiwki i pochwały rosną niepomiernie w stosunku do próbujących coś udowodnić klientom ich kolegom czy koleżankom).
Odwołując się po raz drugi do T. Parsonsa można podsumować, iż ściśle spersonalizowana siła robocza pracownika/cy usług, handlu czy bankowości cechuje się partykularyzmem i przypisaniowością3, odróżnieniu od uniwersalistycznej i osiągnięciowej4 siły roboczej robotnika/nicy.
Przypisy
1 Przyjęte teoretyczne rozróżnienie na megaklasy i klasy różni się nie tylko sposobem definiowania od używanej przez Stanisława Kozyra-Kowalskiego następującej dychotomii: makroklasy i mikroklasy. Opozycja ta zdaje się bowiem wskazywać, że klasy różnią się między sobą przede wszystkim wielkością (ilością członków/kiń), i gdzie ta pierwsza kategoria współtworzy wymiar makro-, a druga mikrospołeczny. To oczywiście nieprawda.
2 Dzisiejsza pracownicza (nie robotnicza), zbiurokratyzowana i skomputeryzowana rzeczywistość charakteryzuje się dalece posuniętą specjalizacją. To generuje konieczność elastycznej współpracy, wypracowanych mechanizmów dostosowawczych i umiejętności efektywnego funkcjonowania w dużych zespołach. Wypracowany profil pracownika/pracownicy posiadającego/posiadającej powyżej opisane atrybuty został przez psychologów społecznych określony ideałem „człowieka bez kantów” (well rounded man). Taka osoba ma dar zjednywania sobie ludzi, jest empatyczna, dobrze wykonuje zlecone zadania, ale też przejawia orientację radarową: jest konformistyczna, uległa, łatwo ulega naciskom zmieniając zdanie, nie protestuje, zważa przede wszystkim na to, aby nie podpaść zwierzchnikom.
3 Systemy wynagrodzeń poszczególnych kategorii pracowników (w tym i robotników/robotnic) dają się sprowadzić do dwóch zasadniczych typów prowadzących do wyodrębnienia dwóch odnośnych rodzajów własności siły roboczej: osiągnięciowej (płaca uzależniona od wyników pracy) oraz przypisaniowej (płaca oparta na cechach siły roboczej: kwalifikacje, staż pracy).
4 Jak wyżej.