Zgodnie z przepisami ze względu na zagrożenie epidemiologiczne nie może się obecnie gromadzić więcej niż 50 osób. Zakłady jednak pracują normalnie. Choć np. w Hiszpanii zamyka się fabryki samochodów, w polskim Volkswagenie pracuje się na pełnych obrotach. Do pracy w trzech fabrykach na terenie Wielkopolski przychodzi 11 tys. osób. Koncern nie ukrywa, że najważniejsze jest, aby istniał przepływ towarów i produkcja była utrzymana w toku.
Podobnie jest w Amazonie, gdzie w kilku magazynach w całym kraju na stałe pracuje 14 tys. osób. Związki zawodowe zbierają podpisy pod petycją. Czytamy w niej: „...jesteśmy zaniepokojeni obecnym brakiem procedur ochronnych w zakładach. Ograniczone zmiany w organizacji pracy to za mało, potrzebna jest wszechstronna strategia, mająca na celu zapewnienie bezpieczeństwa dla wszystkich pracowników firmy oraz reszty społeczeństwa. Jej elementem musi być zamknięcie magazynów w przypadku rosnącej ilości zachorowań do czasu zakończenia pandemii oraz zwiększenie ilości płatnego urlopu, przyznawanego w momencie utrzymywania produkcji w zakładach. Wprowadzanie fikcyjnych środków ochronnych i udawanie, że jesteśmy bezpieczni, nas nie obroni”.
Podobną petycję do Jeffa Bezosa, właściciela Amazon, skierowali pracownicy USA, Niemiec, Francji i Włoch. Kiedy we Włoszech zamykane są wszystkie sklepy, instytucje publiczne, restauracje, kościoły, wprowadzono zakaz zgromadzeń publicznych, strajków, pogrzebów oraz ślubów, to jednocześnie pracodawcy wymogli na rządzie, aby nie ograniczał pracy w fabrykach i magazynach. Wręcz przeciwnie, praca w tych miejscach jest jeszcze intensywniejsza niż przed pojawieniem się wirusa. „To wszystko po to, aby elity mogły bezpiecznie zamknąć się w domach, licząc na to, że robotnicy dalej będą narażać swoje życie, produkując i dostarczając im rozmaite produkty. Nie możemy – piszą związkowcy z Amazona – pozwalać, aby narażano życie i zdrowie nas, naszych rodzin i wszystkich, z którymi mamy kontakt. Kiedy inni zamykają się w domach, nas zmusza się do pracy. Nie pozwólmy tak się traktować!”
Policzmy: razem Volkswagen i Amazon to 25 tys. osób razy trzy (członkowie rodziny), czyli 75 tys. Oczywiście podobnie jest w tysiącach innych większych lub mniejszych zakładów. Więcej – osoby, które do tej pory dorabiały na jedno- lub kilkudniowych zleceniach w różnych „pozamykanych” instytucjach czy zakładach otrzymują teraz mnóstwo ofert na sprzątanie w miejscach, gdzie jest dużo ludzi. Zatrudnieni na śmieciowych umowach, którzy już zostali na lodzie (albo za chwilę to się stanie), będą po prostu musieli iść na takie fuchy. Innej mogą nie znaleźć. Co z ich ochroną BHP?
Związki zawodowe żądają radykalnych środków zaradczych i skrócenia czasu pracy. Pracownicy przy taśmach, na halach i w magazynach się buntują, bo są bardziej narażeni i nie dotyczą ich żadne lub jedynie minimalne zabezpieczenia. Coraz częściej czują się jak obywatele drugiej kategorii, o których zapomniano.