Pracować i (nie) przeżyć
Pracować i (nie) przeżyć

Pracować i (nie) przeżyć

  • środa, 06 marzec 2024
Na początku lutego w ramach cyklu 30 książek na 30 lecie Rozbratu przypomniana została książka Barbary Ehrenreich „Za grosze. Pracować i (nie)przeżyć”. Zapis z tamtego spotkania nadal możecie znaleźć na fanpegu Rozbratu. Swoistym uzupełnieniem do tamtego spotkania jest poniższy tekst. Zapraszam do lektury.

W klasycznym reportażu wcieleniowym Ehrenreich postanowiła zrezygnować ze swojej roli publicystki, aktywistki i akademiczki i dołączyć do całego grona amerykanów i amerykanek muszących utrzymać się przy życiu dzięki pracy za najniższe wynagrodzenie. Z dzisiejszej perspektywy nie wydaje się to zadanie specjalnie istotne, jednak autorka podjęła się tego w roku 2001. Czyli przed tym, jak życie ubogiej ameryki zaczęli dostrzegać inni. Przed Nomadland autorstwa Jessici Bruder i jej późniejszą ekranizacją, przed reportażami Charlie LeDuff o Detroit czy Matthew Desmonda - Eksmitowani. Nędza i zyski w jednym z amerykańskich miast. Ten ostatni zresztą napisał słowo wstępne do ubiegłorocznego wznowienia książki Ehrenreich, podkreślając jej pionierskość w podjęciu tematu.

 

A temat to istotny, bo mierzący się z nadal funkcjonującym mitem amerykańskiego snu. W tym wydaniu, podlanym sosem neoliberalnego slangu, obiecuje on, że każdy ciężko pracując, może osiągnąć sukces. Dziś wydaje się to mrzonką, a jednak kariery całkiem współczesnych trenerów motywacyjnych, kołczy życiowych z tik toka czy youtube nadal rozkwitają, prawiąc te same banały. Sukces jest tuż za rogiem, wystarczy zakasać rękawy, uwierzyć w siebie i się nie lenić.

Autorka chwyta się takich zajęć, jakie odpowiadają jej stworzonemu na potrzeby reportażu alter ego. Jest rozwiedzioną kobietą po pięćdziesiątce, niemogącą się pochwalić szczególnym dorobkiem zawodowym, bo wcześniej zajmowała się domem. Trafia więc najpierw do pracy w charakterze kelnerki, sprzątaczki, zajmuje się pomocą osobom starszym w prywatnym domu opieki i pracuje w największej sieci detalicznej sprzedaży, czyli Wal-Mart. Wszystkie te prace podejmuje w różnych stanach USA. Jesteśmy razem z nią i w ciepłej Florydzie dalej udajemy się do Maine i Minnesoty.

2c7e73ad426d80ad3a6691fd71f1

Pewnym udogodnieniem, jakie na wstępie przyjmuje autorka, jest posiadanie samochodu, co w warunkach amerykańskich jest istotne. Wszędzie jednak musi prócz znalezienia pracy, szukać dachu nad głową, i to tak zlokalizowanego, by dojazd do pracy nie zajmował wielu godzin. I tu na wstępie wielokrotnie pojawiają się problemy. Szukanie domu to wyzwanie, większe niż znalezienie prac niewymagających większych kwalifikacji. Praca jest, ale za grosze, za które zgodnie z tytułem książki w zasadzie nie da się przeżyć.

Standardy najtańszych pokoi, mieszkań czy moteli to coś, na co na pewno Ehrenreich nie była przygotowana. Zdobycie dogodnego lokum wiąże się z wpłatą kaucji, co przy budżecie osób pracujących za minimalne wynagrodzenie jest sporym wyzwaniem finansowym. To, co w ogłoszeniu czy nawet przy pierwszej wizycie wydaje się dobrym miejscem do życia, często po chwili zdradza masę niedogodności, usterek i problemów, które z reguły nie znajdują rozwiązania, a jedynie się nawarstwiają. Niedobór na rynku mieszkań stawia wynajmujących w trudnej sytuacji, konieczności gonienia za okazją, nie wybrzydzania, bo przecież chętnych nie brakuje. Ze złej decyzji trudno się wycofać, bo przecież wpłacona jest kaucja, a samo szukanie lokum jest czasochłonne i wiąże się z przemieszczaniem samochodem, co też nadwyręża domowy budżet.

To dlatego często jedyną alternatywą stają się motele, czy osiedla przyczep kempingowych, nawet jeśli od tak wielu lat również telewizyjne filmy czy seriale utwierdzają ich fatalną renomę.

