Polscy faszyści przed wojną i dziś – część 1

Polscy faszyści przed wojną i dziś – część 1

  • rozbrat.org
  • poniedziałek, 17 wrzesień 2012
W dniu 1 września odbył się na Rozbracie panel pt. „Polscy faszyści przed wojną i dziś”. Poniżej przedstawiamy najważniejsze tezy wygłoszone przez prelegentów. Były one wstępem do późniejszej ożywionej dyskusji w gronie uczestników spotkania (ponad 50 osób). Za kilka dni przedstawimy następną część prezentacji.

Faszyzm doczekał się bogatej literaturze politologicznej, historycznej, socjologicznej, psychologicznej, filozoficznej itd. Najprościej definiując, faszyzm jest to – według na przykład encyklopedii PWN – masowy ruch polityczny, ideologia o skrajnie nacjonalistycznym charakterze. Właśnie związek pomiędzy nacjonalizmem a faszyzmem stał się centralnym zagadnieniem w pierwszej części wystąpienia prelegentów.

Czy narody istnieją?


Po pierwsze stwierdzono, że wątpliwa jest teza o „odwiecznym” istnieniu narodów. Nie ma co do tego pełnej zgody, ale najczęściej podkreśla się, że o narodach, we współczesnym tego słowa znaczeniu, możemy omówić od połowy XVIII wieku. Jeden z podstawowych czynników mający wpłynąć na wyróżnienie narodów, czyli język, nie jest w tym przypadku oczywistym kryterium. W sensie politycznym trzeba pamiętać, iż na świecie istnieje ok. 200 państw, głównie narodowych, a mamy do czynienia aż z ok. 3000 „jednostkami  językowymi”. Gdyby każdej „jednostce” odpowiadało jedno państwo narodowe, mielibyśmy bardzo zróżnicowaną polityczną mapę świata.

Wiele też języków, które dziś uważa się za narodowe, zostały na takie ukształtowane. Przykładowo w średniowieczu nie były wyraźnie wyodrębnione języki polski, czeski, ukraiński, słowacki, rosyjski itd. Co więcej mowa była zróżnicowana klasowo i statusowo. Możemy mówić o językach używanych przez chłopów, plebs miejski, kapłanów (łacina), kupców itd. Wiele grup zamkniętych w swoich lokalnych światach i żyjących w społeczeństwa gdzie istniały trudne do pokonania bariery klasowe, nie identyfikowała się oczywiście z żadnym z narodów. Na terenie Europy Środkowej i Wschodniej stan ten trwał de facto do końca XIX wieku. Wspólna kultura, czy  wspólne doświadczenie historyczne, wreszcie wspólny język, pojawia się dopiero z chwilą wprowadzenia takich instytucji jak masowe czytelnictwo (zanik analfabetyzmu), powszechna edukacja, masowy pobór do wojska itd. Czynną rolę bardzo często odgrywały na tym gruncie władze państwowe. Rudolf Rocker (1873-1958) działacz anarchosyndykalistyczny i uznany badacz problemów nacjonalizmu, stwierdził, że to nie narody tworzą państwa, ale państwa narody. Robotnicy i chłopi zostali po prostu „unarodowieni” poprzez pojawienie się odpowiednich więzów politycznych,  dyscypliny i ideologii.  Dobrze oddaje to cytat z Romana Dmowskiego (1864-1939), czołowego ideologa polskiej myśli nacjonalistycznej: „Jedyny ratunek dla nas – to przestać być niespójnym, luźnym tłumem, a zmienić się w silnie zorganizowaną, karną armię”.

