Nie ma, ale jest? Budżet miasta na rok 2020.
Nie ma, ale jest? Budżet miasta na rok 2020.

Nie ma, ale jest? Budżet miasta na rok 2020.

  • piątek, 08 listopad 2019
Do połowy listopada prezydent Poznania przedłoży radzie projekt budżetu na następny rok. Wiadomo już, że zarząd miasta zamierza podnieść lament, aby uzasadnić cięcia w wydatkach i konieczność wyprzedaży majątku.

Kamieniem węgielnym polityki gospodarczej liberalnych elit w naszym mieście i kraju jest założenie o „permanentnym kryzysie”. Najpierw – w okresie transformacji – musieliśmy się wydostawać z kryzysu odziedziczonego po PRL. Potem – w drugiej połowie lat 90. – był „kryzys rosyjski”, kiedy nasz wschodni partner handlowy przestał odbierać polską produkcję. Początek stulecia to przede wszystkim eksplozja bezrobocia sięgającego 20% i więcej. Po wejściu do Unii Europejskiej na krótko staliśmy się „zieloną wyspą” sukcesu, bo zaraz potem ogłoszono, że jednak globalny kryzys 2008 roku nas też dotyka. Wprowadzono specjalne ustawodawstwo na tę okoliczność, poluzowując biznesowi i dokręcając śrubę pracownikom (m.in. zamrażając podwyżki w budżetówce). Za każdym razem, kiedy takie czy inne grupy domagały się poprawy bytu (wyższych wynagrodzeń, lepszej opieki, mieszkań socjalnych) słyszały tę samą śpiewkę: „Nie ma!”. Nie ma skąd brać na to pieniędzy, bo jest kryzys, załamanie, pogorszenie itd.

 

Od około pięciu lat mamy w Polsce do czynienia z ewidentną poprawą sytuacji ekonomicznej. Jest ona najlepsza od przynajmniej trzech dekad. Mimo to ciągle słyszymy, iż zarządowi Poznania jest trudno, że nie ma z czego wziąć. Dlaczego? Bo rządzi PiS.

W tym roku, na początku października rozesłano do wszystkich dyrektorów placówek finansowanych przez miasto pismo, że mają oszczędzać na pensjach i planować redukcje zatrudnienia. Co prawda rzeczniczka miasta w wypowiedzi dla Radia Poznań zaczęła się wycofywać z tego pomysłu, twierdząc, że szefowie wcale nie muszą zwalniać. Ba, nawet nie przewidziano pieniędzy na odprawy. Jednak to, co czytamy w liście skierowanych do dyrektorów placówek, brzmi dość jednoznacznie. W niezbyt długim, dwustronicowym piśmie, sformułowania o „zmniejszeniu liczby etatów” czy „ograniczeniu zatrudnienia” padają aż pięć razy.

Lokalna „Gazeta Wyborcza” z kolei ujawniła, że – z powodu oszczędności – w 2020 roku nie odbędzie się Ethno Port. Jedna z kluczowych muzycznych, plenerowych imprez w mieście. Z kolei, aby poprawić bilans po stronie przychodów, miasto – pisał „Głos Wielkopolski” – panuje rozsprzedać deweloperom tereny, w tym po likwidowanych (przeniesionych) rodzinnych ogrodach działkowych.

Powodem wszystkiego ma być – wg poznańskiej prasy, która jak rozumiem zasięgnęła informacji u źródła – utrata dochodów miasta aż o 175 milionów zł., na skutek rządowych zmian w podatkach od osób fizycznych (PIT), podniesienia minimalnego wynagrodzenia i podwyżek dla nauczycieli. Komunikat jest jasny – PiS-owskie rozdawnictwo skutkuje zwolnieniami, odwołaniem ulubionych imprez muzycznych i zabudową terenów zieleni.

Władze miasta w tej kwestii przemilczały przynajmniej kilka ważnych kwestii. To prawda, iż dziś w porównaniu do 2014 (ostatniego roku urzędowania Ryszarda Grobelnego) miasto musi dodatkowo z własnej kieszeni wydawać na oświatę ok. 200 mln zł więcej. Jednocześnie też jego dochody znacząco wzrosły! Według zapowiedzi rządu subwencja oświatowa z budżetu centralnego w 2020 r. ma zostać zwiększona. To nie jest tak, że cały koszt podwyżek dla nauczycieli spadnie na miasto. Po drugie, prawdopodobnie dochody własne miasta w 2020 roku (w porównaniu do bieżącego) także wzrosną, choć może nie w takiej skali, jak w ostatnich latach. Samorządy będą mogły liczyć m.in. na dodatkowe dochody na skutek wprowadzenia tzw. minimalnego podatku dochodowego od nieruchomości (handlowych, usługowych i biurowych). Z kolei wyższa płaca minimalna, to dla miasta nie tylko większy koszt, ale także wzrost wpływu z tytułu PIT.

Każdego roku do kasy miasta wpływa o miliard złotych więcej niż w 2014 r.! Po odjęciu dodatkowych kosztów utrzymania szkół i programu 500 plus, w dalszym ciągu są to setki milionów złotych in plus. Na co zostały one przeznaczone? Bo na pewno nie na pensje dla pracowników zakładów finansowanych z budżetu miasta. Ich podwyżki z 2019 roku, miały skutkować obciążeniem budżetu w wysokości 30 mln zł. Wzrost ten, po wielu „chudych latach”, nie był jednak przełomem. W dalszym ciągu wynagrodzenia pracowników samorządowych i wielu instytucji kultury w Poznaniu są bardzo niskie.

Pomimo wyjątkowo pomyślnej sytuacji ekonomicznej miasta, nie mamy też zapowiadanego przełomu w budownictwie komunalnym. Z obiecanych przez Jacka Jaśkowiaka 4000 mieszkań, zrealizowano w latach 2015-2019 nieco ponad jedną dziesiątą (ok. 450)! Udokumentowane potrzeby (wnioski o mieszkania plus wyroki eksmisyjne) są na poziomie ponad 3500. Nie liczymy tutaj przypadków mieszkańców ogrodów działkowych czy zdewastowanych baraków komunalnych (powstałych jeszcze za czasów niemieckiej okupacji dla robotników przymusowych).

Staliśmy się zakładnikami ogólnopolskiego sporu między PiS i PO, zrzucających odpowiedzialność na siebie nawzajem. Konflikt ten zepchnął debatę na temat funkcjonowania miasta na plan dalszy. Przy okazji dyskusji nad budżetem na 2020 rok, być może pora powrócić do meritum sprawy i nie ulegać politycznej manipulacji oraz staremu gadaniu o tym, że „nie ma”, kiedy właśnie „jest”.

 

Ludzie czytają....

„Żelazny glejt” dla Netanjahu. Polski rząd relatywizuje ludobójstwo

11-01-2025 / Polityka

Czy premier Izraela, Benjamin Netanjahu, ścigany przez Trybunał w Hadze listem gończym, pojawi się na obchodach 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau?...