Rząd, armia i policja, przedstawiają imigracyjny kryzys humanitarny na wschodniej granicy jako atak na funkcjonariuszy i na Polskę. Cała państwowa machina propagandowa, ale w dużej mierze także liberalne media – które piszą to, co im dyktują prasowe służby mundurowe – najważniejszego wroga uczyniły z Łukaszenki. Miał on wszcząć z Polską „hybrydową wojnę”, w której giną jednak nie żołnierze białoruscy czy polscy, ale kurdyjscy, syryjscy czy iraccy uchodźcy.
Fakt, że podający się za prezydent Białorusi Łukaszenka jest skurwysynem, nie zwalnia z odpowiedzialności Morawieckiego czy Kaczyńskiego i całą ich nacjonalistyczną klikę. Zresztą nigdy nie ukrywali swojej wrogości do imigrantów i manifestowali swój dystans do „praw człowieka”. W każdym razie „imigrant” był dla nich zawsze co najwyżej „pół-człowiekiem”. Kluczowy jest – jak przekonują – interes narodowy, który zawsze definiują tak, aby był zgodny z interesem ich partii. Bo w jego imieniu mogą dzierżyć władzę twardą łapą, nie oglądając się na ludzkie koszty – cierpienie i śmierć.
Wielu polityków jest mistrzami w żonglowaniu pojęciem „prawa człowieka” i instrumentalnym jego wykorzystaniu. Jeżeli Łukaszenka fałszuje wybory, rozpędza demonstracje i więzi opozycjonistów, to chórem wszyscy twierdzą, że łamie „prawa człowieka” i niszczy demokrację. Kiedy polska policja i wojsko rozpędza na granicy migrantów, wbrew prawu międzynarodowemu przepycha ich siłą na stronę białoruską, nie dopuszcza pomocy humanitarnej ani dziennikarzy, wreszcie pozwala im umierać w naszych lasach – okazuje się, że to wszystko to tylko obrona przez „hybrydowym atakiem” Łukaszenki. Dobierzcie się więc do skóry Łukaszence, a nie nieuzbrojonym imigrantom. Przestańcie wszystkim wmawiać, że są niczym „żywe torpedy”.
Każdego, kto po tej stronie Bugu upomni się o tych ludzi i poda im rękę, nazywa się dziś „pożytecznym idiotą”. Spotkało to aktorkę Maję Ostaszewską. Dotyczy to chyba też członków Episkopatu Polski, skoro biskupi domagali się „od państwa i samorządów wypracowania właściwych dla naszej sytuacji mechanizmów pomocy uchodźcom, które będą mogły być wsparte zaangażowaniem Kościoła w Polsce". Czyż nie wołali, że powinniśmy zagwarantować imigrantom poszanowanie godności? (Choć na nawoływaniach się raczej skończyło).
Problem polega na tym, iż może są „idioci pożyteczni” (dajmy na to ja i Ostaszewska), ale na pewno istnieją „idioci niepożyteczni”. No i tych drugich jest niestety więcej, zwłaszcza wśród urzędników i polityków zasiadających w ławach poselskich i w rządzie. I to po obu stronach granicy. Z ich winy tysiące imigrantów znalazło się w potrzasku. Niektórzy przypłacili to życiem. To, że ofiar będzie więcej, nie ulega wątpliwości. Nie może też dziwić, iż z tego potrzasku próbują się w desperacji wyrwać. Przemoc zrodziła przemoc. Nie wszyscy mogą potulnie wrócić „do siebie”. Nie mają za co, nie mają gdzie. Wielu jest zdeterminowanych przedostać się na Zachód.
Komisarze UE milcząco przyglądają się sytuacji na polsko-białoruskiej granicy. Tym razem nie kwapią się do zdyscyplinowania jawnie naruszającego międzynarodowe konwencje polskiego rządu. Im dłużej trwa to milczenie, tym bardziej ochoczo Polska wciela się w rolę unijnego pałkarza od brudnej roboty. Polski rząd zapewne wystawi za to Brukseli konkretny rachunek.
Uchodźcy po raz kolejny stają się ofiarami wielkiej geopolityki, walki o paliwa i energię, wojny o Donbas czy o Nord Stream 2. Ale są także ofiarami naszej nacjonalistycznej polityki i dążenia do ekstremalnie czystej etnicznie Polski – kraju bez śniadych twarzy. Antyimigracyjna wrzawa stała się przecież kamieniem węgielnym, który pozwolił PiS-owi w 2015 r. dojść do władzy. Dziś rząd PiS stawia zasieki i gotowy jest do imigrantów nawet strzelać (przynajmniej biorąc pod uwagę manifestację siły, jaką urządził na granicy). W każdym razie im głośniej się odgraża, że to zrobi, tym – sądzi – łatwiej będzie wygrać w następnych wyborach. Wyraźnie dostrzegalny związek między antyimigracyjną manipulacją w 2015 i 2021 r.
Nie bójmy się propagandy Łukaszenki, jest łatwa do przejrzenia, ale tej polskiej, rządowej, nacjonalistycznej. Sączącej się z publicznej telewizji i mass mediów. Wdzierającej się do naszych głów pod pozorem patriotyzmu czy „zdrowego rozsądku”. A sumienie? Sumienie to „pożyteczny idiota”, zdrajca i agent.