Wreszcie kwestie ekonomiczne. Uważa się, że narody i ruch nacjonalistyczny pojawił się z chwilą nastania rozwiniętego kapitalizmu i industrializacji. Kluczowa rolę w „spajaniu” poszczególnych społeczeństw w narody, odegrać miało mieszczaństwo (burżuazja). Wyswobodzenie (czy uwolnienie) chłopstwa spod rygorów gospodarki feudalnej i pańszczyźnianej, pojawianie się wielkich ośrodków przemysłowych i żyjącego w nim proletariatu, miało stać się podstawą unarodowienia i ruchu nacjonalistycznego. Wyrwani ze swoich „lokalnych kontekstów”, wobec rozpadu tradycyjnych wspólnot lokalnych, ludzie zaczęli poszukiwać nowych identyfikacji i ideologii, które wyrażałyby ich aspiracje. Stąd pojawienie się socjalizmu, liberalizmu i nacjonalizmu, w najróżniejszych ich odmianach. Z kolei dla konfliktów narodowościowych ważnym aspektem było narodowościowe zróżnicowanie struktury ekonomicznej, zajmowanego w niej miejsca przez poszczególne grupy narodowe i coś co moglibyśmy nazwać „narodowym podziałem pracy”. Niektórzy utrzymują, że właśnie specyficzne w tym kontekście położenie Żydów, prowadziło do antagonizmów i ostatecznie narodzin antysemityzmu, szerzonego przede wszystkim przez skrajnie nacjonalistyczne ruchy i organizacje.

Oblicza nacjonalizmu


Przed oświeceniem, to co dziś nazywamy kosmopolityzmem, było wśród elit normą. Koncepcja, aby rządzący i rządzeni mówili tymi samymi językami, wydawała się kompletną niedorzecznością. Państwa nie miały charakteru narodowego, ale dynastyczny. Obie formy różnią się pod wieloma względami.

Również rozumienie nacjonalizmu (patriotyzmu) zmieniało się historycznie. Nacjonalizm w polskiej myśli romantycznej zasadniczo miał charakter internacjonalistyczny („Za wolność naszą i Waszą”) i rewolucyjny. Co więcej ruch nacjonalistyczny i socjalistyczny były „zakorzenione” w tych samych procesach emancypacyjnych, prowadzących nie tylko do walk o suwerenności narodową (w myśl zasady, że każdy naród ma prawo do samostanowienia), ale także uwolnienia chłopstwa spod przeżytków feudalizmu i pańszczyzny. Dlatego walka o wyzwolenie narodowe znalazła poparcie zarówno u Michała Bakunina (1814-1876), jak też Karola Marksa (1818-1883). Jeden z ówczesnych polskich działaczy niepodległościowych głosił otwarcie: „Kto chce wolnej Polski musi pragnąć wojny ludów, a więc rewolucji społecznej”.

Nacjonalizm romantyczny był raczej elitarny, ograniczał się przede wszystkim do szlachty. W jego łonie powstawały jednak także nurty bardziej plebejskie i klasowe, jak przykładowo Gromada Ludu Polskiego. „Ojczyzna nasza – głoszono w 1835 r. – to jest lud polski, zawsze była odłączona od ojczyzny szlachty, i jeżeli było jakieś zetknięcie pomiędzy krajem szlachty polskiej, a krajem ludu polskiego, miało ono niezaprzeczalne podobieństwo styczności, jaka zachodzi między zabójcą a ofiarą. Morze krwi na całym świecie rozgranicza szlachtę od ludu”. Polska miała być według działaczy nacjonalistycznych tego okresu, krajem wielu autonomicznych narodów, ich konfederacją, a językiem dominującym – twierdzili niektórzy z nich – miał być nie język polski, którym posługiwała się szlachta, ale „ruski”, którym mówiła większość ludu.

Narodziny polskiego nacjonalizmu współczesnego było z jednej strony odpowiedzią na zakończone klęską dwie insurekcje narodowe (1830 i 1863 roku), z drugiej na pozytywistyczny liberalizm i „aktywistyczny” marazm jaki zapanował po Powstaniu Styczniowym. Jeszcze w latach 80. XIX stulecia polscy nacjonaliści i socjaliści ze sobą współdziałali, zgadzając się w większości co do konieczności odzyskania niepodległości na drodze rewolucji społecznej, choć coraz częściej co innego rozumiejąc pod tym pojęciem. Na przełomie XIX i XX wieku drogi obu nurtów gwałtownie się rozchodzą, do czego przyczyniła się zwłaszcza rewolucja 1905 roku. Polski nacjonalizm zaczął głosić hasła solidaryzmu narodowego. Naród miał być – jak ujął to jeden z głównym teoretyków (w 1888 r.) „zbiorowością wszystkich warstw społecznych związanych jednością pochodzenia, tradycji historycznej i węzłów politycznych”. Nacjonaliści zaczęli występować przeciwko dążeniom rewolucyjnym upatrując w nich jedynie „społeczny zamęt”. Ruch lewicowy traktowano w kategoriach „obcego” narodowi polskiemu, inspirowanemu przez Niemców, Rosjan i Żydów. Wreszcie opowiadano się przeciw postulatom socjalnym jak np. skrócenie dnia pracy. Zjednoczony naród, poddany dyscyplinie, miał stawić czoła swoim wrogom, wśród których – ponownie – wymieniano głównie Niemców, Rosjan i Żydów. Z nimi to toczyła się wojna na  śmierć i życie, w której udział powinien stać się jednocześnie powinnością, jak i esencją życia każdego Polaka.

