Kierowcy TIRów wracający z Włoch nie wiedzą, czy są zarażeni
Kolejki na granicy Kolejki na granicy

Kierowcy TIRów wracający z Włoch nie wiedzą, czy są zarażeni

  • poniedziałek, 16 marzec 2020
Rozmowa z zawodowym kierowcą o sytuacji w branży transportowej po wybuchu epidemii koronawirusa.

Czy możesz opowiedzieć o sytuacji, w jakiej znaleźli się kierowcy?

Jestem kierowcą w ruchu międzynarodowym. Zaraz po służbie zdrowia jesteśmy jedną z grup zawodowych najbardziej narażonych na kontakt z koronawirusem.

Dlaczego tak się dzieje?

Jak wiesz, poważniejsza sytuacja związana z koronawirusem zaczęła się we Włoszech. Dla polskich firm transportowych jest to jeden z głównych kierunków import-export z uwagi na stosunkowo wysokie frachty [ tu: określenie wynagrodzenia należnego przewoźnikowi za dokonanie przewozu]. Z rozmowy z kierowcami wiem, że na samym początku pojawienia się wirusa we Włoszech, problem został całkowicie zbagatelizowany zarówno ze strony tamtejszego rządu, jak i polskich krezusów biznesu, którzy nie mieli oporów, by wysyłać kierowców w tamten rejon bez jakiegokolwiek zabezpieczenia w postaci czy to maseczek czy choćby płynu dezynfekującego. Najczęściej wychodzili oni z założenia, że "przecież na grypę umiera więcej osób". Warto podkreślić, że statystyczne umieralność na grypę stanowi średnio 0,5% podczas gdy na koronowirusa w granicach 4%, a we Włoszech dochodzi prawie do 10%. Jak wszyscy wiemy, sytuacja w kolejnych dniach stawała się coraz poważniejsza, ponieważ zachorowalność wzrastała w bardzo szybkim tempie i niestety umieralność z tego tytułu również. Kiedy już Włochy ogłosiły stan wyjątkowy, na Tyrolu zostały wprowadzone bardziej restrykcyjne przepisy. I tutaj zaczęły się dla nas kolejne kłopoty.

Co to znaczy? Jak rozwinęła się ta sytuacja?

Gazety niemieckie podawały do wiadomości, że kierowcy niemieccy zostawiali auta na przejściu granicznym pomiędzy Austrią, a Włochami. Naturalnie nie mogło być mowy o podobnym zachowaniu ze strony polskich kierowców, czy też kierowców z byłego bloku komunistycznego (z krajów takich jak Litwa, Łotwa, Bułgaria, Rumunia itp.). Niemniej bliższa i bardziej znana jest dla mnie sytuacja rodaków. Mniej więcej na początku zeszłego tygodnia, kiedy sytuacja wymknęła się spod kontroli i ceny za frachty poszybowały do góry (mniej więcej do 3 euro za km przy średniej poprzedniej stawce 1,20 euro) Polscy przewoźnicy wyczuli koniunkturę (nierzadko jeszcze bardziej podnosząc stawki). Ja rozumiem, że nasza praca polega na dostarczeniu towaru, w końcu też nie można pozostawić Włochów samym sobie, ale jeśli szef zgarnia większe pieniądze za fracht, niech zapyta się kierowcy, czy chce tam jechać na własną odpowiedzialność za dodatkowe wynagrodzenie. Tymczasem kierowcy są do tego zmuszani i szantażowani utratą pracy.

89959724 136146057826714 8449115971712450560 n

Czyli nie macie wyboru i musicie jeździć do Włoch?

Niestety tak. Jeżeli ktoś nie ma rodziny, czuję się zdrowy, to w zasadzie ryzykuje tylko sobą. Co jednak mają powiedzieć osoby mające dzieci czy rodziców w podeszłym wieku? Albo sami kierowcy, którzy często przekraczają 60. rok życia (bardzo liczna grupa wiekowa w tym zawodzie)? Prawda jest taka, że pazerność właścicieli firm transportowych całkowicie przesłoniła im oczy kosztem zdrowia pracowników.

Czy pracodawcy w jakiś sposób zapewniają Wam ochronę podczas wyjazdów zagranicę?

