Szablon „Poznań to nie firma” trafił na okładkę najnowszego numeru Magazynu o sztuce „Arteon”. Znalazł się tam w związku z projektem Michelle Teran zaprezentowanym na poznańskim Mediations Biennale. Piotr Berantowicz w artykule „Biennale know-how – czyli jak zbudować wielką wystawę” analizuje koncepcję biennale „gdzie różnorodność jest stawiana jako kluczowa wartość” w kontekście ograniczeń wpisanych w „paradygmat tego rodzaju imprezy” w którym „wszelkie próby kontestacji czy krytyki zostają zmarginalizowane”. Jako przykład podana jest praca Michelle Teran.
„Artystka postanowiła uwidocznić anarchistyczny squat Rozbrat, funkcjonujący od 16 lat ośrodek kultury w Poznaniu, który jest marginalizowany przez władze miejskie i zagrożony likwidacją (http://www.rozbrat.org). Po rozmowie z ludźmi z Rozbratu Teran postanowiła umieścić w centrum miasta kontener, gdzie prowadzona byłaby dyskusja na temat projektu przesiedlania ubogich mieszkańców miasta do kontenerów rozmieszczonych na jego obrzeżach. Pomysł artystki nie został jednak zaakceptowany z powodu niezgodności z regulaminem zarządzania drogami miejskimi w centrum Poznania. Druga propozycja - użycia przestrzeni wystawienniczej w budynku Urzędu Miasta została odrzucona przez biennale jako „krytyczna wobec miasta". Pojawiła się sugestia, by umieścić kontener przed szpitalem na ulicy E. Orzeszkowej, gdzie odbywa się część biennale pod hasłem Erased walls. Ta lokalizacja nie została jednak zaakceptowana przez Rozbrat jako miejsce zbyt izolowane. W efekcie artystka zdecydowała się na wykonanie na ścianie muzeum (w odpowiednich ramkach) napisu „Poznań - to nie firma", który jest parafrazą hasła promocyjnego miasta „Poznań - miasto know-how". Ramka, w której artystka wymalowała hasło za pomocą czarnej farby w spreju i szablonu, jest znacząca. Biennale dopuszcza prace i praktyki krytyczne o tematyce społeczno-politycznej, są one przecież ważnym nurtem sztuki współczesnej, pod jednym, drobnym warunkiem - że wpiszą się one w niedostrzegalne na pierwszy rzut oka ramy imprezy. W tym wypadku ujawniły się one w reakcji władz miasta, które finansując imprezę wpisały ją w program promocji swej polityki.
Powyższy przypadek pokazuje, że miejsce prezentacji ma zasadnicze znaczenie. Struktura architektoniczna biennale poddana jest hierarchizacji. Nie chodzi tylko o to, że jedne miejsca prezentacji są bardzie prestiżowe od innych, lecz o to, że to, co dopuszczalne na marginesach, nie jest tolerowane w centrum imprezy. Takim marginesem jest zdecydowanie wystawa Erased walls.”
Całość artykułu można przeczytać w drukowanej wersji Arteonu (www.arteon.pl).