Narodowa Demokracja

Ostateczne zerwanie ruchu nacjonalistycznego z dążeniami socjalistycznymi miał także silny związek ze społeczną bazą tego ruchu. O ile np. w Galicji i na Mazowszu ruch nacjonalistyczny popularny był na wsiach, to w Wielkopolsce, regionie gdzie stanowił on realną siłę polityczną w międzywojennej Polsce,  zagnieździł się głównie w miastach, wśród drobnych posiadaczy i inteligencji, rekrutującej się często spośród spauperyzowanej szlachty. Hasła nacjonalistyczne wykorzystywano tu nie tylko dla zwalczania tendencji lewicowych. Pod hasłem „swój u swego”, które miało doprowadzić do wyrazistych podziałów narodowościowych na gruncie ekonomicznych (przede wszystkim w handlu), wielkopolscy drobnomieszczanie bronili swojego partykularnego interesu gospodarczego. Była to bezprecedensowa zmiana w stosunku do tego co istniało w pierwszej połowie XIX wieku, kiedy na tym gruncie różnice były dalece mniejsze.

Na przełomie XIX i XX wieku nacjonaliści, określający się mianem Narodowej Demokracji, zyskiwali coraz większe wpływy. W Wielkopolsce de facto przeniknęli oni do wszystkich środowisk. Również robotnicy identyfikowali się bardziej z ruchem narodowym niż socjalistycznym. Dopiero po I wojnie światowej, Powstaniu Wielkopolskim, które wyniosło endecję do władzy w tym regionie, uwidocznił się wyraźny rozdźwięk między narodowym ruchem robotniczym a endecją (więcej o przejęciu władzy przez endecję w Wielkopolsce czytaj TUTAJ)

Endecja jeszcze przed I wojną światową przejawiała silne nastroje antysemickie i antysocjalistyczny. W okresie II RP wyraźnie stawała się ona coraz bardziej bliska -zyskującemu popularność na całym świecie - ruchowi faszystowskiemu, zwłaszcza dotyczyło to drugiego pokolenia działaczy nacjonalistycznych, które powołało takie organizacje jak najpierw Młodzież Wszechpolska, a później ONR (protoplastów dzisiejszych skrajnie nacjonalistycznych ugrupowań). Roman Dmowski z estymą wypowiadał się o Mussolinim i zaciekawieniem obserwował rozwój przedwojennego państwa włoskiego.  Z uwagi na silne nastroje antygermańskie, uznaniem nie cieszyli się niemieccy naziści. Uważano, że naśladują oni tylko „w geście” faszystów włoskich. Oprócz antysemityzmu, antyrewolucyjnej i antysocjalistycznej retoryki, polscy nacjonaliści nie stronili od pochwały militaryzmu, jak też wojen kolonialnych. Dmowski twierdził, że wprawdzie kolonizacja dokonuje się  w „sposób niehumanitarny” i „łączy się z masowym tępieniem dzikiej ludności”, to jednak „zgodzić się trzeba, że proces kolonizacji, powiększając szybko liczebność ras cywilizowanych i zapełniają nimi dzikie przedtem przestrzenie, wytwarza nowe ogniska  cywilizacyjne i staje się zbawieniem nie tylko dla rasy, zajmujące dane terytorium, ale całej ludzkości”. W ten sposób polscy nacjonaliści co prawda nie uczestnicząc w kolonialnej ekspansji, ją usprawiedliwiali.

