Z budynku znajdującego się na ul. Pułaskiego przez wiele lat korzystała firma poligraficzna (stąd jej potoczna nazwa), która być może działałaby po dziś dzień gdyby nie radykalne podwyżki czynszów. Firma opuściła lokal, kiedy podwyższono jej opłaty czynszowe o 100%. Następnie stał on pusty dość długi okres czasu, niszczał, być może gdyby nie bliskie sąsiedztwo squatu Rozbrat, mielibyśmy tam dzisiaj malowniczą ruinę.
Dochodzę do sedna - wysokie czynsze, puste budynki, to przykład polityki lokalowej miasta. Takich miejsc w Poznaniu jest wiele - niszczejących z czasem, bo nie każdy ma tyle pieniędzy by wynająć lub determinacji i wsparcia społecznego by zrobić w nich coś użytecznego publicznie. Inne budynki poddawane są "rewitalizacji", która w konsekwencji oznacza wyprowadzkę starych lokatorów, których najzwyklej w świecie nie stać na nowe, również "zrewitalizowane" czynsze.
Wyliczam w myślach ile budynków na miejskich gruntach stoi pustych, ile z nich mogłoby zmienić swoją rolę przez przypisanie im nowego "właściciela", ile z nich mogłoby być oddane w ręce np. wspólnot lokatorskich lub oddolnych inicjatyw i stowarzyszeń społecznych czy kulturalnych, mogących prowadzić tam niekomercyjną działalność na rzecz lokalnych społeczności.
Jednak władza niechętnie oddaje cokolwiek, jeżeli nie może nad tym utrzymać kontroli, chyba, że czerpie ze swojej prowizorycznej hojności wymierne korzyści.
W związku z tym nasuwa mi się wniosek, a właściwie pytanie:, co oznacza "Wyciągnięta dłoń Grobelnego"? Czy przekazanie S.I.S „Ulica” drukarni to listek figowy, w domyśle: "patrzcie daję nawet moim krytykom", czy też może wynik przyparcia do muru przez zdeterminowanych obywateli, czy może kolejna zagrywka PR, dzięki której znowu dowiemy się, że prezydent jest nowoczesny i europejski?
Bez względu na to, co ma oznaczać taki gest, wiara w ugłaskanie środowiska anarchistycznego to po prostu pobożne życzenie. Żadnego odpuszczania władzy, żadnej taryfy ulgowej, a drukarnia może być w tym pomocna.
Warto jeszcze wsłuchać się, co mówi dyrektor ZKZL Jarosław Pucek, cyt (za GW):"Zgodnie z wolą rady osiedla Sołacz, chcemy przekazać pustą nieruchomość przy ul. Pułaskiego Rozbratowi".
W mojej ocenie to klasyczne zagranie niczym Piłat umywający ręce - jakby, co, wyglądać będzie, że winna jest Rada Osiedla, która de facto tylko opiniowała, a nie pan Jarosław, czy pan Ryszard, którzy w rzeczywistości decydują.
To znaczy-chcą by tak wyglądało.