Oko za oko, ząb za ząb. Gazeta Wyborcza i antysemicka prasa

Oko za oko, ząb za ząb. Gazeta Wyborcza i antysemicka prasa

  • Jarosław Urbański
  • niedziela, 08 kwiecień 2012
Ostatni mój artykuł poświęciłem dość dziwnej praktyce lokalnego wydania Gazety Wyborczej. Jej redakcja z niezmiennym uporem umieszcza na swojej stronie internetowej cytaty z konserwatywnych i antysemickich przedwojennych dzienników, ukazujących się w Poznaniu. Moje listy i artykuł (czytaj TUTAJ) nie przyniosły skutku. Gazeta ani nie odstąpiła od publikacji i popularyzacji endeckiej i antysemickiej prasy (np. Kuriera Poznańskiego), ani też nie dobiera bardziej reprezentatywnych archiwalnych materiałów, z którymi chce się podzielić ze swoimi czytelnikami. W dalszym ciągu dba, aby odwiedzający jej witrynę internetową, nie mógł się zorientować, jakie naprawdę nastroje i tendencje dominowały w Poznaniu 80-90 lat temu. Aby nie musiał – co ważniejsze - trudzić się ze swoim drobnomieszczańskim i antysemickim rodowodem. Przy okazji redakcja Gazety przemyca konserwatywne interpretacje i treści.

Częstotliwość reprintów rośnie i nie sposób się do nich wszystkich odnieść. Tym  razem wybrałem przypadek, kiedy Gazeta Wyborcza opublikowała (kilka dni temu) fragment dotyczący chrztu w Warcie. Poddali się mu baptyści w liczbie kilkunastu w asyście skromnego grona współwyznawców. Kurier Poznański, który cytuje portal Gazety, traktuje to wydarzenie jako swego rodzaju ciekawostkę, z ironią, pewnym kulturowo-antropologicznym dystansem, z jakim donosi też o Papuasach, uważając przy tym, aby odpowiednio dobrać słowa (więcej możesz przeczytać TUTAJ). Zatem baptyści są  „neofitami” a nie wiernymi, „sektą” a nie kościołem, a ich przywódca jest „nieszczęsnym kaznodzieją” a nie duchownym. Wszystko z pewnością po to, aby nie robić polskiemu ludowi zamętu w głowie i żeby przypadkiem nie pomylili on prawdziwej katolickiej wiary, z jakąś herezją importowaną z Niemiec (albo Bóg wie skąd).

Zresztą zaraz obok mamy dla równowagi sprawozdanie z prawdziwie katolickiego święta. Jak donosi Kurier Poznański w Margoninie odbył się Dzień Katolicki. „W kościele ks. prob. Napiątek odprawił uroczyste nabożeństwo, po którym wygłosił porywające kazanie o potędze i mocy Kościoła. Po kazaniu uformował się przed kościołem wspaniały pochód (…) Na czele niesiono godło wiary naszej Krzyż, a obok krzyża dwie chorągwie”. Na koniec zebrani mieszkańcy Margonina złożyli przysięgę, że „… za przykładem ojców naszych wiernie przy Kościele katolickim trwać i jego zasad i nauki bronić będziemy”. Ale na wszelki wypadek, zapewnie z powodu tej inwazji protestanckich chrztów w Warcie,  żądali od sejmu, aby „szkoły, sądy i inne publiczne instytucje, w których kształci się młodzież nasza, były rzeczywiście katolickiemi”.

Z samej notatki o baptystach, przedrukowanej na stronie internetowej Gazety Wyborczej, można by mniemać, że oto odradzająca się w 1922 roku Polska, być może z pewną ironią, ale też z tolerancją, odnosi się do innych wyznań i narodowości. Zapadłem w zadumę? Jak to było z tą tolerancją w endeckim, przedwojennym Poznaniu? Zupełnie przypadkowo kliknąłem w kolejny numer Kuriera Poznańskiego, który ukazał się dnia następnego,  7 kwietnia 1922 roku. A tu – niespodzianka - artykuł na stronie drugiej pt. „Polska ‘tolerancja’” („tolerancja” w cudzysłowie). Od razu, we wstępie dowiaduję się, że jedną z najbardziej szkodliwych wad społeczeństwa polskiego, którą zwalczać trzeba wszelkimi siłami, jest… „osławiona polska ‘tolerancja’”.  Tymczasem „wokoło wre walka o byt. O byt państw i narodów. Kto w tej walce okaże się mocniejszy, bezwzględniejszy, bardziej egoistyczny – ten zwycięży”. Autor bez ceregieli przyznaje, że najlepszą zasadą jest „oko za oko, ząb za ząb” i podejmuje ten ton także w kontekście postępowania z jeńcami wojennymi. A dalej uskarża się na Niemców,  Rusinów, Litwinów, Łotyszy, Ukraińców i oczywiście Żydów: „A żydzi? Głoszą po świecie o polskich pogromach, skarżą się na rzekomy ucisk, jakie w Polsce doznają – a jednocześnie jak kruki głodne żeru, z całego świata ciągną do nas, bo wiedzą, że przy polskiej mizgajawatości nigdzie im lepiej nie będzie”. Najgorsze jednak, że ci żydzi mają w Polsce obrońców – pisze autor artykułu w Kurierze Poznańskim.

Doszły mnie słuchy, że w redakcji Gazety Wyborczej twierdzi się, że trudno byłoby drukować fragmenty przedwojennej prasy nie-endeckiej i nie-antysemickiej, bo taka po prostu w Poznaniu się nie ukazywała. Należałoby to jednak dzisiejszemu czytelnikowi jasno uświadomić. Jest oczywiste, że pewne treści mają wyraźny kontekst historyczny i nie możemy ich oceniać tego nie uwzględniając. Nie możemy sobie jednak pozwolić na brak jakichkolwiek oceny, a drukowanie fragmentów endeckich pism jest takim nieakceptowanym podejściem. Jeżeli Gazeta Wyborcza ma odwagę bronić Jana Grossa, powinna też mieć ją przyznając, że grunt i atmosferę pod Holokaust, którego dokonali głównie Niemcy w Polsce, budowała niestety poznańska prasa endecka – najbardziej wpływowa podówczas w naszym kraju.

Postępowanie Gazety Wyborczej każe nam powrócić do przedwojennego Poznania i na poważnie „rozprawić się" z własną przeszłością. Dlatego dopóki dziennik będzie drukować archiwalne gazety endeckie, postaram się w miarę możliwości, opatrzyć niektóre publikacje swoim komentarzem. Dziś natomiast mam dla redakcji zagadkę: kiedy i który z poznańskich przedwojennych dzienników zwykł drukować pokaźne polityczne anonse z hasłami typu: „Żydzi naszą zgubą” czy „4 miliony Żydów odbiera nam chleb i pracę”. Za prawidłową odpowiedź stawiam redaktorowi naczelnemu piwo.

Ludzie czytają....

„Żelazny glejt” dla Netanjahu. Polski rząd relatywizuje ludobójstwo

11-01-2025 / Polityka

Czy premier Izraela, Benjamin Netanjahu, ścigany przez Trybunał w Hadze listem gończym, pojawi się na obchodach 80. rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau?...