Oczywiście w większości osoby oddelegowane nie są przygotowane na wyjazdy. Nie zapewnia się nam żadnego wyposażenia ochronnego typu akcesoria do odkażania czy maski. W dodatku uniemożliwia się nam zachowanie zasad higieny poprzez masowe zamykanie pryszniców na stacjach benzynowych. Rozumiem, że odkażanie tego typu pomieszczeń jest dosyć uciążliwe, niemniej, jak mamy dbać o swoje zdrowie, skoro nie mamy możliwości skorzystania z natrysków? Charakter naszej pracy jest różny i o ile załadunek z tzw. rampy nie stanowi większego problemu, o tyle załadunki powiedzmy na budowach czy zakładach recyklingowych wymagają już kąpieli po całym procesie załadunkowym.

A jak wygląda teraz sytuacja na granicy?

Wyobraź sobie, że stoję 5 godzinę w korku na przejściu granicznym w Zgorzelcu. Przez 8 godzin przejechałem 5 kilometrów. Sytuacja jest po prostu dramatyczna. Ogromne korki wynikają z tego, że otwartych jest tylko kilka przejść, na których kontroluje się pojazdy. Ludzie w kombinezonach mierzą temperaturę. Na granicy stoi wojsko z karabinami, w maskach. Kierowcy wracający z Włoch nie wiedzą nawet, czy są zarażeni, ponieważ okres inkubacji trwa bodaj dwa tygodnie, a żadnym testom, kwarantannom czy badaniom nie są poddawani. Sprawdza się nam tylko temperaturę, musimy wypełnić specjalny druk i jedziemy dalej. W trakcie tych dwóch tygodni (gdy potencjalnie może rozwinąć się choroba) możemy kilka razy przekroczyć granicę i rozsiewać wirusa. Ogromny problem mają też kierowcy z bloku wschodniego, ponieważ oni dojeżdżają bardzo często busami na zamiany do ciężarówek w Niemczech, Holandii czy Belgi, a Polscy celnicy cofają ich do Niemiec. W końcu żaden cudzoziemiec, który nie mieszka w Polsce, nie ma prawa wjechać na jej terytorium. Polska zamknęła granice, Ukraina zamknęła granice, Czechy zamknęły granice, zostaje im tylko droga przez Skandynawie. Ci kierowcy są uziemieni, bo przez Polskę może iść tylko tranzyt lub dostawy celowe (do Polski).

Czy istnieją jakieś instytucje, które Wam pomagają? Czy jakoś się zrzeszacie, aby walczyć o poprawę tej sytuacji?

Nie ma żadnych instytucji. Kierowcy nie robią nic, ponieważ brakuje jedności i poczucia, że ktokolwiek przejmuje się ich losem. Status quo jest zachowane, bo przecież łatwiej jest zachować władzę nad jednostką niż jakąś organizacją, a ta społeczność jest bardzo podzielona, nie ma tu poczucia wspólnoty.

A czego w tej sytuacji oczekujecie?

Kierowcy chcieliby przede wszystkim szacunku i docenienia ich pracy. Umożliwienia realizacji najbardziej podstawowych potrzeb, jak skorzystanie z łazienki czy ubikacji. Istotne jest zapewnienie nam ochrony przed wirusem, a po powrocie z zagranicy konieczne są badania na jego obecność.

90376824 242748750219050 6311582178094350336 n

Ludzie czytają....

Lokatorzy to nie towar - relacja z pikiety mieszkańców…

17-10-2024 / Poznań

W miniony wtorek wspieraliśmy mieszkańców Osiedla Maltańskiego w ich proteście na Placu Kolegiackim. Osiedle Maltańskie nie pozwala o sobie zapomnieć...

Armia dezerterów. Coraz więcej osób w Ukrainie uchyla się…

05-11-2024 / Analizy

Minął blisko rok od mojego poprzedniego artykułu na temat narastającej fali dezercji z wojska ukraińskiego. Od tego czasu liczba odmawiających...

W pierwszym tygodniu listopada WSL podejmowało trzy interwencje w…

14-11-2024 / Poznań

W dniu 4 listopada na ulicy Młyńskiej w Poznaniu przedstawiciel spółki wynajmującej lokal od ZKZL wymienił zamki uniemożliwiając wejście lokatorom...

Nowy wyścig zbrojeń

18-11-2024 / Polityka

Dla nikogo nie jest już zaskoczeniem stwierdzenie, że na świecie rozpoczął się nowy wyścig zbrojeń. O wzroście wydatków na armie...