A gdy uda się znaleźć dach nad głową trzeba go utrzymać i opłacić. Wszystkie podjęte przez autorkę prace wymagały, jak sama przyznaje, wysiłku nie tylko fizycznego, ale też umysłowego. Nie ma prac, do których wykonywania nie będziemy musieli się wdrożyć, przejść przeszkolenia, a często zapomnieć tego, co nam mówiono na szkoleniu i nauczyć się pracować od nowa dzięki wdrożeniu przez bardziej doświadczonych czy niestety ucząc się na błędach. Nie ma więc czegoś takiego jak praca prosta. Do tego dochodzi przemęczenie fizyczne i psychiczne, które nawet te pozornie „proste” czy już „obeznane” zajęcia zawsze utrudniają i komplikują.

425846681 809432371213031 973938187906933613 n

Zbyt niskie zarobki powodują, że Barbara stara się jak może łączyć etaty. Pracować jako kelnerka w dwóch miejscach, dorabiać jako opiekunka w domu opieki w weekendy. Takie działania zazwyczaj kończą się fiaskiem, komplikuje się grafik w pracy, logistyka dojazdów, w końcu organizm nie wytrzymuje i zaczyna wysyłać sygnały alarmowe. Pojawia się więc problem już dziś dość mocno naświetlony, czyli formy opieki zdrowotnej w USA. Koszty chorowania to coś, co złamie budżet każdej osoby zatrudnionej za najniższe wynagrodzenie, a de facto stanowi koszmar i dla osób lepiej sytuowanych. W momencie pierwszych problemów zdrowotnych autorka sama naginała reguły, jakie przyjęła na początku swojego reportażu, bo ten inaczej mógłby się przedwcześnie zakończyć. I zdawała sobie doskonale sprawę, że będąc osobą, która wcześniej nie musiała ciężko pracować fizycznie, żyła i odżywiała się stosownie do swojej pozycji społecznej i zawodowej, i tak startowała niejako z lepszej pozycji zdrowotnej. A jednak nisko-płatne zajęcia zwyczajnie wyniszczają, w połączeniu z koniecznością żywienia się i życia, tak by móc przeżyć od wypłaty do wypłaty.

Praca dostarcza Ehrenreich sporo refleksji, której brakuje, gdy przebywa się za akademickim biurkiem. Przemęczonym, stale nadzorowanym zespołem sprzątaczek bardzo łatwo przychodzi manipulować sprytnemu szefowi. Słowa uznania potrafią działać jak balsam na przemęczone ciała, drobne docenienie dopinguje do wysiłku mimo ewidentnej choroby czy kontuzji. Socjotechniczne triki wydają się banalne, ale działają. Atmosfera nieufności podtrzymywana przez plotki „że szef zawsze ma kogoś, kto donosi”. Dziel i rządź poprzez stałe mieszanie zespołów pracowniczek, tak by nie udało się wypracować jakichś sieci zaufania czy współpracy mogących zagrozić wszechwładzy szefostwa.

W sektorze opiekuńczym, przy pracy z osobami starszymi, autorka bardzo szybko wyłapuje wszelkie minusy, które dziś już znacznie lepiej kojarzymy choćby z outsourcingiem. Bo nikt szczególnie nie prześwietla choćby jej przeszłości i doświadczenia, a ma przecież do czynienia z osobami często przewlekle chorymi, potrzebującymi odpowiedniej diety, regularnego przyjmowania leków. W świecie prywatnej opieki najważniejsze jest jednak, żeby zgadzał się bilans w budżecie, a dobro osób pozostawianych pod opieką nagle schodzi na dalszy plan. I choć sama autorka nie ma do czynienia ze szczególnymi przykładami, gdzie takie dobro zostałoby naruszone, to dość klarownie wyłapuje niebezpieczeństwa. Przemęczony i niedostateczny personel, brak wystarczającej empatii oraz przygotowania do pracy z trudnymi pacjentami wymagającymi dodatkowej opieki. Tu naprawdę łatwo, by oszczędności i traktowanie pracy w sektorze opiekuńczym jako zajęcia za najniższe wynagrodzenie, skutkowało tylko dalszym degradowaniem się tego sektora. I często niestety również tragediami, o których co jakiś czas słyszymy – przemocą wobec osób znajdujących się pod opieką, zaniedbaniami prowadzącymi do chorób, czy nawet przedwczesnej śmierci.