Jak pisze, Brian Porter-Szucs, autor książki „Gdy nacjonalizm zaczął nienawidzić”, badania amerykańskie, w przeciwieństwie do polskich, nie uciekają przed porównaniem endecji do narodowego socjalizmu i faszyzmu.

Wojna i kolonializm

Doświadczenie I i II wojny światowej, stało się przyczyną postrzegania nacjonalizmu jako zagrożenia. Umocniły się tendencje antynacjonalistyczne i oczywiście antyfaszystowskie. Ideologie te obwiniono o śmierć milionów osób, zniszczenia, czystki etniczne, rasizm i antysemityzm.

Z drugiej strony w latach 50. i 60. XX wieku uaktywniły się ruchy narodowo-wyzwoleńcze na Południu globu: w Ameryce Łacińskiej, Afryce i Azji, na skalę która nawet przewyższała to, co wydarzyło się w Europie podczas Wiosny Ludów. W okresie tym kolejne kraje ogłaszały niepodległość. Kształtowano nowe narody. Odrodził się częściowo „romantyczny” dyskurs nacjonalistyczny. Z jednej strony pojawiła się tendencja do powoływania nowych narodowych państw, z drugiej, obnażono skutki polityki nacjonalistycznej prowadzonej przez europejskie państwa kolonialne na Południu jak: Francji w Algierii, Belgii w Kongo czy Wielkiej Brytanii w Indiach. Okazało się, że pod hasłami nacjonalistycznymi dokonywano w XX wieku nie mniejszych zbrodni w koloniach, niż pod faszystowskimi w Europie. Na przykład skutkiem okupacji Konga przez Belgię było wymordowanie ok. 10 mln. rdzennych mieszkańców tego obszaru Afryki. Padł zatem mit, że nacjonalizm zebrał swoje żniwo przede wszystkim w Europie.

Odrodzenie nacjonalizmu?

W latach 90. XX wieku w opozycji do modernizmu, mówiącego o tym, ze narody są czymś relatywnie nowym, pojawiło się szereg koncepcji wskazujących na historyczne (średniowieczne) i etniczne pochodzenie narodów. Miały się one dużo wcześniej „skrystalizować” wokół określonych grup etnicznych. Na gruncie politycznym nastąpił powrót do  retoryki „węzłów krwi” czy genetycznego uzasadnienia dla istnienia narodów, które tym sposobem zostały niejako „urasowione”.  Pożywką dla tych teorii był dodatkowo rozpad Jugosławii i ZSRR (oraz innych państw), wojny na Bałkanach, masowe migracje. Można nawet zaryzykować twierdzenie, ze antymodernistyczne podejście, choć jego twórcy nie zawsze zdawali sobie z tego sprawę, stało się pożywką dla odrodzenia się skrajnego nacjonalizmu i współczesnego faszyzmu.

W latach 90. uaktywniły się także ugrupowania nacjonalistyczne w Polsce, choć także w okresie PRLowski nacjonalizm był dobrze widoczny zarówno w działaniach władzy jak i niektórych grup opozycyjnych (więcej czytaj TUTAJ)

Z drugiej strony w czasie tym powstało także podejście postmodernistyczne, które przeciwstawiało się zarówno modernizmowi jak i antymodernizmowi w tym względzie.  Postmodernizm przyjmuje, że naród i nacjonalizm to wprawdzie coś relatywnie niedawno skonstruowanego, a nie odwiecznego i „naturalnego”, w przeciwieństwie jednak do modernizmu, podkreśla, iż identyfikacja narodowa nie musi być czymś podstawowym, jedynym i niezmiennym. Teoria ta kładzie nacisk na fakt, że tożsamość jednostek (i ich grup) może być budowana na wiele sposobów i posiadać wiele kontekstów.

Ciąg dalszy nastąpi

Na zdjęciu u góry piłkarze Wisły Kraków pozdrawiają zgromadzonych faszystowskim pozdrowieniem. Lata 20. XX wieku.

Ludzie czytają....

Komunikat odnośnie Duda Development

02-06-2024 / Rozbrat zostaje!

Na początku lutego informowaliśmy o pobiciu członka Kolektywu Rozbrat przez ludzi działających na zlecenie Duda Development