Praca dla Wal-Mart to również doświadczenie, jak dyscyplinuje się i omamia pracowników, którzy tu nazywani są wspólnikami. Wspólnikom dziwnym trafem specjalnie się nie ufa, bo rozmowa i testy kwalifikacyjne jasno sugerują, że stara się wykluczyć z tego grona osoby chcące podważać decyzje szefostwa czy o zgrozo organizować się w związki zawodowe.

Samym testom psychologicznym, ale również testom na obecność narkotyków, powszechnie stosowanych w zasadzie przy szukaniu każdej pracy autorka też poświęca sporo miejsca. To z jednej strony cały osobny sektor usług dla działów human resources – starający się eliminować osoby mogące „sprawiać problemy”. Z tym że z punktu widzenia pracodawcy problemy ze strony pracownika to często znajomość swoich praw, domaganie się godziwego wynagrodzenia, właściwych warunków socjalnych, czy zmian w organizacji pracy. Z kolei testy na obecność narkotyków, to swoisty hamulec utrudniający zmianę pracy, jeśli tylko sięgnęło się po niewłaściwe używki, lub swoisty pretekst do straszenia niepokornych, bo test nie zawsze musi być jednoznaczny, a cała procedura jest pod kontrolą pracodawcy, a nie niezależnych podmiotów.

032323 Homeless Outreach 018 1024x683

Swoje doświadczenia autorka uzupełnia o dodatkowe aspekty, czyli konieczność korzystania z wszelkich możliwych form pomocy społecznej, banków żywności i wsparcia. Praca za minimalne wynagrodzenie faktycznie utrwala grupę społeczną, którą można określić jako pracujący ubodzy. Mimo wysiłku, godzin spędzonych w pracy czy potu lejącego się z czoła, nikt tu nie ma gwarancji niepopadnięcia w długi i idące za tym dalsze komplikacje. Z niskim budżetem bardzo łatwo stracić dach nad głową, nawet jeśli czynsz i jego opłacenie będzie dla nas priorytetem. Wystarczą drobne życiowe niedogodności, awaria samochodu, bez którego nie dostaniemy się do pracy, a czasem będziemy wręcz uziemieni w motelu gdzieś na obrzeżach aglomeracji. Choroba, a czasem przewlekłe problemy zdrowotne to wydarzenie, które może w zasadzie z automatu zrzucić nas w wir bezdomności. Nie możemy stawić się w pracy, tracimy dochód i za moment dach nad głową, a do tego w wypadku hospitalizacji czy wykupywania leków mamy na karku długi. To najprostsze i niestety bardzo częste scenariusze. I już w momencie pisania swojego reportażu autorka poznawała osoby pracujące i jednocześnie bezdomne, mieszkające w samochodzie, korzystające z prysznica czy łazienki u znajomych. Podobnie jak często stykała się z takimi, których od bezdomności ratowała jedynie cierpliwość krewnych pozwalających nocować na kanapie w salonie czy w innych miejscach zazwyczaj już przepełnionych domów. Żyjący w stałej niepewności zarówno o pracę, jak i dach nad głową, pracujący ubodzy, nie mają już sił na organizowanie się w związki zawodowe czy próby zmiany swojej sytuacji. Protesty przeciwko brakowi tanich i dostępnych mieszkań to nie lada wyzwanie. Sami zainteresowani mogą nie mieć możliwości ich zorganizowania, a jeśli takowe nawet uda się zorganizować, to frekwencja może być słaba. Przecież każda wolna chwila jest często zbyt ważna. Potrzeba odespać nocną zmianę, zregenerować się przed pójściem do drugiego etatu, odebrać dzieci i się nimi zaopiekować, spróbować zmienić ciasną klitkę w jakiejś suterenie czy rozpadającym się budynku w choćby namiastkę domu.

Lektura i wszystkie inne uwagi, jakie zbiera Ehrenreich, są dość przygnębiające, z upływem lat nie tracą na aktualności, zmienia się i niestety powiększa jedynie skala dostrzeganych przez nią problemów. Warto sięgnąć jednak po tę lekturę, bo problem prac za najniższe wynagrodzenia, tak jak brak mieszkań dla osób z tak skromnym budżetem, to niestety ten element amerykańskiego stylu życia, który bardzo mocno wdraża się w naszej części świata.

Ludzie czytają....

Komunikat odnośnie Duda Development

02-06-2024 / Rozbrat zostaje!

Na początku lutego informowaliśmy o pobiciu członka Kolektywu Rozbrat przez ludzi działających na zlecenie Duda Development